Głównym tematem pierwszego w tym roku numeru Biuletynu IPN są niemieckie obozy koncentracyjne. Większość publikacji dotyczy obozów koncentracyjnych stworzonych przez hitlerowskie Niemcy – jeszcze przed wojną w Rzeszy, a potem także na ziemiach okupowanej Polski.
Marek Klecel napisał artykuł "Technologia śmierci". Analizuje w nim działanie systemu miejsc odosobnienia i pracy przymusowej, które były przeznaczone dla "rzeczywistych i domniemanych przeciwników politycznych NSDAP, przestępców kryminalnych, przedstawicieli +ras niepełnowartościowych+, później także jeńców wojennych, księży, zwłaszcza katolickich, i wszystkich, którzy nie podporządkowali się totalitarnej władzy".
"Jak wiadomo obozy koncentracyjne były najpierw obozami pracy. To więźniowie pod eskortą bezwzględnych oprawców budowali obozy dla następnych więźniów. Praca zaś, wbrew temu co głosił szyderczy napis nad bramą Auschwitz, była karą za winy przeważnie niepopełnione. Najwyższą zaś karą w tym względzie, oczywiście prócz tortur i uśmiercenia, była praca najcięższa, nieludzka, nielicząca się z możliwościami więźnia" - pisze w swojej publikacji Marek Klecel.
Autor przypomina również o eksperymentach prowadzonych na ludziach, zaznaczając, że "tak jak obozy stały się terenem rozwoju nowych technologii w ramach wojny totalnej, tak samo stały się miejscem eksperymentów medycznych". "Można ich było dokonywać bez żadnych ograniczeń, podobnie jak na zwierzętach, nie licząc się ani z cierpieniami więźniów, ani nawet z ich śmiercią jako negatywnym wynikiem. Jak się później okazało, eksperymenty te nie miały żadnego znaczenia naukowego, były najzupełniej zbędne, mogły być przeprowadzane na zwierzętach, kosztowały zaś zdrowie lub życie wielu więźniów. Wielu przedstawicieli niemieckich nauk medycznych, lekarzy, biologów uznało jednak, że nie obowiązuje już kodeks Hipokratesa, a część ludzi można w ogóle wyłączyć spod praw ludzkich" - podsumował Klecel.
Anna Zechenter w swojej publikacji "Piekło po niemiecku według Pileckiego" opisuje losy rotmistrza wewnątrz obozu Auschwitz, który "spośród więźniów zajmuje wyjątkowe miejsce". "Kiedy do Konzentrationslager Auschwitz 14 czerwca 1940 r. przybył pierwszy transport ponad siedmiuset polskich więźniów, nikt nie wiedział, że właśnie w tym miejscu, na ziemi wcielonej do Rzeszy, rozgrywać się będą sceny, przy których zbledną obrazy z piekła Dantego" - oceniła.
Autorka w swojej publikacji skupiła się na pracy konspiracyjnej Witolda Pileckiego oraz informacji przekazywanych bezpośrednio z obozu "Przez kolejne miesiące i lata wysyłał na zewnątrz szyfrowane meldunki o położeniu więźniów i działalności założonego przez siebie Związku Organizacji Wojskowej". "Od jego przybycia do lagru minął niespełna miesiąc, gdy nadał pierwszą wiadomość opisującą tamtejsze warunki egzystencji ? dotarła ona kilka tygodni później do komendanta głównego ZWZ, gen. Stefana Roweckiego, i na jego rozkaz została przekazana do Londynu" - opisała Zechenter.
"Wśród licznych powojennych relacji obozowych nieznany przez całe dekady Raport Witolda zajmuje miejsce szczególne: napisany został przez człowieka niezwykłego formatu duchowego, który dobrowolnie przekroczył bramy piekielne. Pełny tekst dokumentu ujrzał światło dzienne dopiero w 2000 r., gdyż Pilecki, aresztowany i skazany na śmierć po powrocie do pojałtańskiej Polski, został stracony w 1948 r. za współpracę ze sztabem 2. Korpusu gen. Władysława Andersa" - przypomniała.
Anna Przybyll opisała kontrowersje związane z terenami byłego obozu w Gusen, które "przez wiele powojennych lat niszczały". "O godne upamiętnienie ofiar obozu upomnieli się dopiero przedstawiciele lokalnej społeczności i polskie władze. Autorska referuje "dzisiejsze kłopoty Niemców i Austriaków z pamięcią o zbrodniach ich przodków".
Joanna Lubecka poruszyła w swojej publikacji "Auschwitz? Nigdy nie słyszałem..." problematykę świadomości historycznej wśród nowego pokolenia Niemców i Austriaków, którzy "do dziś mają kłopot z dziedzictwem obozów koncentracyjnych". Autorka oceniła, że "na braki wiedzy młodego pokolenia nakłada się banalizacja pamięci".
Wojciech Polak i Sylwia Galij-Skarbińska opisali dzieje rodziny Rutkowskich, które wprowadzają nas w realia związane z odzyskaniem niepodległości w 1918 roku. W numerze ponadto „Sprawa Chojeckiego”. Tekst wyjaśnia, czy IPN podważa zasługi jednego z czołowych opozycjonistów.
autor: Maciej Puchłowski (PAP)
mmmp/ agz/