Chłopaki przyjechali do Lwowa kręcić etiudę filmową o tym mieście - powiedział w niedzielę portalowi wpolityce.pl ojciec jednego z zatrzymanych. Przypomniał, że studentom grożą nawet cztery lata pozbawienia wolności, a stawiany im zarzut prowokacji politycznej jest absurdalny.
We Lwowie zatrzymano w czwartek trzech polskich studentów, którzy chcieli odpalić race na znajdującym się na Cmentarzu Łyczakowskim Cmentarzu Orląt poinformował zastępca mera miasta Andrij Moskałenko.
"Przed chwilą na Cmentarzu Łyczakowskim pracownicy i ochrona cmentarza zatrzymali trzech polskich studentów, którzy starali się odpalić race na jednym z pól cmentarza (obok miejsca polskich pochówków wojskowych)" – napisał w czwartek Moskałenko na Facebooku.
Studenci zostali przekazani policji, a o incydencie poinformowano Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). "Dziękuję służbom miejskim za niedopuszczenie do prowokacji" – podkreślił wicemer Lwowa.
"Chłopaki przyjechali do Lwowa kręcić etiudę filmową o tym mieście. Przeprowadzili kilka wywiadów, nakręcili kilka miejsc. Pojechali też na Cmentarz Orląt Lwowskich. Na potrzeby realizacji filmu odpalili świece dymne w kolorach białym i czerwonym. Wywiesili także biało-czerwoną flagę. Miało to tworzyć pewien klimat miejsca. Tym bardziej, że byli tam w czasie 100. rocznicy obrony Lwowa" - powiedział portalowi wpolityce.pl ojciec jednego z zatrzymanych studentów.
Dodał, że "minęło kilka chwil i na Cmentarz dotarła policja oraz Służba Bezpieczeństwa Ukrainy". "Zabrano ich na komisariat, do budynku sądu. Tam bardzo długo ich przesłuchiwano. Pierwszego dnia do drugiej w nocy. Następnego dnia ponownie byli przesłuchiwani" - mówił portalowi.
W rozmowie z portalem podkreślił, że "potraktowano ich jak chuliganów". "Postawiono im zarzut prowokacji politycznej, który jest nieadekwatny do tego co zrobili. To są młodzi ludzie, jeszcze dzieci. I za to co zrobili grożą im 4 lata pozbawienia wolności. To jest absurdalny zarzut" - zauważył.
Ojciec jednego z zatrzymanych studentów zaznaczył, że należy podkreślić, że studenci nie wyrządzili żadnych szkód, nic nie zniszczyli. "Nie wygłaszali żadnych haseł, nie mieli ze sobą transparentów. Także posłusznie wykonywali polecenia ochrony i policji. Jedyny błąd, który popełnili, to to, że nie zapytali Ukraińców o pozwolenie. Za coś takiego powinien być mandat, albo grzywna, ale nie kara więzienia" - powiedział podczas rozmowy.
Cmentarz Obrońców Lwowa, znany jako Cmentarz Orląt stanowi wydzieloną część Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie. Znajdują się na nim mogiły uczestników bitwy o Lwów, poległych w latach 1918-1920. Rekonstrukcja Cmentarza Orląt i odbudowa ze zniszczeń jest zasługą pracowników firmy Energopol, którzy zaczęli porządkować teren zdewastowanego cmentarza w 1989 roku.(PAP)
nmk/ skr/