Likwidacja getta warszawskiego była niezwykle ważnym punktem w przebiegu akcji „Reinhardt”. W ciągu niespełna dwóch miesięcy wywieziono do Treblinki ok. 300 tys. Żydów, czyli przeważającą większość żydowskich mieszkańców Warszawy – mówi PAP prof. Dariusz Libionka z Centrum Badań Nad Zagładą Żydów IFiS PAN.
PAP: Jakie były niemieckie plany dotyczące ludności żydowskiej?
Prof. Dariusz Libionka: Początkowo działania wobec Żydów traktowane były jako rozwiązania doraźne. Przesiedlenia, wywłaszczenia, wykorzystywanie pracy przymusowej, a wreszcie izolacja w gettach, nie miały określonego celu ostatecznego. Ścierały się ze sobą różne pomysły. Dopiero latem i jesienią 1941 r. zarówno w Berlinie, jak i na terenach okupowanych zaczęto opracowywać plany „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, które oznaczały fizyczną eksterminację.
W literaturze historycznej można przeczytać, że na terenie GG powstało ok. 400 gett. Jednak tak naprawdę nie wszystkie skupiska żydowskie były otoczonymi murami i parkanami zamkniętymi przestrzeniami, tak jak w Warszawie. W mniejszych miejscowościach istniały getta otwarte, a w wielu miasteczkach i na wsiach Żydzi tak jak przed wojną mieszkali wśród ludności „aryjskiej”. Pierwsze getta zaczęły powstawać już jesienią 1939 r. Był to skutek oddolnych inicjatyw funkcjonariuszy niemieckich. Przez długi czas nie było jasnej polityki w tym względzie.
Początkowo zakładano, że wojna ze Związkiem Sowieckim będzie krótka, a po zwycięstwie nastąpi przesiedlenie Żydów z całej Europy gdzieś na wschód. Tak się jednak nie stało. Do dziś historycy zastanawiają się czy ważniejsze były decyzje, które wypływały z Berlina, czy może działania i inicjatywy lokalnych funkcjonariuszy nazistowskich, którzy „rozwiązywali” problem na swoim terenie.
PAP: Na ile w organizację ludobójstwa włączony był aparat państwa niemieckiego?
Prof. Dariusz Libionka: Aparat państwa niemieckiego był całkowicie włączony w działania na rzecz likwidacji Żydów. Najważniejsze decyzje wydawał i zatwierdzał Hitler i jego najbliższe otoczenie, zwłaszcza zwierzchnicy policji Heinrich Himmler i Reinhard Heydrich, lecz zaangażowany był cały aparat partyjny NSDAP, wszystkie ministerstwa – spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, sprawiedliwości, sektor gospodarczy, a także administracja policyjna i cywilna na terenach okupowanych.
PAP: Ile gett powstało na terenie GG?
Prof. Dariusz Libionka: W literaturze historycznej można przeczytać, że na terenie GG powstało ok. 400 gett. Jednak tak naprawdę nie wszystkie skupiska żydowskie były otoczonymi murami i parkanami zamkniętymi przestrzeniami, tak jak w Warszawie. W mniejszych miejscowościach istniały getta otwarte, a w wielu miasteczkach i na wsiach Żydzi tak jak przed wojną mieszkali wśród ludności „aryjskiej”.
Pierwsze getta zaczęły powstawać już jesienią 1939 r. Był to skutek oddolnych inicjatyw funkcjonariuszy niemieckich. Przez długi czas nie było jasnej polityki w tym względzie. Tak czy inaczej, główna faza gettoizacji zakończyła się wiosną 1941 r., jeszcze przed agresją Niemiec na Związek Sowiecki. Wtedy istniały już getta we wszystkich największych miastach.
PAP: Jakie warunki panowały w gettach?
