Na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie odbyła się w poniedziałek debata z okazji nowego angielskojęzycznego wydania "Tajnego Państwa" Jana Karskiego. Polskiego emisariusza wspominali m.in. Madeleine Albright, Zbigniew Brzeziński i ambasador Ryszard Schnepf.
Miejsce uroczystości było szczególne, gdyż właśnie na tym uniwersytecie Jan Karski obronił doktorat w 1952 r., a następnie wykładał tu przez 40 lat w prestiżowej Szkole Służby Zagranicznej (Edmund A. Walsh School of Foreign Service) aż do śmierci w 2000 r. Karski prowadził m.in. wykłady o polityce krajów Europy Środkowo-Wschodniej, miał też zajęcia z teorii komunizmu.
Gdy odszedł na emeryturę, jego miejsce na uczelni jako wykładowczyni zajęła była sekretarz stanu USA Madeleine Albright. "Nie byłam w stanie go zastąpić, ale byłam zaszczycona, że mogę iść jego śladem" - powiedziała Albright, która opatrzyła wstępem wznowione przez wydawnictwo Uniwersytetu Georgetown "Tajne Państwo" (Story of a Secret State), napisane przez Karskiego w 1944 r.
Debata przyciągnęła kilkaset osób, w tym wielu studentów; była też transmitowana na żywo w internecie.
Karski, jak wspominał jego przyjaciel i kolega z uczelni rabin Harold White, miał wyrzuty sumienia, że nie przekonał aliantów, by ocalili Żydów przed Zagładą. "Nie zrobiłem wystarczająco dużo; mam nadzieję, że Bóg mi wybaczy, że nie zrobiłem wystarczająco dużo" - miał powtarzać Karski.
"To dla was jest ta debata, którzy macie teraz 24-25 lat" - mówił jeden z organizatorów, nie wahając się określić Karskiego jako "prawdziwego Jamesa Bonda". W tak młodym wieku był bowiem Jan Karski, gdy w czasie II wojny światowej jako tajny emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego przewoził na Zachód informacje o niemieckiej eksterminacji Żydów. Niestety alianci, w tym prezydent USA Franklin D. Roosevelt, nie byli w stanie uwierzyć w ogrom tragedii rozgrywającej się w okupowanej Polsce.
Czemu Zachód nie zareagował, jak wytłumaczyć tę obojętność świata na doniesienia tajnego emisariusza? - pytał Zbigniew Brzeziński, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera (1977-1981). Być może - odpowiadał - "ludzkie współczucie i zdolność do zidentyfikowania się z cierpieniem innych ma swe ograniczenia", może zadziałał instynkt samozachowawczy, by chronić się przed cierpieniem.
Brzeziński powiedział, że poznał Karskiego jako nastolatek podczas wojny, kiedy ten przybył do USA ze swą kurierską misją. Karski został przyjęty na kolacji w domu Brzezińskich. "Ojciec zapytał go, co się dzieje z Żydami ze wschodniej Polski. Odpowiedział: oni wszyscy są zabijani. Gdy zobaczył osłupiałą reakcję ojca, powtórzył: oni wszyscy są zabijani. Jak to - dzieci, kobiety też? Powiedziałem ci: oni wszyscy są zabijani" - wspominał rozmowę Brzeziński. Politolog podkreślił, że całe życie Karskiego zdominowały dwie sprawy: Polska i Holokaust. "Polska była dla niego źródłem dumy, a Holokaust źródeł rozczarowania", gdyż nie udało mu się odwrócić losów historii.
Karski, jak wspominał jego przyjaciel i kolega z uczelni rabin Harold White, miał wyrzuty sumienia, że nie przekonał aliantów, by ocalili Żydów przed Zagładą. "Nie zrobiłem wystarczająco dużo; mam nadzieję, że Bóg mi wybaczy, że nie zrobiłem wystarczająco dużo" - miał powtarzać Karski. Doświadczenia Holokaustu nie zachwiały jednak jego głębokiej wiary. "Gdy inny pytali, gdzie był Bóg, kiedy miał miejsce Holokaust, on pytał, gdzie był człowiek" - opowiadał rabin White.
Polski ambasador w Waszyngtonie Ryszard Schnepf powiedział, że jego pierwsze spotkanie z Karskim miało miejsce w 1973 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Karski przez kilka miesięcy przebywał wówczas w Polsce na stypendium Fulbrighta i został zaproszony na wykład ze studentami historii UW, wśród których był Schnepf. "Nie wiedzieliśmy wówczas, kim był Karski, w ogóle mało wiedzieliśmy o II wojnie światowej" - wyznał ambasador, wskazując na ówczesne ograniczenia w rozpowszechnianiu prawdziwej historii. Profesor, który zaprosił Karskiego, poradził studentom, by nie opowiadali za dużo o tym, co usłyszeli na wykładzie. "Dziś wszyscy w wiedzą w Polsce, kim był Karski" - podkreślił ambasador.
Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski, które przygotowało wystawę i wiele materiałów edukacyjnych o Karskim, ocenił w rozmowie z PAP, że debata pokazała, że Karski - w Polsce znany głównie z działalności tajnego emisariusza - zdobył w USA silną pozycję już po wojnie. "Wykładał na jednym z najlepszych uniwersytetów amerykańskich i uczył wielu ludzi, którzy stali się wielkimi postaciami amerykańskiej polityki, jak prezydent Bill Clinton" - powiedział Kostro.
Podczas premiery wznowienia „Tajnego Państwa” na Uniwersytecie Georgetown po raz pierwszy wystawiono publicznie Prezydencki Medal Wolności przyznany pośmiertnie Janowi Karskiemu przez prezydenta USA Baracka Obamę w maju zeszłego roku. W poniedziałek, w wyniku porozumienia z MSZ, medalu użyczono Fundacji Edukacyjnej im. Jana Karskiego na okres do 1 grudnia 2014 r. W tym czasie medal będzie prezentowany podczas wydarzeń przygotowywanych na terenie USA przez Fundację, m.in. w ramach obchodów setnej rocznicy urodzin Karskiego. Zgodnie z decyzją ministra Radosława Sikorskiego medal trafi następnie do Muzeum Miasta Łodzi.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ dmi/ mc/ jbr/