B. członkini Rady Państwa PRL Eugenia Kempara nie przyznała się do winy w procesie autorów stanu wojennego z grudnia 1981 r. W piątek, jako ostatnia z czworga podsądnych, złożyła wyjaśnienia, w których broniła decyzji o stanie wojennym. 3 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie zacznie przesłuchania świadków.
79-letnia Kempara to jedyny członek Rady Państwa, odpowiadający w tym rozpoczętym we wrześniu 2008 r. procesie za przekroczenie uprawnień: przez uchwalenie w grudniu 1981 r. przez Radę Państwa dekretów o stanie wojennym wbrew konstytucji PRL - bo podczas sesji Sejmu. Grozi jej za to do 3 lat więzienia. W PRL Kempara pracowała m.in. w prokuraturze wojskowej; szefowała też Lidze Kobiet Polskich.
Kempara powiedziała przed sądem, że władze "musiały sięgnąć po środki nadzwyczajne, bo nie nie można było dopuścić do wojny domowej i obcej interwencji". "To był akademicki przykład stanu wyższej konieczności, bo zagrożony był byt państwa, a zasadność naszej decyzji potwierdził Sejm, zatwierdzając dekrety" - dodała. Przypomniała, że w latach 90. Sejm zdecydował nie stawiać autorów stanu wojennego przed Trybunałem Stanu (głosami koalicji rządowej SLD-PSL - PAP).
Podsądna oświadczyła, że w akcie oskarżenia pion śledczy IPN potraktował członków Rady Państwa "jako matołów nie rozumiejących ówczesnej sytuacji w kraju, którymi można pociągać za sznurki jak marionetki". "Nikt mnie nie nakłaniał do popełnienia przestępstwa" - powiedziała. Dodała, że była wtedy świadoma krytycznej sytuacji kraju, a "targanie po szczękach wisiało w powietrzu". "Decyzja Rady Państwa była słuszna; mam nadzieję, że wysoki sąd uniewinni mnie i zdejmie ze mnie piętno zbrodniarza" - zakończyła Kempara.
Wcześniej w procesie zarzuty odpierali: b. I sekretarz PZPR, b. premier i b. szef MON 85-letni gen. Wojciech Jaruzelski, b. I sekretarz KC PZPR 82-letni Stanisław Kania i b. szef MSW 83-letni gen. Czesław Kiszczak (w piątek był nieobecny).
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach oskarżył w tej sprawie dziewięć osób. Obecnie - po wyłączeniu spraw trzech oskarżonych i śmierci dwojga innych - w procesie zostało czworo podsądnych. Twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby - replikuje IPN.
Sąd odroczył proces do 30 czerwca, kiedy skończy się faza wyjaśnień stron. 3 lipca zaczną się przesłuchania świadków. Potem nastąpi wakacyjna przerwa, która potrwa do września.
Sąd nie rozpatrzył jeszcze wniosków oskarżonych o wezwanie świadków. Jaruzelski wniósł o powołanie 26, w tym m.in. Stanisława Cioska i innych przedstawicieli władz. Kiszczak chce wezwania wszystkich wiceministrów z MSW, szefów departamentów i biur oraz komendantów wojewódzkich MO. Kania uznał zaś, że w gronie świadków brakuje ludzi Solidarności. Zwrócił się do sądu o rozważenie wezwania Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego, Bogdana Borusewicza, Zbigniewa Bujaka, Władysława Frasyniuka, Karola Modzelewskiego, Adama Michnika i Henryka Wujca.
Obrona Jaruzelskiego złożyła wniosek o aktualizację opinii lekarskiej z 1999 r. wobec niego, argumentując, że niedawno przeszedł on poważną operację. Obrona wnosiła też, by mógł on uczestniczyć w procesie tylko do dwóch godzin dziennie (dziś, z powodów zdrowotnych, są to maksymalnie cztery godziny). Sam Jaruzelski powiedział sądowi, że tego wniosku z nim nie uzgadniano i on go nie popiera. (PAP)
sta/ itm/ mow/