Mszą, złożeniem kwiatów i zniczy pod tablicą pamiątkową uczczono w niedzielę w Babicach (Opolskie) 70. rocznicę mordu, dokonanego przez Ukraińców służących w 4. pułku policyjnym SS, na polskich mieszkańcach Huty Pieniackiej na Kresach Wschodnich.
Huta Pieniacka to nieistniejąca dziś wieś w rejonie miasta Brody, w obecnym obwodzie lwowskim. W czasie wojny wieś ta była polską placówką samoobrony przed UPA. Jak podaje prof. Grzegorz Motyka, autor książki „Ukraińska partyzantka 1942-1960”, 23 lutego 1944 r. do wsi przybył w celach rozpoznawczych złożony z Ukraińców pododdział 4. pułku policyjnego SS złożony z ukraińskich ochotników do dywizji SS "Galizien". Polacy, sądząc, że mają do czynienia z przebranymi upowcami, zaatakowali napastników zabijając dwóch z nich. W sukurs żołnierzom 4. pułku przybyła sotnia „Siromanci”, dowodzona przez Dmytro Karpenkę „Jastruba”, która zaatakowała Polaków z boku. Umożliwiło to pododdziałowi SS odwrót i najpewniej uratowało go przed całkowitym pogromem. Na wieść o śmierci dwóch żołnierzy SS Niemcy zorganizowali im manifestacyjny pogrzeb i wysłali przeciwko wsi karną ekspedycję.
28 lutego 1944 r. o świcie 4. pułk policji SS ostrzelał wieś z broni maszynowej i moździerzy, po czym opanował nie napotkawszy oporu samoobrony. Przechwyconą ludność prowadzono grupami po dwadzieścia-trzydzieści osób do stodół, zamykano i palono. Próbujących uciekać rozstrzeliwano. W ten sposób zamordowano według różnych danych od 600 do 1200 osób.
W niedzielnych uroczystościach w Babicach gm. Baborów udział wzięli przedstawiciele stowarzyszeń i organizacji kresowych – w tym przedstawiciele Stowarzyszenia Huta Pieniacka, samorządowcy, młodzież, harcerze, posłowie oraz przedstawiciele władz województwa.
Burmistrz Baborowa Elżbieta Kielska powiedziała PAP, że oficjalne obchody rocznicy mordu odbyły się w Babicach po raz jedenasty. Wyjaśniła, że dlatego tam, bo po wojnie właśnie w tej miejscowości osiadło kilkudziesięciu mieszkańców Huty Pieniackiej i okolicznych miejscowości.
Prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Opolu Irena Kalita podkreśliła w rozmowie z PAP, że obchody w Babicach to „dowód pamięci”. „Żyje w nas pamięć o tamtych strasznych wydarzeniach i głęboka wiara, że wreszcie zostaną one nazwane tak, jak powinny być nazywane: ludobójstwem” – mówiła PAP Kalita.
Dodała, że Kresowianie „nie żądają niczego, prócz prawdy”, bo – w jej opinii tylko na prawdzie można budować dobre współistnienie. „Nie szukamy przyczyn; rozumiemy walkę o własną tożsamość, ale nie możemy zapomnieć o zbrodniach na mężczyznach, kobietach, starcach i dzieciach” – zaznaczyła Kalita.
Pełnomocnik marszałka woj. opolskiego ds. kombatantów Janusz Wójcik podkreślił, że ważne są pokój i pamięć. Tłumaczył, że o pamięć wydarzeń sprzed 70 lat na Kresach Wschodnich II RP trzeba dbać, bo ta, którą mają przesiedleni do Polski mieszkańcy tamtych ziem i ich potomkowie jest inna od pamięci współczesnych banderowców. „Trzeba podejmowania wysiłków z naszej strony, by pamięć o tym co faktycznie zdarzyło się na Kresach nie zaginęła” – dodał.
W 2013 r. minęła 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, które miały miejsce w latach 1943-1945. Zginęło w nich, według różnych szacunków, od 100 do 130 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały UPA i miejscową ludność ukraińską. Kulminacja zbrodni nastąpiła w nocy z 10 na 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100 polskich miejscowości. Ogółem w lipcu tamtego roku zginęło nawet 10-11 tys. Polaków. W Galicji Wschodniej/Małopolsce Wschodniej do największej zbrodni doszło właśnie w Hucie Pieniackiej.
28 lutego 2009 r. hołd ofiarom mordu w Hucie Pieniackiej oddali ówcześni prezydenci Polski i Ukrainy, Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko. (PAP)
kat/ pz/