31.08. 2009 Warszawa (PAP) - W komentarzach dotyczących opublikowanego w poniedziałek w "Gazecie Wyborczej" listu premiera Rosji Władimira Putina, politycy i historycy uznają, że jest on znaczącym faktem w przeddzień uroczystości rocznicowych na Westerplatte. Za najbardziej kontrowersyjną jego tezę uznają zestawienie mordu w Katyniu ze śmiercią jeńców rosyjskich w trakcie i po wojnie 1920 r.
W swym liście Putin przekonuje też m.in., że pakt Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 r. można potępić "z pełnym uzasadnieniem", ale ZSRR zdecydował się na jego zawarcie, bo pozostał "sam na sam" z Niemcami, ewentualni sojusznicy już wcześniej podpisali podobne porozumienie z III Rzeszą.
Zdaniem szefa MSZ Radosława Sikorskiego "artykuł szefa rządu sąsiedzkiego kraju jest zawsze pewnym wydarzeniem, tym bardziej w przeddzień wizyty". Jak dodał, strona polska "ma swoje przemyślenia" (dot. treści listu), ale będzie się nimi dzielić w trakcie wtorkowej wizyty Putina w Polsce i po niej.
Minister podkreślił też, że istotna dla polskiego rządu będzie konkluzja polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych. "Zapewnie będzie to przedmiot rozmowy premierów" - powiedział. Grupie, której współprzewodniczą: ze strony polskiej prof. Adam D. Rotfeld, ze strony rosyjskiej prof. Anatolij Torkunow, zajmuje się m.in. sprawą katyńską.
Według Rotfelda, artykuł premiera Rosji jest listem odpowiedzialnego męża stanu, który "zasadniczo różni się od nieodpowiedzialnej, dosyć obrzydliwej kampanii, która była rozpętana w ostatnich tygodniach w Rosji". Chodzi o nasilające się ostatnio w Rosji oskarżenia pod adresem Polski o współpracę z III Rzeszą.
Także zdaniem rzecznika rządu Pawła Grasia list Putina ma inny ton niż niedawne publikacje na temat II wojny światowej w Rosji. Choć - jak zaznaczył - pojawiają się w nim "próby interpretacji historii, które nie do końca są zgodne z polską prawdą".
Według niego, należy poczekać na słowa Putina, które padną we wtorek w czasie rozmów w cztery oczy z premierem Donaldem Tuskiem, na konferencji prasowej i podczas oficjalnych wystąpień na Westerplatte. "To nam da pełny obraz rosyjskich intencji i rosyjskich oczekiwań co do tej wizyty" - uważa Graś. Jak zapewnił, polski rząd spokojnie pracuje nad tym, aby wizyta Putina przebiegła dobrze, a uroczystości z okazji 70. rocznicy wybuchu wojny miały "właściwy i dobry charakter".
"Z ogromną ulgą" wypowiedź rosyjskiego premiera przyjął marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. W jego opinii, artykuł zawiera "parę stwierdzeń, na których Polsce zawsze bardzo zależało". "Jest potwierdzenie autorstwa zbrodni katyńskiej, jest potwierdzenie znaczenia dnia 1 września jako rozpoczęcia wojny, jest potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow" - zaznaczył marszałek.
Komorowski wyraził nadzieję, że list rosyjskiego premiera "przebije się do rosyjskiej świadomości". Jak mówił, chciałby bardzo, aby "tym samym głosem przedstawiciele państwa rosyjskiego mówili do Polaków i do Rosjan". "Liczę na to, że podobne wypowiedzi będą miały miejsce w Rosji. Na razie opinia publiczna w Rosji dostała sygnały raczej sprzeczne z przesłaniem premiera Putina" - zauważył Komorowski.
Według niego, wypowiedź Putina zawiera także "pewne wychylenie do przodu". "Mowa o tym, że powinniśmy dokonać wielkiej pracy, aby żyć zgodnie jako narody sąsiadujące, a o to nam, Polakom, chodzi" - podkreślił Komorowski.
Natomiast szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, odnosząc się do listu Putina, mówił o "ucieczce od odpowiedzialności" Rosjan za zbrodnie wobec Polaków, która - jego zdaniem - wynika z treści artykułu. Podkreślił, że nie ma w nim ani słowa o "elemencie zadośćuczynienia" ze strony rząd rosyjskiego wobec "ofiar zbrodni sowieckich".
