Obrońcy dwóch oficerów oskarżonych w sprawie masakry robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. domagają się ich uniewinnienia. Według obrony brak jest dowodów wskazujących na winę ich klientów. Stołeczny sąd zakończył we wtorek wysłuchiwanie mów obrony w procesie. Sędzia Wojciech Małek poinformował, że ogłoszenie wyroku w sprawie może nastąpić 9 kwietnia.
We wtorek obrońcy zgodnie wskazywali, że podczas wydarzeń na Wybrzeżu oskarżeni dowódcy "minimalizowali straty" i robili wszystko, aby uniknąć ofiar. Prokuratura zaś - zdaniem obrony - nie przedstawiła dowodów na poparcie zarzutów postawionych dwóm dowódcom. Broniący jednego z nich mec. Wiesław Ociepka mówił, że "chichotem historii" okazałoby się, jeśli na przykład jedyną osobą skazaną w związku z wydarzeniami Grudnia'70 byłby żołnierz odgrywający wówczas marginalną rolę.
"Na ławie oskarżonych nie ma ówczesnych decydentów, ministrów i generałów. Prawa biologii są nieubłagane i nie ma co liczyć, że za Grudzień'70 odpowiedzą jeszcze jakieś inne osoby" - mówił mecenas.
Początkowo w sprawie było 12 oskarżonych, w tym gen. Wojciech Jaruzelski, którego sprawa w 2011 r. została wyłączona i zawieszona ze względu na zły stan zdrowia.
Z powodu śmierci lub problemów zdrowotnych kolejnych osób ostatecznie na ławie oskarżonych pozostali: ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek oraz b. wojskowi - dowódca batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej Mirosław W. i zastępca ds. politycznych dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego blokującego Stocznię w Gdyni Bolesław F. Oskarżeni są oni o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża. Formalnie grozi im dożywocie. Nie przyznają się do winy.
Sąd zakończył proces - po 17 latach od wniesienia aktu oskarżenia - w styczniu. Prokurator zażądał dla wszystkich trzech oskarżonych kar po 8 lat więzienia i po 10 lat pozbawienia praw publicznych. Prokuratora poparli w lutym pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - rodzin ofiar oraz przedstawiciel społeczny NSZZ "Solidarność". Na początku marca w wygłoszonej mowie o uniewinnienie swego klienta wniósł już obrońca Kociołka.
Sąd zakończył proces - po 17 latach od wniesienia aktu oskarżenia - w styczniu. Prokurator zażądał dla wszystkich trzech oskarżonych kar po 8 lat więzienia i po 10 lat pozbawienia praw publicznych. Prokuratora poparli w lutym pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - rodzin ofiar oraz przedstawiciel społeczny NSZZ "Solidarność". Na początku marca w wygłoszonej mowie o uniewinnienie swego klienta wniósł już obrońca Kociołka.
"Wystąpienia prokuratora i oskarżyciela były świetne, ale na temat mojego klienta to nie mieli oni wiele do powiedzenia" - zaznaczył we wtorek mec. Ociepka, broniący Mirosława W. Dodał, że w Gdańsku pod bramą stoczni nr 2 zginęły dwie osoby, ale kaliber pocisków był inny niż tych, którymi dysponował pododdział Mirosława W., również charakter obrażeń jednej z ofiar wskazuje, że mogła być ona trafiona z dachu pobliskiego budynku, a nie przez oddział blokujący bramę.
Z kolei obrońca Bolesława F., mec. Paweł Wasylkowski powiedział, że zarzuty zawierają nieścisłości, zaś biorąc pod uwagę wiek jego klienta - ponad 80 lat - żądanie prokuratora oznacza karę dożywocia. "Sprawą Grudnia' 70 powinni zajmować się historycy, oni mają przewagę nad sądem, bo mogą stawiać hipotezy, zaś sąd musi mieć niepodważalne dowody" - dodał.
Drugi z obrońców F. - mec. Diana Walczanow - wskazywała, że ofiary, które w akcie oskarżenia powiązane są z jej klientem, zginęły od strzałów funkcjonariuszy MO, a nie wojska. "Wyjątkowość sprawy nie oznacza, że musi się ona skończyć skazaniem kogokolwiek" - dodała.
Mecenas nawiązała też do słów oskarżycieli, którzy wskazywali w swych mowach, że "społeczeństwo czeka na ten wyrok". "W domyśle pewnie chodzi o wyrok skazujący, ale oczekiwania społeczne nie są tożsame ze sprawiedliwością, a rolą sądu nie jest zaspokajanie tych oczekiwań" - mówiła Walczanow.
Wskazała również, że mowy oskarżycieli miały charakter uniwersalny i ogólny dotyczący oceny Grudnia'70 i systemu komunistycznego, tymczasem jej klientowi w akcie oskarżenia przypisano odpowiedzialność za konkretnie wyliczone czyny i sąd powinien odnosić się tylko do kwestii udowodnienia tych czynów.
We wtorek Mirosław W. w ostatnim słowie w procesie wniósł o uniewinnienie. "Nigdy nie wydałem rozkazu, aby strzelać do ludzi. Proszę o uniewinnienie, przykro mi, że takie oskarżenie na mnie padło" - powiedział W. Pozostałych dwóch oskarżonych sąd ma wysłuchać 22 marca i 2 kwietnia. Zapowiedziana jest też replika prokuratora. W piątek mowę końcową ma wygłosić Kociołek; poinformował sąd, że mowa ta zajmie około godziny.
W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych. Od 14 do 19 grudnia 1970 r. - według szacunków historyków - w ulicznych starciach udział wzięło nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Do spacyfikowania protestów władze wykorzystały ok. 27 tys. żołnierzy oraz 9 tys. milicjantów i funkcjonariuszy SB.
20 grudnia 1970 r. na VII plenum KC PZPR przyjęto rezygnację Władysława Gomułki z funkcji I sekretarza i członka Biura Politycznego KC. Nowym I sekretarzem został Edward Gierek, dotychczasowy I sekretarz KW PZPR w Katowicach i członek Biura Politycznego KC.
Marcin Jabłoński (PAP)
mja/ abr/ ura/