Stan wojenny jest dziś często bagatelizowany; także po to, by umniejszyć zbrodniczość działań tych, którzy wtedy prześladowali polski naród i prześladowali tych, którzy władzy komunistycznej mówili „nie” – powiedział w piątek wieczorem w Warszawie prezydent Andrzej Duda.
W piątek, w 38-lecie wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, prezydent zapalił na pl. Piłsudskiego jeden ze zniczy ułożonych w symboliczny krzyż na pamiątkę ofiar stanu wojennego. Uroczystość, która odbyła się przed krzyżem papieskim, upamiętniającym pierwszą pielgrzymkę do ojczyzny papieża Jana Pawła II w czerwcu 1979 r., zorganizował IPN. Instytut od kilku lat, wieczorem 13 grudnia, prowadzi akcję "Ofiarom Stanu Wojennego. Zapal Światło Wolności". Inicjatywę tę i obchody upamiętniające wszystkich, którzy stracili życie lub ucierpieli z powodu stanu wojennego, podjęto w piątek w całej Polsce.
"Władze komunistyczne w swojej naturze miały zbrodniczość i posługiwały się zbrodnią od samego początku, od swojego zarania, od 1945 roku, kiedy z sowieckiego nadania zaczęli rządzić w Polsce; kiedy mordowali wszystkich niepokornych, którzy się sprzeciwiali; mordowali żołnierzy wyklętych, tych, którzy chcieli wolnej Polski i sprzeciwiali się komunistycznemu zniewoleniu" - mówił prezydent.
13 grudnia 1981 r. - jak przypomniał - "Wojciech Jaruzelski i jego kamraci wypowiedzieli wojnę Polakom". "Chcieli i domagali się pomocy ze Wschodu od sowieckiego Związku Radzieckiego; domagali się pomocy innych państw bloku socjalistycznego, sowieckiego, ale jej nie dostali. W związku z powyższym postanowili sami rozprawić się z narodem. Tylko chwilowo im się to udało" - powiedział Duda. Podkreślił, że władze komunistyczne internowały i aresztowały tamtej grudniowej nocy i w późniejszych dniach prawie 10 tys. ludzi z opozycji niepodległościowej.
"Niestety byli tacy, którzy wtedy za wolną Polskę, za swoje głębokie przekonania, swoją wolę odzyskania wolności, suwerenności, niepodległości przez polskie państwo, zapłacili życiem" - powiedział przywołując m.in. pacyfikację kopalni "Wujek", podczas której śmierć poniosło dziewięciu górników.
"W czasie trwania stanu wojennego i po nim, aż do 1989 roku, ta liczba ofiar szacowna jest w sumie na ponad 120. Wśród nich uczniowie, studenci, robotnicy, inteligencja, księża - wszystkich łączyła jedna myśl o wolnej, suwerennej Polsce; myśl o życiu swobodnym, wolnym, o tym, żeby podstawowe prawa były przywrócone w naszym kraju. To była ta myśl o niezgodzie na wszystko to, co niosła ze sobą komunistyczna rzeczywistość. Oddajemy im dzisiaj hołd" - powiedział prezydent. Przypomniał postać m.in. Emila Barchańskiego - 17-letniego ucznia LO im. Mikołaja Reja w Warszawie, który uczestniczył w działalności opozycyjnej. 3 czerwca 1982 r. zaginął on w niewyjaśnionych okolicznościach nad Wisłą; dwa dni później jego ciało wyłowiono z rzeki.
"Zamordowany przez nieznanych do dzisiaj sprawców. To +nieznanych sprawców+ było charakterystycznym wtedy określeniem, że ktoś został zamordowany przez komunistycznych oprawców, przez Służbę Bezpieczeństwa, skrytobójczo" - zauważył Duda. Zaznaczył, że trzeba pamiętać również ofierze o tych, którzy nie zginęli, ale cierpieli, którym złamano plany życiowe, których uwięziono, zepchnięto na margines życia. Takimi osobami - jak mówił prezydent - byli m.in. podchorążowie Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie, którzy "strajkowali, bo nie chcieli być zmilitaryzowani i - jak się obawiali - wysłani przeciwko swym współobywatelom". "Wyrzucono ich ze szkoły, spacyfikowano strajk, prześladowano, złamano kariery, życie" - mówił Duda.
"To są właśnie w całej swojej sumie ofiary stanu wojennego dziś często bagatelizowanego" - podkreślił. "Bagatelizowanego także po to, by umniejszyć zbrodniczość działań tych, którzy wtedy prześladowali polski naród i prześladowali tych, którzy władzy komunistycznej mówili +nie+" - oświadczył prezydent. "Dlatego musimy pamiętać, bo to niezwykle ważna karta naszej historii, a wszyscy, którzy wtedy stawali walcząc o wolną Polskę, walcząc przede wszystkim o wolność nas Polaków, są zapisanymi w naszej historii - mam nadzieję - na wieczne czasy jako bohaterowie" - podkreślił Andrzej Duda.
Prezydentowi towarzyszył prezes IPN Jarosław Szarek, który wcześniej w rozmowie z PAP zachęcał do wzięcia udziału w akcji społeczno-edukacyjnej "Ofiarom stanu wojennego. Zapal Światło Wolności". Akcja polega na zapaleniu wieczorem 13 grudnia w oknach domów, mieszkań oraz urzędów światełek lub świec. "W ten sposób chcemy oddać hołd ofiarom stanu wojennego" - podkreślił Szarek, przypominając, że są to nie tylko osoby zamordowane przez komunistyczne władze, ale także ok. 10 tysięcy osób internowanych, i ci, którym złamano życie w Polsce i którzy musieli stać się emigrantami.
Okolicznościowe świece lub światełka związane z akcją IPN "Ofiarom Stanu Wojennego. Zapal Światło Wolności" można było zobaczyć w piątek wieczorem m.in. w Pałacu Prezydenckim, a także w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz w Sejmie i Senacie.
Akcja "Zapal Światło Wolności" nawiązuje do gestu solidarności, jaki wobec Polaków w wigilię 1981 r. wykonało wielu mieszkańców Zachodu. Świecę w oknie Pałacu Apostolskiego w Watykanie zapalił Jan Paweł II; do zapalenia świec w oknach wzywał Amerykanów również ówczesny prezydent USA Ronald Reagan.
"Polacy zostali zdradzeni przez własny rząd. Ci, którzy nimi rządzą oraz ich totalitarni sojusznicy obawiają się wolności, którą Polacy tak bardzo umiłowali. Na pierwsze przejawy wolności rządzący odpowiedzieli brutalną siłą, zabójstwami, masowymi aresztowaniami i utworzeniem obozów internowania" - mówił wówczas Reagan w bożonarodzeniowym orędziu, podkreślając, że ówczesne Boże Narodzenie przyniosły "dzielnemu narodowi polskiemu niewiele radości".
"Niech płomień milionów świec w amerykańskich domach będzie świadectwem, że światła wolności nie uda się zgasić" - podkreślił amerykański przywódca. (PAP)
autor: Marzena Kozłowska, Norbert Nowotnik
mzk/ nno/ aszw/