Gosiewski uważa, iż "sprawą wymagającą bardzo ostrego wyjaśnienia jest porównywanie, czy stawianie na jednej szali zbrodni katyńskiej, w wyniku której zginęło 21,5 tys. polskich żołnierzy (...) z wydarzeniami 1920 roku, gdzie w ogóle nie było tego typu przypadków zbrodni dokonywanych na żołnierzach".
Również rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak za bezzasadne uznał porównanie przez Putina sytuacji oficerów zamordowanych w Katyniu do sytuacji żołnierzy rosyjskich, którzy dostali się do polskiej niewoli w 1920 roku. Zaznaczył, że zbrodnia katyńska była efektem decyzji Józefa Stalina, a z kolei jeńcy sowieccy w 1920 roku "rzeczywiście umierali będąc w polskiej niewoli, ale ich sytuacja jest diametralnie inna". "Co innego odgórna, rządowa decyzja o mordzie na bezbronnych polskich oficerach, a co innego sytuacja, że podczas wojny giną ludzie" - podkreślił.
Bardzo ważnym dokumentem dającym pole do refleksji nazwał list rosyjskiego premiera poseł Lewicy Tadeusz Iwiński z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Według niego wystąpienie premiera Rosji na Westerplatte 1 września będzie zgodne z tezami tego artykułu.
W jego opinii, Putin ma rację, gdy mówi "o rozmaitym pojmowaniu przyczyn II wojny światowej i ma też rację, gdy zwraca uwagę na szczególne uwrażliwienie Polaków na takie wydarzenia jak zbrodnia katyńska". Zaznaczył, że zgadza się z oceną premiera Rosji, że historia nie powinna być barierą dla rozwoju stosunków polsko-rosyjskich.
Zdaniem szefa SLD Grzegorza Napieralskiego najważniejsze jest to, że Putin będzie 1 września w Polsce. W jego ocenie dobrze się stało, że w Polsce nie daliśmy się wciągnąć w "histerię historyczną" po rosyjskich publikacjach dotyczących II wojny światowej i sugerujących współpracę Polski z hitlerowskimi Niemcami. "To, co dzieje się w mediach rosyjskich, to jest wewnętrzna gra, a my nie damy sobie wmówić zafałszowanej historii" - dodał Napieralski.
Dowodem na to, że "strona rosyjska chce obniżyć temperaturę dyskusji" określił artykuł Putina prof. Paweł Machcewicz, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej. "To już jest zupełnie inny język, język umożliwiający debatę, a nie prowokujący i obrażający. A najważniejsze jest to, że premier Putin potępił jednoznacznie pakt Ribbentrop-Mołotow i to stwarza pole do dyskusji. Oczywiście nie wszystkie oceny Putina z naszego polskiego punktu widzenia są do przyjęcia" - powiedział dziennikarzom Machcewicz.
Według niego, największy sprzeciw w artykule Putina budzi zestawienie Katynia - "czyli mordu dokonanego z premedytacją, zaplanowanego" - ze śmiercią tysięcy rosyjskich jeńców w niewoli polskiej w trakcie i po wojnie 1920 roku. "Ci jeńcy umierali przede wszystkim na tyfus, co jest oczywiście wielką tragedią, ale nikt ich świadomie nie eksterminował" - powiedział.
Historyk uznał także za niesłuszne zestawianie przez premiera Rosji paktu Ribbentrop-Mołotow i konferencji monachijskiej (z 1938 r., w której wzięli udział szefowie rządów Niemiec, Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii - PAP).
Inny historyk, prof. Andrzej Nowak, komentując dla PAP artykuł rosyjskiego premiera ocenił, że obecna Rosja, którą nazwał "Rosją Putina", nie jest gotowa do uczciwego dialogu historycznego z Polską. W jego opinii "sugestia, że premier Putin reprezentuje w tej chwili jakąś prawdę historyczną i jakieś pojednanie z Polską, obraża m.in. wielu uczciwych Rosjan i działaczy walczących w Rosji o prawa człowieka i demokrację".
