Współpracowników SB było wielu, ale trzeba sobie zadać pytanie jaki wpływ konkretne osoby miały na rzeczywistość polityczną po 1989 roku - mówił prezydent Andrzej Duda, pytany o doniesienia ws. Jerzego Zelnika. Według niego Zelnik nie miał żadnego wpływu.
O tym, że w IPN odnalazła się teczka pracy tajnego współpracownika SB, którym ma być Jerzy Zelnik, napisała "Gazeta Wyborcza". Według źródeł "GW" aktor podpisał zobowiązanie w 1963 albo 1965 r., będąc w trakcie studiów aktorskich, a współpracę zerwał po wydarzeniach Marca '68.
W związku z tymi doniesieniami Zelnik przekazał TV Republika oświadczenie, w którym poinformował, że red. Cezary Gmyz odnalazł dotyczące go dokumenty i poinformował go o nich. Zelnik napisał, że sprawa dotyczy okresu, kiedy był "jeszcze bardzo młodym, nastoletnim człowiekiem" i nie dotyczy środowiska teatralnego czy filmowego. Zapowiedział, że niedługo ukaże się poświęcona sprawie publikacja w tygodniku „Do Rzeczy". Zelnik zapewnił, że stanie w tej sprawie w prawdzie. "Już teraz proszę o wybaczenie osoby, które mogłem skrzywdzić" - napisał.
O informacje w sprawie Zelnika, w kontekście sprawy dotyczącej Lecha Wałęsy, po ujawnieniu dokumentów dot. TW "Bolka" wskazujących na jego współpracę w latach 70., pytany był w poniedziałek prezydent Duda.
"Wierzę w to, że Instytut Pamięci Narodowej dokona tutaj odpowiedniego badania, skoro takie wnioski się pojawiły. Nie sądzę, żeby pan Jerzy Zelnik w jakikolwiek sposób się wobec tego uchylał" - powiedział prezydent.
Jak dodał, trzeba zadać sobie inne pytania. "Mianowicie jaki był wpływ pana Jerzego Zelnika na rzeczywistość polską po '89 roku. Bo chyba to głównie o to chodzi, a nie o to, czy ktoś generalnie współpracował, czy nie współpracował, bo współpracowników było bardzo wielu i można to spokojnie pominąć" - mówił prezydent.
Problem - stwierdził - "polega na tym, jaki który z nich miał wpływ na rozwój polskiej rzeczywistości politycznej i zmiany, które w Polsce następowały, poczynając od 1989 roku i na ile w związku z tym ta jego przeszłość agenturalna była jawna i na ile w związku z tym można było przynajmniej teoretycznie, czy hipotetycznie poprzez daną osobę wywierać wpływ na polską rzeczywistość polityczną".
"I to jest przede wszystkim pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć. Ja sądzę, że w przestrzeni właśnie tego wpływu pan Jerzy Zelnik nie miał tutaj zasadniczo żadnej siły sprawczej" - powiedział Duda.
Zapytany w tym kontekście o zasługi Lecha Wałęsy w latach 80. prezydent podkreślił, że wielokrotnie powtarzał, iż jest "ostatnim człowiekiem, który odważyłby, ośmieliłby się odebrać panu prezydentowi Lechowi Wałęsie jego zasługi z lat 80".
"Absolutnie nie. Pan Lech Wałęsa był wielkim przywódcą Solidarności. Pan Lech Wałęsa kierował odważnie tym ruchem, przez całe lata 80., także kiedy był on w podziemiu. Pan Lech Wałęsa w związku z tym także i wielkie poświecenie życiowe dla ruchu Solidarności i dla odzyskania przez Polskę suwerenności, niepodległości, wręcz bym powiedział, poczynił. Absolutnie mam nadzieję, że nikt mu tego w Polsce odbierał nie będzie" - mówił Duda.
Natomiast - dodał - jeśli spojrzeć na lata 70. "to jest pytanie, jak tamte sprawy z lat 70. wpłynęły na późniejszą jego postawę". "To, że te dokumenty, czy też część dokumentów, została odnaleziona nie tak dawno w domu pana gen. Kiszczaka, jak to się stało, że dokumenty tam się znajdowały w sposób całkowicie nielegalny, ile takich dokumentów jeszcze dzisiaj znajduje się w prywatnych domach w Polsce i w jaki sposób one nadal wpływają na otaczającą nas polityczną rzeczywistość" - mówił prezydent.
"To są pytania i proszę tutaj zasług z lat 80. panu prezydentowi Lechowi Wałęsie nie odbierać, bo to nie jest pytanie o lata 80., to jest pytanie o lata 90." - powiedział Duda.
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku, gdzie zabezpieczono sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". IPN udostępnił już dwa pakiety materiałów dziennikarzom i historykom, w tym akta "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom.
Wałęsa zaprzeczył, że był agentem SB, a znalezione dokumenty są - jego zdaniem - sfałszowane. Jak mówił kilka dni temu, może jeszcze raz wnieść do sądu o lustrację, ale muszą się znaleźć ludzie, którzy podrabiali dokumenty. Stwierdził też m.in. że gdyby w przeszłości donosił SB, to przyznałby się do błędu. (PAP)
mok/ woj/