Prof. Dariusz Libionka: Najgorsze warunki panowały w getcie warszawskim. Zamieszkiwało je ponad 400 tys. osób, gdyż na bardzo małej przestrzeni zgromadzono Żydów nie tylko z Warszawy, ale też z okolicznych miejscowości. Warunki mieszkaniowe i sanitarne były tragiczne. Były trudności z zaopatrzeniem w żywność, nie można było zapanować nad chorobami, szalały epidemie. Panowała olbrzymia śmiertelność. Szacuje się, że w getcie warszawskim do lata 1942 r. zmarło ok. 100 tys. mieszkańców. Sytuacja aprowizacyjna była lepsza w mniejszych miejscowościach. Jednak i tam warunki ulegały pogorszeniu, gdy kończyły się zapasy i możliwości zarobkowania, po tym, jak w październiku 1941 r. generalny gubernator Hans Frank wydał rozporządzenie zakazujące opuszczania miejsc zamieszkania pod karą śmierci. Wysiłki organizacji samopomocowych i charytatywnych, mające na celu pomoc uboższym, nie były w stanie zapewnić pomocy coraz to większej rzeszy potrzebujących.
PAP: Czym była akcja „Reinhardt”?
Prof. Dariusz Libionka: Akcja „Reinhardt” to kodowe określenie przyjęte przez nazistowskich sprawców oznaczające zorganizowane działania, których celem było wymordowanie Żydów mieszkających na terenie Generalnego Gubernatorstwa, przejęcie ich własności i wykorzystanie części Żydów jako siły roboczej. Od początku zakładano również wymordowanie na terenie GG pewnej części Żydów z Rzeszy, Austrii, okupowanych Czech i będącej w sojuszu z III Rzeszą Słowacji. W 1943 r. do GG przywożono również na śmierć Żydów z innych krajów, np. Holandii. Akcja „Reinhardt” była to bezprecedensowa ludobójcza operacja, która była częścią tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej w Europie, opracowanego przez niemieckich nazistów, której symbolem jest obóz zagłady w Auschwitz-Birkenau.
Nazwa pochodzi od imienia Reinharda Heydricha, szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, jednego z głównych inicjatorów mordu na Żydach, który w czerwcu 1942 r. zmarł w wyniku ran odniesionych w zamachu przeprowadzonego przez bojowników czechosłowackiego ruchu oporu.
PAP: Kiedy zapadła decyzja o akcji „Reinhardt”, kto ją miał przeprowadzić?
Prof. Dariusz Libionka: Heinrich Himmler, osoba numer dwa w III Rzeszy i zwierzchnik niemieckiej policji, w porozumieniu z Hitlerem wydał rozkaz Odilo Globocnikowi, szefowi SS i policji w dystrykcie lubelskim, żeby przygotował zaplecze do tych działań. Sam Globocnik, zagorzały austriacki nazista, wystąpił zresztą z taką inicjatywą. Do pomocy przydzielono mu, za pośrednictwem kancelarii Hitlera, ludzi, którzy brali udział w akcji „eutanazja”, polegającej na mordowaniu osób psychicznie chorych. To właśnie oni po przybyciu do Lublina zajęli się budową pierwszego w GG obozu zagłady, który zlokalizowano w Bełżcu w powiecie tomaszowskim. Budowa ruszyła w listopadzie 1941 r. W lutym 1942 r. rozpoczęły się „eksperymenty” ze stacjonarnymi komorami gazowymi, w których zamierzano mordować Żydów przywożonych tutaj koleją.
Deportacje z gett do obozu zagłady w Bełżcu rozpoczęły się w połowie marca 1942 r. Pierwszymi dużymi miastami, z których wywożono Żydów, były Lublin i Lwów. Na początku czerwca rozpoczęły się deportacje z getta w Krakowie i kolejnych miast Małopolski. Kiedy powstał trzeci z kolei obóz w Treblince, rozpoczęto deportacje z getta warszawskiego. Był to punkt zwrotny akcji „Reinhardt”. Warszawscy Żydzi stanowili największe skupisko Żydów w Europie, podczas akcji likwidacyjnej getta warszawskiego zginęło najwięcej ofiar. W ciągu niespełna dwóch miesięcy wywieziono do Treblinki ok. 300 tys. Żydów, czyli przeważającą większość żydowskich mieszkańców Warszawy.
