Kierownictwo SPD upamiętniło w niedzielę 25. rocznicę śmierci byłego kanclerza Niemiec Willy'ego Brandta. Socjaldemokrata kierował rządem RFN w latach 1969-1974. Za politykę pojednania z Europą Środkową i Wschodnią otrzymał w 1971 roku Pokojową Nagrodę Nobla.
W uroczystości w centrali SPD w Berlinie uczestniczyli przewodniczący partii Martin Schulz i były premier Hiszpanii Felipe Gonzalez.
Były szef Bundestagu Wolfgang Thierse powiedział, że brak Brandta w SPD jeszcze nigdy nie był odczuwalny tak boleśnie jak obecnie. Podkreślił, że Brandt "wiarygodnie uosabiał postawę internacjonalistyczną będącą fundamentalną zasadą działalności SPD".
Schulz podkreślił zasługi Brandta dla zjednoczenia Europy. "Dobry Niemiec nie może być nacjonalistą" - powiedział, cytując słowa Brandta z przemówienia po otrzymaniu Pokojowej Nagrody Nobla. "Dobry Niemiec wie, że nie może sprzeniewierzyć się europejskiemu przeznaczeniu" - kontynuował obecny szef SPD.
Gonzalez przypomniał o pomocy, udzielonej przez Brandta Hiszpanom w walce przeciwko dyktaturze generała Francisco Franco. "Europie potrzeba dziś ludzi na miarę Brandta, w czasach, gdy Europę atakuje wirus zniszczenia - nacjonalizm" - powiedział hiszpański polityk.
Brandt został w 1969 roku kanclerzem koalicyjnego rządu SPD-FDP. W wyborach parlamentarnych w 1972 roku jego SPD zdobyła rekordową liczbę głosów - 45,9 proc. Ustąpił ze stanowiska w 1974 roku po wykryciu przez służby, że jego bliski współpracownik jest szpiegiem NRD-owskiej Stasi. Po odejściu z polityki niemieckiej Brandt był przewodniczącym Międzynarodówki Socjalistycznej. Zmarł 8 października 1992 roku w Unkel pod Bonn.
Niemiecka SPD znajduje się w głębokim kryzysie. W niedawnych wyborach parlamentarnych socjaldemokraci zdobyli 20,5 proc. głosów, co jest ich najgorszym wynikiem w powojennej historii. Współrządząca wraz z CDU/CSU partia zdecydowała o przejściu do opozycji.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ az/ ap/