Portal Onet.pl musi przeprosić Krystiana Brodackiego za znieważenie pamięci jego matki Marii Brodackiej i zapłacić mu 50 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych - zadecydował w czwartek krakowski Sąd Okręgowy.
Sprawa dotyczy zdjęcia, opublikowanego 15 marca 2016 r. na portalu Onet.pl, przedstawiającego kobiety prowadzone na egzekucję w Palmirach. Ilustrowało ono tekst o romansach Polek z Niemcami i prostytucji podczas okupacji.
Na zdjęciu swoją matkę rozpoznał Krystian Brodacki. Z inicjatywy Reduty Dobrego Imienia złożył pozew przeciwko portalowi. Domagał się w nim przeprosin za znieważenie matki oraz 150 tys. zł zadośćuczynienia. Maria Brodacka była konspiratorką Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej i więźniarką rozstrzelaną w Palmirach podczas niemieckiej okupacji.
Krakowski Sąd Okręgowy w wydziale cywilnym uznał w czwartek, że doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda. Zobowiązał Onet.pl do publikowania przeprosin na stronie głównej portalu przez okres jednego miesiąca. Mają one ukazać się w oddzielnej ramce wielkości jednej czwartej ekranu – wskazał sąd. Nakazał także wypłacenie 50 tys. zł zadośćuczynienia.
Sąd ustalił także treść przeprosin, w których znalazły się m.in. stwierdzenia, że "wydawca portalu Onet.pl przeprasza pana Krystiana Brodackiego za naruszenie jego dóbr osobistych poprzez zilustrowanie artykułu o związkach Polek z niemieckimi żołnierzami podczas II wojny światowej (…) zdjęciem kobiet prowadzonych na egzekucję w Palmirach w czerwcu 1940 roku, gdzie również w taki sposób została rozstrzelana matka powoda Maria Brodacka, wcześniej aresztowana i torturowana przez gestapo za ukrywanie Kazimierza Kotta, Polaka żydowskiego pochodzenia, szefa wydziału bojowego konspiracyjnej organizacji PLAN, do której sama należała i która pomimo tortur nie wydała nikogo".
W przeprosinach powinno także znaleźć się sformułowanie, że "Onet.pl przeprasza również za opatrzenie zdjęcia napisem: +Romans z niemieckim żołnierzem był surowo zakazany, ale w Polsce żyją dzieci będące owocem takich związków+".
Sąd podkreślił, że Maria Brodacka była jedną z wielu osób, które wykazały się szczególną odwagą w walce z okupantem, i naraziła swoje życie, za co została aresztowana przez gestapo, uwięziona i torturowana, a potem wraz z innymi kobietami rozstrzelana w Palmirach. "Opublikowane w portalu zdjęcie ilustruje ostatnie godziny życia takich kobiet jak Maria Brodacka" – podkreślił sąd.
Jak podkreślił sąd, w przekonaniu powoda zdjęcie, wskazane mu przez rodzinę, funkcjonowało jako zdjęcie jego matki; stanowi dla niego cenną pamiątkę, ponieważ zatrzymało w kadrze ostatnie chwile jej życia. Z tego powodu wykorzystanie tego zdjęcia do ilustracji artykułu, w którym pojawiają się sformułowania: "prostytucja bytowa" czy "leżąca kolaboracja" jest obrazą dla takich kobiet, jak matka powoda i stanowi naruszenie jego dóbr osobistych – wskazał sąd.
"Naruszone zostały takie dobra, jak kult bliskiej osoby, czyli matki, której bliskości i opieki powód został pozbawiony w wieku 2 lat przez Niemców i co rekompensował sobie przechowywaną z największą czcią wiedzą na temat jej bohaterskiej postawy i okoliczności jej śmierci" – powiedział sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku.
"To zdjęcie jest symbolem wszystkich kobiet, które zostały stracone w Palmirach za swoją bohaterską odwagę i dlatego w tej sprawie nie jest najważniejsze, czy na pewno na tym zdjęciu jest matka powoda. Ważne jest, że matka powoda tak samo jak te kobiety na zdjęciu szła lasem prowadzona przez niemieckich żołnierzy do miejsca kaźni, gdzie została rozstrzelana" – powiedziała sędzia Irena Żarnowska-Sporysz.
Jak dodała, poprzez zestawienie zdjęcia z artykułem naruszone zostały także dobra w postaci godności i czci powoda jako syna kobiety, która w tych warunkach została stracona. Naruszono także jego dobra jako Polaka i jego tożsamości narodowej, która kształtowała się m.in. historycznymi uwarunkowaniami i uzasadnionym przekonaniem, że naród polski jak rzadko który wykazał się niespotykaną odwagą w walce z niemieckim okupantem. "Takie zestawienie zdjęcia z artykułem brzmi jak największe szyderstwo z tragedii, która stała się udziałem Polaków i Polek, które poległy w takich okolicznościach" – podkreślił sąd.