Utworzono też specjalną jednostkę pomocniczą, SS-Wachmanschafften, złożoną z byłych jeńców sowieckich, której zadaniem było uczestnictwo w mordzie na Żydach. Od miejscowości Trawniki, gdzie ich szkolono, nazywano ich „ludźmi z Trawnik” lub Hiwis (ochotnicy). Brali oni udział w akcjach likwidacyjnych i stanowili obsługę wszystkich obozów zagłady akcji „Reinhardt”.
PAP: Jakie obozy zagłady powstały na terenie GG?
Prof. Dariusz Libionka: W 1942 roku na terenie GG powstały trzy obozy zagłady: w Bełżcu, który powstał w marcu 1942 roku, w Sobiborze, który rozpoczął swoją działalność w maju i największy obóz – w Treblince, który zaczął funkcjonować od lipca 1942 r. W każdym z nich służyło kilkunastu SS-manów i ponad setka Hiwis. Najdłużej działał obóz w Sobiborze, bo do października 1943 r., gdy wybuchł tam bunt więźniów.
Oprócz tego na terenie GG działał jeszcze obóz koncentracyjny w Lublinie zwany popularnie Majdankiem, który został włączony w akcję „Reinhardt”, ale na mniejszą skalę. Spełniał on również inne funkcje. Bełżec, Sobibór i Treblinka miały tylko jeden cel – masowe zabijanie w stacjonarnych komorach gazowych.
Poza granicami GG powstały jeszcze dwa ośrodki zagłady: Kulmhof (Chełmno nad Nerem) na terenach włączonych do Rzeszy, gdzie zaczęto kierować Żydów już wcześniej, bo na przełomie 1941/42 r., głównie z getta łódzkiego, i obóz Auschwitz-Birkenau. Obóz ten w 1940 roku powstał jako obóz koncentracyjny, a w 1942 roku stał się dopiero obozem zagłady. Największe nasilenie masowej zbrodni miało tam miejsce w 1944 r.
PAP: Kiedy rozpoczęto deportacje do tych obozów?
Prof. Dariusz Libionka: Deportacje z gett do obozu zagłady w Bełżcu rozpoczęły się w połowie marca 1942 r. Pierwszymi dużymi miastami, z których wywożono Żydów, były Lublin i Lwów. Na początku czerwca rozpoczęły się deportacje z getta w Krakowie i kolejnych miast Małopolski. Kiedy powstał trzeci z kolei obóz w Treblince, rozpoczęto deportacje z getta warszawskiego. Był to punkt zwrotny akcji „Reinhardt”. Warszawscy Żydzi stanowili największe skupisko Żydów w Europie, podczas akcji likwidacyjnej getta warszawskiego zginęło najwięcej ofiar. W ciągu niespełna dwóch miesięcy wywieziono do Treblinki ok. 300 tys. Żydów, czyli przeważającą większość żydowskich mieszkańców Warszawy.
Równocześnie z deportacjami z getta warszawskiego zaczęto wywozić Żydów z dystryktu radomskiego, który wcześniej nie był objęty akcjami likwidacyjnymi. Tam znajdowały się trzy duże getta – w Radomiu, Kielcach i Częstochowie oraz wiele mniejszych skupisk żydowskich. Dla wszystkich stało się oczywiste, że naziści chcą wymordować wszystkich Żydów.
PAP: Ile trwała akcja „Reinhardt”? Na jakie fazy można by ją podzielić?
Prof. Dariusz Libionka: Masowy mord trwał do początku listopada 1943 r. Najpierw wywożono Żydów z Lublina i Lubelszczyzny i dystryktu Galicja, w kolejnych miesiącach zbrodnię rozszerzano na kolejne tereny. Sprawcy działali planowo i metodycznie. Wysiedlenia przebiegały zgodnie z podziałem administracyjnym GG. Obejmowały kolejne miejscowości i całe powiaty. Organizowały je niemieckie władze policyjne, jednak przy wsparciu niemieckiej administracji cywilnej. W zależności od wielkości społeczności żydowskiej, akcje likwidacyjne mogły być przeprowadzone jednorazowo lub kilkakrotnie, w odstępach nawet kilkumiesięcznych. „Zdolnych do pracy” Żydów pozostawiano na miejscu.
