Ofiary Grudnia'70 i stanu wojennego były poniesione także za nas i zadajemy sobie pytanie, do czego ta ofiara nas zobowiązuje – mówił we wtorek w Gdańsku prezes IPN Łukasz Kamiński w 44. rocznicę wydarzeń 1970 r.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński podczas uroczystości pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku mówił, że „jak co roku w tym dniu, powodowani obowiązkiem pamięci, spotykamy się w tym miejscu - wznosimy oczy ku górze i patrzymy na trzy gdańskie krzyże i myślimy o innych krzyżach, które są w Gdyni, o krzyżach poznańskich, o krzyżu, który wznosi się przy kopalni +Wujek+ i o bardzo wielu innych miejscach w Polsce, gdzie jest ten wielki znak”.
„Jeśli myślimy o ofierze z Grudnia 1970 r., jeśli myślimy o ofiarach stanu wojennego, to ta ofiara była poniesiona także i za nas, a to spotkanie pod Trzema Krzyżami powoduje, że zadajemy sobie pytanie, do czego ta ofiara nas zobowiązuje” - zwrócił się do zgromadzonych na Placu Solidarności.
Zaznaczył, że „to jest pytanie, na które każdy z nas indywidualnie, a także jako członek wspólnoty musi odpowiedzieć”. Podkreślił, że „dla pracowników IPN ta ofiara jest zobowiązaniem do wytrwałej pracy nad dążeniem do odkrycia prawdy o tamtym trudnym dla Polaków czasie, jest zobowiązaniem do tego, aby prawdę przekazywać kolejnym pokoleniom”. „Dziś to zobowiązanie odnawiamy i w tym szczególnym miejscu czerpiemy siłę do jego wypełnienia” – zakończył prezes IPN.
„Jeśli myślimy o ofierze z Grudnia 1970 r., jeśli myślimy o ofiarach stanu wojennego, to ta ofiara była poniesiona także i za nas, a to spotkanie pod Trzema Krzyżami powoduje, że zadajemy sobie pytanie, do czego ta ofiara nas zobowiązuje” - zwrócił się do zgromadzonych na Placu Solidarności.
Przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność Krzysztof Dośla podkreślił, że w wolnym, demokratycznym kraju, po 25 latach od odzyskania niepodległości, polski wymiar sprawiedliwości nie potrafił osądzić ludzi, nie potrafił w sposób jednoznaczny wskazać zbrodniarzy, którzy użyli broni i nakazali strzelać do bezbronnych robotników. „To byli zbrodniarze, to są zbrodniarze, którzy z zimną krwią postanowili utopić protest robotniczy w morzu krwi i do dziś są bezkarni i do dziś ciąży to na nas jak wyrzut sumienia” – mówił.
Zadeklarował, że „przychodzić tu będziemy tak długo, jak długo wołać będą ofiary o sprawiedliwość, jak długo nie będziemy mogli powiedzieć, że tamten rozdział w historii naszej ojczyzny został w sposób jednoznaczny osądzony".
Podczas uroczystości, w których uczestniczyło kilkaset osób, pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców złożono wieńce i wiązanki kwiatów oraz odczytano apel poległych. Uroczystości na Placu Solidarności poprzedziła msza święta w intencji ojczyzny w kościele św. Brygidy w Gdańsku i przemarsz ulicami miasta pod Pomnik Trzech Krzyży.
We wtorek w rocznicę tragicznych wydarzeń Grudnia'70 na Wybrzeżu pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców wieńce i kwiaty przed południem złożyła m.in. kilkudziesięcioosobowa delegacja pracowników Stoczni Gdańsk. Odbyła się też uroczystość wręczenia blisko 30 osobom Krzyży Wolności i Solidarności.
W ramach obchodów rocznicy po południu zapalono też znicze pod tablicą upamiętniającą Ofiary Grudnia'70, znajdującą się na budynku, gdzie niegdyś miał swoją siedzibę Komitet Wojewódzki PZPR, podpalony przez demonstrujących w grudniu 1970 r. Odbyła się też modlitwa i został wbity krzyż na skwerze przy Targu Rakowym, w miejscu zamordowania Antoniego Browarczyka - pierwszej śmiertelnej ofiary stanu wojennego w Gdańsku, który 17 grudnia 1981 roku został zastrzelony przez MO podczas demonstracji związanej z rocznicą Grudnia '70. W tym wydarzeniu udział wzięli m.in. kibice Lechii Gdańsk. Browarczyk był też kibicem drużyny z Gdańska.
W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR.Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie), a ponad 1160 zostało rannych. (PAP)
bls/ gma/