W Dąbrowie Górniczej pożegnano w czwartek Henryka Średnickiego jedynego polskiego mistrza świata w boksie amatorskim. „W ringu był wojownikiem, wchodził do niego, by wygrać. I wygrywał” – powiedział o zmarłym mistrz olimpijski Jerzy Rybicki.
Średnicki zmarł w niedzielę po długiej i ciężkiej chorobie. Pośmiertnie został przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybite osiągnięcia sportowe oraz szkoleniowe.
Krzyż przekazała rodzinie podczas uroczystości pogrzebowej w dąbrowskim kościele doradca prezydenta Agnieszka Lenartowicz-Łysik.
„Miałem szczęście bywać z Henrykiem na zgrupowaniach, turniejach. Byłem świadkiem jego sukcesów. Wszyscy byliśmy dumni z jego osiągnięć, które stanowiły efekt nie tylko talentu, ale i ciężkiej pracy” – wspominał Rybicki złoty medalista igrzysk w Montrealu (1976).
Średnicki był pięć razy mistrzem Polski, dwukrotnym złotym medalistą mistrzostw Europy i mistrzem świata z Belgradu (1978, kategoria musza 51 kg), dwa razy uczestniczył w olimpiadzie. Stoczył 377 oficjalnych walk, z których wygrał 339 (większość przed czasem), osiem zremisował, 30 przegrał.
Nigdy nie został znokautowany. Po zakończeniu kariery zawodniczej zajął się pracą trenerską. W dąbrowskim kościele żegnali mistrza oprócz rodziny dawni i obecni zawodnicy, trenerzy, działacze i kibice.
Średnicki od dawna zmagał się z zaawansowaną cukrzycą, ostatnio do tego doszło zapalenie płuc. Zmarł w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim w wieku 61 lat. Został pochowany na cmentarzu w Będzinie. (PAP)
gir/ co/