W akcjach wysiedleńczych uczestniczyli lokalni funkcjonariusze policji bezpieczeństwa i żandarmerii, oddziały Hiwis i policja granatowa. Na niektórych obszarach stworzono specjalne komanda likwidacyjne, które przyjeżdżały na miejsce i przeprowadzały całość akcji eksterminacyjnej. Gdzie indziej wystarczała mobilizacja lokalnych sił. Koordynacją i organizowaniem transportów zajmował się sztab akcji „Reinhardt” w Lublinie w porozumieniu z dyrekcją Kolei Wschodnich w Krakowie.
Za pierwszą fazę akcji „Reinhardt” można uznać przełom marca i kwietnia 1942 r., kiedy istniał tylko jeden obóz zagłady – obóz w Bełżcu. Po utworzeniu obozu zagłady w Sobiborze Niemcy metodycznie zaczęli oczyszczać kolejne miejscowości Lubelszczyzny. Punktem zwrotnym było lato 1942 r., gdy do obozów zagłady wywożono już Żydów ze wszystkich pięciu dystryktów. Wiosną 1942 r. na miejsce polskich Żydów, których wysłano do obozów zagłady, przywożono Żydów z Niemiec, Austrii, Protektoratu Czech i Moraw czy Słowacji. O ich losie decydował sztab akcji „Reinhardt”.
Sierpień 1942 r. to miesiąc największego nasilenia mordów na Żydach na ziemiach polskich. Do końca roku większa część polskich Żydów została wymordowana.
Kolejna faza to rok 1943. W GG istniało jeszcze kilkadziesiąt gett i liczne obozy pracy. Już z początkiem stycznia Himmler wydał rozkaz kontynuowania masowego mordu. Kulminacją tych wysiedleń była ostatnia deportacja z Warszawy w kwietniu 1943 r. Tym razem Żydzi czynnie przeciwstawili się Niemcom i ich pomocnikom. Utworzone w getcie organizacje bojowe walczyły przez wiele dni. Część Żydów zginęła na miejscu, część wywieziono na Majdanek i obozów pracy na Lubelszczyznę. W tym samym mniej więcej czasie likwidowano inne getta. Getto krakowskie przestało istnieć w marcu: część Żydów zamordowano na miejscu, część wywieziono do Auschwitz, a większość przeniesiono do obozu pracy w Płaszowie. Getto we Lwowie zlikwidowano w czerwcu.
Ostatnim gettem zlikwidowanym w czasie akcji „Reinhardt” było getto w Białymstoku leżące poza granicami GG. Dzieła zniszczenia dokonano pod komendą przysłanych z Lublina SS-manów w połowie sierpnia 1943 r. Również i tutaj Żydzi próbowali się bronić.
Wkrótce Globocnik został odwołany z Lublina i przeniesiony na stanowisko dowódcy SS i policji w Trieście. Zabrał ze sobą wielu swoich podkomendnych, w tym morderców z Bełżca i Treblinki. W obozach na Lubelszczyźnie przebywało jeszcze około 45 tys. Żydów Większość z nich została wymordowana podczas wielkiej operacji o kryptonimie „Erntefest” (Dożynki) w dniach 3-4 listopada 1943 r. przeprowadzonej na rozkaz Himmlera. Nieliczni pozostali przy życiu Żydzi z GG znajdowali się jeszcze w obozach pracy. Najwięcej było ich w dystrykcie radomskim. Dotrwali tam do lipca 1944 r., gdy rozpoczęła się ewakuacja zakładów, w których byli zatrudnieni.
PAP: Ilu Żydów zginęło w obozach zagłady?
Prof. Dariusz Libionka: W Bełżcu, który istniał do końca 1942 r., zamordowano ponad 435 tys. Żydów. W Treblince - na podstawie niemieckiego dokumentu – w samym tylko roku 1942 zamordowano 713 555 Żydów. Całkowitą liczbę ofiar tego obozu ocenia się na ponad 800 tys. Najmniej – nieco ponad 100 tys. Żydów zamordowano w 1942 r. w Sobiborze, dlatego że miała miejsce awarii linii kolejowej i nie można było kierować transportów do obozu przez kilka miesięcy. W 1943 r. zamordowano w Sobiborze kolejne dziesiątki tysięcy Żydów, w tym w dużej części przywiezionych z krajów okupowanej Europy. Najwięcej z Holandii. Ogółem zamordowano tu 170-180 tys. Żydów. Na Majdanku zamordowano około 60 tys. Żydów. Do tego doliczyć należy idące w dziesiątki tysięcy ofiary masowych egzekucji towarzyszących wysiedleniem, a także tych którzy zginęli w pierwszych dniach obław, próbując ukrywać się po ucieczce z gett.
