Wspomnienia trzech kobiet, które przeżyły trwające 900 dni oblężenie Leningradu - jeden z najbardziej dramatycznych epizodów II wojny światowej, znalazły się w książce "Oblężone", która właśnie trafia do księgarń.
"Historia wojen pisana jest głównie przez mężczyzn. W tej książce zdecydowaliśmy się opowiedzieć o doświadczeniu blokady przez zapisy trzech kobiet" - pisze redaktorka książki Agnieszka Knyt. To kolejna opowieść o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej widzianej oczami kobiet po uhonorowanej w tym roku nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki książce "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłany Aleksijewicz.
Mieszkańcy Leningradu przetrwali oblężenie, które trwało od 8 września 1941 do 27 stycznia 1944 roku. Nie wiadomo dokładnie, ilu z nich w tym czasie umarło z głodu, szacuje się, że blisko milion osób z 2,5 miliona mieszkańców przedwojennego Leningradu.
Losy oblężenia śledzimy poprzez wspomnienia trzech kobiet - Jeleny Koczyny, Olgi Bergholc i Lidii Ginsburg. Wszystkie trzy relacje powstawały na bieżąco podczas 900 dni oblężenia, wszystkie trzy są dokumentacją tego, co po wyzwoleniu określano, jako "syndrom leningradzki", stan "błokadnogo czełowieka".
Jelena Koczyna, nauczycielka, przetrwała oblężenie z córką m.in. dlatego, że jej mąż obrabował magazyn kradnąc worek z kaszą. Notatki robiła codziennie na marginesach gazet, skrawkach tapet, etykietach, które wywiozła z miasta w kwietniu 1942 roku, gdy cała rodzina została ewakuowana. Olga Bergholc przez cały czas blokady pracowała w redakcji literackiej leningradzkiego radia. Autorka trzeciego dziennika - pisarka Lida Ginzburg, podczas blokady straciła matkę, która zmarła z głodu. "Zapiski człowieka oblężonego" - tak nazwała swoją relację - zaczęła pisać podczas blokady, potem w kolejnych wydaniach ją uzupełniała.
Gdy we wrześniu 1941 roku Niemcom nie udało się zdobyć Leningradu szturmem postanowili blokować Leningrad przy równoczesnym prowadzeniu ostrzału artyleryjskiego. Liczyli na to, że z braku dostaw żywności obrońcy miasta z głodu skapitulują. Dla całego Związku Radzieckiego z psychologicznego punktu widzenia było niezwykle ważne, aby nie poddać Leningradu, starej stolicy kraju, centrum rosyjskiej kultury, kolebki rewolucji. Za decyzję, aby za wszelką cenę utrzymać miasto, jego mieszkańcy zapłacili jednak najwyższą cenę.
Już pod koniec września 1941 roku w oblężonym mieście wprowadzono kartki na jedzenie. Osoba pracująca na potrzeby frontu mogła liczyć na 600 gramów chleba dziennie, a niepracująca - na 300 g. Jednak i te normy zostały wkrótce obniżone. Jedyne dostawy dla Leningradu mogły docierać przez jezioro Ładoga. "Droga Życia" - jak nazywano szlak dostaw do Leningradu przez Ładogę - miała długość 300 km. Niemożliwe było jednak dostarczenie nią żywności dla całego oblężonego miasta. Dzienne racje chleba regularnie zmniejszano. W listopadzie mieszkańcy dostawali już tylko 125 gram chleba, czyli jedną kromkę dziennie. W październiku z głodu zmarło 6 tys. ludzi, w grudniu - już ponad 50 tys. Zaczęły się napady na sklepy i magazyny z żywnością, kradzieże kartek, wyrywanie chleba z rąk ludziom na ulicy. Zjedzono wszystkie koty, psy, potem szczury i myszy. Pojawiły się przypadki kanibalizmu. W 1941 roku zima w Leningradzie przyszła wyjątkowo wcześnie, już w listopadzie odcięto w większości regionów miasta prąd, w grudniu zamarzły wodociągi, stanął transport miejski. Mieszkania ogrzewano "burżujkami", blaszanymi piecykami własnej produkcji. Po wyczerpaniu opału z dymem szły meble, papiery rodzinne, książki.
W styczniu i lutym 1942 roku śmiertelność wynosiła ponad 100 tys. osób miesięczne. Na wiosnę najpilniejszą sprawą okazało się uprzątnięcie zwłok z mieszkań i ulic.
Od końca grudnia 1941 roku zaczęto stopniowo zwiększać przydziały chleba, nie zatrzymało to jednak fali zgonów osłabionych mieszkańców. W styczniu i lutym 1942 roku śmiertelność wynosiła ponad 100 tys. osób miesięczne. Na wiosnę najpilniejszą sprawą okazało się uprzątnięcie zwłok z mieszkań i ulic. Życie w Leningradzie zaczęło wracać powoli do normy, bo dostawy żywności były coraz większe. Podczas drugiej zimy oblężenia, w styczniu 1943 roku, oddziałom radzieckim udało się przebić przesmyk wzdłuż południowego brzegu jeziora Ładoga, dzięki któremu dostawy zaczęły docierać drogą lądową i sytuacja w Leningradzie znacząco się poprawiła. Rok później - 27 stycznia 1944 roku blokada Leningradu została przerwana.
Książka "Oblężone" ukazała się nakładem wydawnictwa Karta. (PAP)
aszw/ abe/