Dobrym akcentem w liście Putina są - zdaniem Nowaka - słowa o otwierającej się perspektywie partnerstwa, uwolnieniu stosunków rosyjsko-polskich od brzemienia nieufności i uprzedzeń. "To dobry kierunek, jestem gorącym zwolennikiem pojednania polsko-rosyjskiego, ale musi ono spełniać kilka oczywistych warunków. (...) Nie może np. być tak, że dla oficjalnych przedstawicieli Rosji polski opór przed Hitlerem jest wyrazem sojuszu polsko-hitlerowskiego, jak dziś twierdzi propaganda kierowana osobiście przez premiera Putina" - zaznaczył.
Zdaniem doradcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Antoniego Dudka, tekst Putina jest próbą wyciągnięcia ręki, jednak rosyjskiemu premierowi daleko jest do takich przeprosin, jakie wobec Polaków wyraził Willy Brandt. "To jest na pewno krok w dobrą stronę" - uznał Dudek w rozmowie z PAP. Jak podkreślił, artykuł Putina można oceniać "jako otwarcie w stronę Polski, zwłaszcza w kontekście ostatnich medialnych doniesień niektórych rosyjskich historyków".
W jego opinii, artykuł jest "maksimum tego, czego obecnie możemy spodziewać się po Rosjanach". Jego zdaniem, tekst jest zapowiedzią tego, co jutro w imieniu Rosji powie Putin podczas obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Gdańsku.
Poczynił krok do przodu i dwa wstecz, jak Lenin - tak z kolei szef rosyjskiego Memoriału (organizacji pozarządowej dokumentującej stalinowskie zbrodnie) Arsenij Rogiński skomentował w rozmowie z PAP stanowisko premiera Rosji w sprawie paktu Ribbentrop-Mołotow.
"Jest krok naprzód. Wszelako są również dwa kroki wstecz. Znów przekonaliśmy się, że gdy używa słowa +pakt+, ma na myśli tylko sam pakt, a nie tajny protokół do niego" - wyjaśnił. Podkreślił, że "najważniejsze jest to, co było konsekwencją tajnego protokołu, czyli wtargnięcie do krajów sąsiednich i podbicie nowych ziem".
Według niego, Putin "potępił to, co potępiać jest bezpiecznie; co nie dotyka świadomości społecznej". "To mnie martwi i irytuje" - dodał szef Memoriału. Rogiński wyznał też, że nie rozumie, co Putin ma na myśli we fragmencie dotyczącym Katynia. "Powinien wyrażać się jaśniej. Z tego, że wspomniał o Katyniu, nic nie wynika. Minimum tego, co w tej sprawie jest konieczne, to odtajnienie akt śledztwa katyńskiego. To miałoby poważne znaczenie" - podkreślił szef Memoriału.
Z kolei w ocenie sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika artykuł Putina daje nadzieję na początek poważnego merytorycznego dialogu "zwłaszcza w obszarze historii, w obszarze tych spraw, które Polaków i Rosjan różnią i dzielą". "Oceniam ten list pozytywnie, niewątpliwie jest to list, który wnosi bardzo wiele nowych elementów do relacji polsko-rosyjskich nie tylko w sferze historycznej, ale myślę, że też w wymiarze politycznym" - powiedział Przewoźnik.
Jak dodał, listu nie można uznać za przełom. "Ale taką mam cichą nadzieję, że ten list zapoczątkuje pewien proces, który jest niezwykle ważny - proces poważnego merytorycznego dialogu, zwłaszcza mówię tu o swojej dziedzinie w obszarze historii, w obszarze tych spraw, które Polaków i Rosjan różnią i dzielą" - powiedział Przewoźnik.
Także zdaniem abp Józefa Życińskiego, artykuł premiera Rosji daje nadzieję, że stosunki polsko-rosyjskie będą ewoluować w dobrym kierunku. Według metropolity lubelskiego trzeba przezwyciężać uprzedzenia i nie budować postaw antyrosyjskich na podstawie "niemądrego tekstu z internetu".
W ocenie metropolity, kontrowersyjne jest "postawienie na jednej płaszczyźnie" ofiar Katynia i więźniów z wojny 1920 roku, ale, jak zaznaczył hierarcha, artykuł stwarza możliwość dyskusji. "Można podjąć merytoryczne dyskusje historyków i wykazać, że tego typu porównania są przesadzone" - powiedział. Jednocześnie zaapelował, aby szukać tego, co łączy. "Nie dramatyzujmy tego, co dzieli i nie pozwólmy, żeby służby specjalne dyktowały nam, jak to było w historii" - dodał. (PAP)
agy/ mok/ gma/