Policja przesłuchała 43-letniego łodzianina, który miał w mieszkaniu m.in. przeciwpancerny pocisk kierowany Malutka, co w środę stało się przyczyną ewakuacji kilkuset osób i zamknięcia ruchu na ul. Pomorskiej w Łodzi. Mężczyzna zeznał, że militaria to jego hobby.
Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka łódzkiej KWP Joanna Kącka, informacja o materiałach wybuchowych znajdujących się w jednym z mieszkań przy ul. Pomorskiej wpłynęła do dyżurnego miejskiej policji ok. godz. 20. w środę.
Funkcjonariusze, którzy udali się pod wskazany adres, potwierdzili, że w mieszkaniu 43-latka znajduje się pocisk rakietowy, a w piwnicy dwa granaty. Podjęto decyzję o wyznaczeniu strefy bezpieczeństwa, natychmiastowej ewakuacji mieszkańców bloku oraz zamknięciu ruchu w najbliższej okolicy.
Ponad 200 lokatorów, wśród których były również osoby niepełnosprawne ruchowo, opuściło swoje mieszkania w asyście policjantów, przechodząc do miejsca ewakuacji, wyznaczonego na ul. Jaracza w podstawionych autobusach MPK.
Na miejsce wezwano saperów z jednostki wojskowej w Tomaszowie Mazowieckim. Patrol rozminowania stwierdził, że militaria, pochodzące z okresu II wojny światowej, pozbawione są cech bojowych i nie zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców. Po ok. dwóch godzinach akcji, lokatorzy powrócili do mieszkań.
Właściciel pocisku i granatów w czasie przesłuchania przez policję wyjaśnił, że zbiera militaria hobbystycznie. Jego zbiory zabezpieczono dla celów procesowych, a o dalszych losach 43-latka zadecyduje prokurator.(PAP)
autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ js/