PAP: Jakie były postawy ludności polskiej wobec akcji „Reinhardt”?
Prof. Dariusz Libionka: Postawy Polaków wobec Zagłady były bardzo zróżnicowane. Wielu patrzyło na to, co się dzieje ze zgrozą i przerażeniem. Bardzo szybko przyzwyczajono się jednak do tego, że Żydzi zostali wyjęci spod prawa, a ich los przesądzony i patrzono na to coraz bardziej obojętnie. Poza tym wszelkie formy pomocy Żydom na terenie GG ze strony Polaków czy Ukraińców z dystryktu Galicja były karą śmierci. Wielu Polaków przyczyniło się do pogorszenia losu uciekających Żydów biorąc udział w obławach i łapankach. Zagrożeniem dla uciekinierów byli donosiciele, szantażyści i tzw. szmalcownicy. Z drugiej strony formacje, które Niemcy wykorzystywali do własnych celów, przede wszystkim polska zwana potocznie „granatową”.
Policja ta uszczelniała kordony wokół gett, brała udział w obławach, przeprowadzała doraźne egzekucje. W latach 1943-1944 policjanci odgrywali zasadniczą rolę w wyszukiwaniu ukrywających się Żydów. Na niektórych obszarach Niemcy podczas akcji likwidacyjnych wykorzystywali strażaków czy junaków ze służby budowlanej.
Ale byli też ludzie, którzy za pieniądze lub bezinteresownie pomagali Żydom, czy to oferując pomoc doraźną, dostarczając fałszywe dokumenty, czy wreszcie ukrywając ich w swoich domach i zabudowaniach.
PAP: Jak na to, co działo się z Żydami, reagowało Polskie Państwo Podziemne?
Prof. Dariusz Libionka: Pisze się, że Polskie Państwo Podziemne występowało z całą stanowczością wobec Zagłady. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Trzeba pamiętać o tym, jakie były możliwości polskiej konspiracji w 1942 r., a były one niewielkie. Można było jedynie informować o tym, co się dzieje, rząd polski w Londynie i domagać się stanowczej reakcji. Z jednej strony Armia Krajowa i Delegatura Rządu przekazywały te informacje, jednak co pokazują badania historyczne, nie stanowiły one priorytetu. W związku z tym wiedza o tym, co dzieje się w okupowanej Polsce docierała do Londynu z opóźnieniem, często wielomiesięcznym. Inna sprawa to problem traktowania tych doniesień w Londynie, gdzie również przez długi czas nie doceniano ich wagi.
Pod koniec 1942 r. powstała w Warszawie Rada Pomocy Żydom „Żegota” – organizacja, która miała na celu organizowanie i koordynowanie akcji pomocy Żydom. W jej skład wchodzili przedstawiciele kilku polskich partii politycznych i konspiracyjnych ugrupowań żydowskich. Wiosną 1943 r. utworzono jej filie w Krakowie i Lwowie. Te jednak działały na mniejszą skalę. Rada pomagała kilku tysiącom ukrywających się Żydów. Jednak możliwości działania, z powodu choćby ograniczeń finansowych, były stosunkowo niewielkie. Inny jeszcze problem to zwalczanie donosów i szantaży. Cywilne Sądy Specjalne wydały około dziesięciu wyroków na szmalcownikach, które zostały wykonane. Nie miało to jednak większego wpływu na bezpieczeństwo ukrywających się Żydów i pomagających im Polaków.
Rozmawiała Aleksandra Beczek (PAP)
Dariusz Libionka, badacz zagłady Żydów, kierownik działu naukowego w Muzeum na Majdanku, jest autorem wydanej w tym roku książki „Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie”.
aleb/ ls/