W 75. rocznicę zagłady kieleckiego getta mieszkańcy miasta uczcili pamięć 28 tys. kieleckich żydów zamordowanych przez Niemców w czasie okupacji. Ocalał zaledwie 1 proc. żydowskiej ludności Kielc. To pokazuje skalę dramatu - mówił prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego Bogdan Białek.
Piątkowe obchody 75. rocznicy zagłady kieleckiego getta rozpoczęła msza św. w kieleckim kościele O.O. Kapucynów. Parafia św. Franciszka obejmuje teren, na którym podczas II wojny światowej zlokalizowane było getto.
Po nabożeństwie uczestnicy uroczystości przeszli pod pomnik Menora, który upamiętnia śmierć 20 tys. Żydów, wywiezionych w 1942 roku z Kielc i zgładzonych w Treblince. Został odsłonięty w sierpniu 2007 roku, w 65. rocznicę likwidacji kieleckiego getta. Przedstawia górną część siedmioramiennego świecznika - symbolu wiary i kultury Żydów - wystającego z bruku ulicy.
„Musimy przede wszystkim uświadomić sobie, co tak naprawdę wydarzyło się w ciągu tych trzech dni w sierpniu 1942 roku. Ocalał wtedy jeden procent żydowskiej ludności Kielc. Przełóżmy to na współczesne Kielce. W wyniku jakiegoś kataklizmu ze 190 tys. pozostaje przy życiu 1900 osób. Ta matematyka pokazuje nam skalę tego dramatu sprzed 75 lat” – powiedział Bogdan Białek, przemawiając pod pomnikiem Menora. Podkreślił, że we wspomnieniach z czasów okupacji nieżydowskich mieszkańców Kielc nie jest w ogóle poruszany temat getta.
W dniach 20-24 sierpnia 1942 roku Niemcy wywieźli z Kielc do Treblinki i zamordowali tam blisko 21 tys. osób. Ponad 1500 osób – głównie kobiet, dzieci i starców - zginęło w tym czasie na ulicach miasta. Szacuje się, że spośród około 28 tys. Żydów uwięzionych w kieleckim getcie wojnę przeżyło 400, z tego niespełna 100 mieszkańców Kielc.
„A ono było przecież tutaj, gdzie się znajdujemy, nie było sposobu, żeby go nie zauważyć. Wielokrotnie słyszę pytanie: czy warto pamiętać? Co to znaczy, czy warto, kiedy my w ogóle nie pamiętamy. To, co wydarzyło się w sierpniu 1942 roku to dla nas tylko kolejna informacja. My nigdy nie zapłakaliśmy nad losem tych ludzi, a przecież kiedy mówimy o zagładzie kieleckiego getta, to mówimy o bezmiarze cierpienia, bólu i śmierci” – dodał Białek.
Wieczorem uroczyste obchody rocznicy zakończył spektakl oparty na wspomnieniach z kieleckiego getta przeplatanych fragmentami z biblijnej Księgi Lamentacji. Przedstawienie, które odbyło się w Instytucie Kultury Spotkania i Dialogu, przygotowała młodzież z grupy teatralnej działającej przy kieleckim teatrze im. Stefana Żeromskiego.
W sobotę odbędzie się pielgrzymka pamięci do Treblinki, gdzie zamordowano większość żydowskich mieszkańców Kielc.
Przed wybuchem II wojny światowej w Kielcach mieszkało około 20 tys. Żydów. Getto utworzono w najbiedniejszych dzielnicach miasta na mocy rozporządzenia niemieckiego starosty w marcu 1941 roku. Małe getto, znajdujące się między obecnymi ulicami Warszawską i Bodzentyńską, łączyła z tzw. dużym gettem, wydzielonym ulicami IX Wieków Kielc, Okrzei, Warszawską i Pocieszka, drewniana kładka. W getcie znajdowało się 500 parterowych domów mogących pomieścić do 15 tys. osób.
Do sierpnia 1942 roku Niemcy stłoczyli w tym miejscu 28 tys. Żydów, mieszkańców Kielc i przywożonych transportami m.in. z zachodniej Polski i z Wiednia. Oficjalna racja żywnościowa na jedną osobę wynosiła 130 gramów chleba na dwa dni. Z głodu, chorób i wycieńczenia w ciągu półtora roku istnienia kieleckiego getta zmarło około 4 tys. osób.
W dniach 20-24 sierpnia 1942 roku Niemcy wywieźli z Kielc do Treblinki i zamordowali tam blisko 21 tys. osób. Ponad 1500 osób – głównie kobiet, dzieci i starców - zginęło w tym czasie na ulicach miasta. Szacuje się, że spośród około 28 tys. Żydów uwięzionych w kieleckim getcie wojnę przeżyło 400, z tego niespełna 100 mieszkańców Kielc.
Janusz Majewski (PAP)
jm/ akw/