Zdaniem sądu opublikowanie zdjęcia przy artykule było błędem, ale nie było zamierzone, chociaż stanowiło rażące niedbalstwo i brak należytej staranności dziennikarskiej. Z uwagi na szybkie usunięcie zdjęcia i dalsze działania portalu w celu naprawienia błędu sąd tylko częściowo uznał majątkowe żądania powoda i zasądził mu 50 tys. zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny.
"Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyroku, bo to jest pierwszy wyrok, w którym tak naprawdę powiedziano, że nie tylko mamy prawo do chronienia naszych dóbr osobistych w postaci tożsamości narodowej, ale również że należy się nam zadośćuczynienie w przypadku, gdy ktoś nam takie dobro osobiste narusza" – powiedziała PAP po wyroku reprezentująca powoda mec. Monika Brzozowska-Pasieka. Zapowiedziała apelację co do kwoty zadośćuczynienia.
"Ostateczną decyzję w sprawie apelacji podejmie klient. W mojej ocenie wszystkie okoliczności, działające na korzyść strony pozwanej, tzn. brak zamierzonego działania, niezwykle krótka dostępność tego spornego zdjęcia i pozostałe działania, które były podjęte niezwłocznie po zorientowaniu się, że doszło do błędu – zostały uwzględnione przez sąd w niewystarczającym stopniu i powodują to, że nakazanie publikacji przeprosin i zadośćuczynienie są nieadekwatne do błędu, który został popełniony" – powiedziała z kolei pełnomocniczka strony pozwanej mec. Anna Cichońska.
Zadowolenie z wyroku wyraziła prezes Reduty Dobrego Imienia Mira Wszelaka. "Jesteśmy z niego zadowoleni, dla nas to przełomowy wyrok i w zasadzie pierwszy tak poważny sukces sprawy, które są przedmiotem działań Reduty w sądzie. Mamy też nadzieję, że będzie to przykład dla wszystkich mediów, że przy doborze materiałów zdjęciowych należy dokonać wszelkiej staranności. Będziemy się jednak odwoływać, jeżeli chodzi o karę finansową. Dla nas 50 tys. zł to zdecydowanie zbyt mało" – powiedziała Mira Wszelaka.
Krystian Brodacki nie stawił się w sądzie na ogłoszenie wyroku. Jak powiedział PAP przed pierwszą rozprawą, zestawienie artykułu ze zdjęciem kobiet prowadzonych na egzekucję "było niedopuszczalne i dowodzące absolutnego nieprofesjonalizmu dziennikarskiego". "Tu nie chodzi tylko o moją mamę - tu chodzi o obrażenie wszystkich kobiet polskich, które walczyły z okupantem, czy też dzielnie się w tym czasie zachowywały" - mówił Brodacki.
W toku procesu przedstawiciel Onet.pl wyjaśniał, że opublikowanie zdjęcia było błędem, "przykrą pomyłką" fotoedytorki, która wybrała je z serwisu fotograficznego pomimo opisu w języku angielskim, że dotyczy ono kobiet prowadzonych na egzekucję. Podał również, że po reakcji Reduty Dobrego Imienia Onet wysłał oświadczenie, w którym poinformowano o pomyłkowym wykorzystaniu zdjęcia i usunięciu go oraz przeproszono osoby urażone. Link do oświadczenia Onetu w tej sprawie zamieszczono także przy artykule. Ponadto fotoedytorka została zawieszona na miesiąc; udała się także do Palmir, gdzie złożyła kwiaty i wykonała zdjęcia do artykułu o zbrodni palmirskiej, jaki ukazał się dwa tygodnie później na stronie głównej Onetu. Także w tym roku w czerwcu Onet opublikował artykuł o zbrodni w Palmirach - podał świadek.
Maria Brodacka z domu Jaxa-Rożen, wdowa po zmarłym w 1939 r. w obronie Warszawy Antonim Stanisławie Brodackim, działała w organizacji PLAN (Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa) i ukrywała ściganego listami gończymi dowódcę wydziału bojowego PLAN Kazimierza Andrzeja Kotta. Została wydana gestapo przez nianię jej 2,5-letniego syna Krystiana i aresztowana na początku 1940 r. Przeszła okrutne śledztwo w warszawskich więzieniach przy ul. Rakowieckiej i na Pawiaku, nie wydając nikogo. 14 czerwca 1940 roku została rozstrzelana w Palmirach pod Warszawą, miejscu masowych mordów na Polakach, gdzie Niemcy zabili 2,2 tys. osób.
Na opublikowanym przez Onet.pl zdjęciu niemiecki fotograf uwiecznił ostatnie chwile kobiet przywiezionych z Pawiaka do Palmir w czerwcu 1940 r. (tzw. styczniówek - aresztowanych w styczniu 1940 r.).(PAP)
autor: Anna Pasek
hp/aszw/