Na Białorusi opozycyjne partie przeprowadziły w niedzielę na Dziady - dzień pamięci o przodkach - mityng w Kuropatach pod Mińskiem, gdzie spoczywają ofiary represji stalinowskich. Po wiecu milicja zatrzymywała uczestników, którzy przynieśli flagi ukraińskie.
Jak co roku, wiec poprzedził pochód ulicami Mińska do położonego przy stołecznej obwodnicy lasu kuropackiego.
Organizatorzy szacują liczbę uczestników dozwolonego przez władze mityngu na około tysiąca osób.
W Kuropatach wystąpili działacze Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej-BNF, której przywódca Zianon Paźniak - archeolog - odkrył istnienie Kuropat pod koniec lat 80. Odczytano odezwę Paźniaka; następnie przemawiali działacze partii Juraś Bieleńki i Aleś Czacholski. Ocenili oni, że Białoruś jest zagrożona ze strony Rosji i że może powtórzyć się sytuacja ukraińska - relacjonuje niezależne Radio Swaboda.
Do Kuropat uczestnicy pochodu przynieśli krzyże. Jak co roku, dołączyły one do wcześniej ustawionych na tym terenie, gdzie dotąd odbyły się nieliczne tylko ekshumacje. Szacunki dotyczące pochowanych w Kuropatach - wśród których są też Polacy - są bardzo rozbieżne; wahają się od 30 tys. do 250 tysięcy.
Pod krzyżami zapalono znicze i położono kwiaty; przewiązano je także biało-czerwono-białymi szarfami. Są to białoruskie barwy narodowe używane przez opozycję, ale nie uznawane przez władze państwowe.
Zanim pochód dotarł do Kuropat, na miejscu mityngu pojawili się milicjanci w cywilu i mundurach - podało Radio Swaboda. Mężczyźni po cywilu - w czarnych ubraniach - towarzyszyli również uczestnikom podczas przemarszu, filmując ich kamerami.
Dwaj młodzi uczestnicy pochodu - Alaksiej Dwarecki i Fiodar Burak - zostali zatrzymani, ponieważ nieśli flagi ukraińskie - podało Radio Swaboda. Dwarecki powiedział, że spędzili dwie godziny na komisariacie, gdzie milicjanci grozili im i wyzywali od "faszystów" i "banderowców".
Opozycyjna gazeta "Nasza Niwa" podaje także, że z powodu flagi ukraińskiej próbowano zatrzymać po mityngu parę, która brała w nim udział. Nie dopuścili do tego inni uczestnicy.
Według polskich oraz niezależnych białoruskich historyków Kuropaty są najprawdopodobniej jednym z miejsc pochówku ofiar zbrodni katyńskiej i to właśnie tam należałoby zbudować ostatni, brakujący cmentarz katyński. (PAP)
awl/ ro/