Upadek muru berlińskiego to rodzaj demokratycznej rewolucji, która była unikalna w historii Niemiec. To jedyna taka udana demokratyczna rewolucja w ich historii – powiedział prof. Klaus Ziemer podczas konferencji naukowej w trzydziestą rocznicę upadku muru berlińskiego.
Fundacja „Mówią wieki”, Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie i Instytut Historyczny UW zorganizowały konferencję naukową z okazji 30. rocznicy upadku muru berlińskiego. Jej uczestnicy przedstawili polskie i niemieckie zapatrywania na wydarzenia jesieni 1989 r. Historycy, politolodzy oraz dziennikarze reprezentowali CBH PAN, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz niemieckie media publiczne.
W wystąpieniach został poruszony m.in. wątek pamięci historycznej o upadku komunizmu w Niemczech i Polsce. Procesy polityczne w sąsiadujących krajach łączą m.in. prowadzone wówczas negocjacje między opozycją antykomunistyczną a przedstawicielami słabnącego reżimu. Ich porównanie przedstawił dr Łukasz Jasiński z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie. Zdaniem historyka swoistym paradoksem przemian w obu krajach jest odmienny przebieg procesów przemian politycznych. W NRD, przed upadkiem muru berlińskiego, miały one charakter czysto kosmetyczny. W tym czasie przemiany w PRL miały charakter bezprecedensowy na tle innych krajów bloku wschodniego. Tymczasem po wydarzeniach z listopada 1989 r. w NRD nastąpiło ogromne przyspieszenie przemian demokratycznych, które zaowocowało błyskawicznym podjęciem rozmów okrągłego stołu. „Jesień i zima 1989 r. to okres, który można porównać do polskiego Karnawału +Solidarności+. Eksplozja aktywności obywatelskiej zaowocowała ogromną liczbą lokalnych okrągłych stołów” – stwierdził dr Łukasz Jasiński.
Zauważył również, że w przeciwieństwie do PRL nie zakładano wariantu częściowo wolnych wyborów, ale wyłącznie zgodę władz NRD na szybkie przeprowadzenie w pełni wolnego głosowania z dotychczasowej nielegalnej opozycji. Jego zdaniem cechą łączącą bieg wypadków w NRD i PRL jest fakt, że wola obywateli tych państw „bardzo szybko wyprzedziła ustalenia polityków i poniekąd zmusiła ich do zmiany tych planów”. Dodał, że moment ten nastąpił w PRL po powołaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, a w NRD po powstaniu rządu, którego celem nie była już demokratyzacja, lecz zjednoczenie Niemiec.
Dr Dominik Pick z CBH PAN zauważył, że otwarcie przejść granicznych między NRD a Berlinem Zachodnim było dla enerdowskich opozycjonistów gigantycznym zaskoczeniem oraz wydarzeniem, którego nie brali pod uwagę w swoich kalkulacjach i programach politycznych. „Ich celem było wprowadzenie w NRD reform demokratycznych, a nie obalenie muru. Wiadomo było jednak, że w przypadku istnienia dwóch demokratycznych państw niemieckich ten mur był nie do utrzymania” – podkreślił. W tym kontekście dodał, że dla upadku muru berlińskiego kluczowe znaczenie miały stosunki międzynarodowe u schyłku lat osiemdziesiątych, szczególnie polityka Michaiła Gorbaczowa, która wśród obywateli NRD budziła ogromny entuzjazm i stała w sprzeczności z dogmatyzmem przywódców ich państwa.
W czasie dyskusji podsumowującej wystąpienia polskich historyków Cornelius Ochmann, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, zauważył, że na wydarzenia jesieni 1989 r. wielki wpływ miało wypowiedzenie posłuszeństwa reżimowi Ericha Honeckera przez oficerów służb specjalnych, którzy zapowiedzieli, że nie będą strzelać do protestujących obywateli NRD. „Decydujące znaczenie dla wydarzeń miała masakra w Pekinie 4 czerwca 1989 r. Nastąpiła panika. Ludzie rozmawiali, czy w Lipsku jest możliwy Pekin. Istnieją zapisy wypowiedzi oficerów milicji, którzy w tym czasie stwierdzali, że nie podejmą takich działań” – mówił Ochmann.
Wśród zaproszonych gości był m.in. pochodzący z RFN dr Martin Sander, dziś dziennikarz Deutschlandradio, który w 1989 r. pracował jako wykładowca literatury na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Podkreślił, że w tamtym czasie na lubelskiej uczelni postać Helmuta Kohla i idee jego partii (CDU) wzbudzały bardzo pozytywny reakcje. Świadectwem tego było przyznanie mu przez KUL tytułu doktora honoris causa. Mimo entuzjazmu dla przemian zachodzących w NRD dr Sander w listopadzie 1989 r. nie wierzył w szybkie zjednoczenie państw niemieckich. W tym czasie polscy wykładowcy KUL w rozmowach z nim przekonywali go, że po upadku muru zjednoczenie jest już nieuniknione.
Zdaniem dr. Sandera upadek muru berlińskiego nie doprowadził do likwidacji murów mentalnych, które wciąż dzielą Niemców z obydwu dawnych państw niemieckich. W tym kontekście zaznaczył, że elity RFN nie przyjęły do swoich szeregów przedstawicieli opozycji z NRD, doprowadziło to m.in. do sytuacji w której społeczeństwo obywatelskie we wschodniej części Niemiec jest dziś słabsze niż w „starych landach” RFN.
Bilans zjednoczenia Niemiec w perspektywie społeczno-ekonomicznej rysujący się po upływie trzech dekad podsumował prof. Klaus Ziemer z UKSW. Niemiecki historyk wspominał, że podobnie jak dr Sander był pod ogromnym wrażeniem polskich przemian demokratycznych. Stwierdził, że wydawało mu się, iż nie będą one możliwe w NRD. Po okresie euforii związanej ze zjednoczeniem wielu obywateli NRD było rozczarowanych. W jego opinii także elity RFN nie wykorzystały szansy na szybkie zjednoczenie obu społeczeństw żyjących oddzielnie przez 40 lat. „Zmarnowana została szansa wykorzystania dynamiki oddolnej i pokojowej rewolucji w NRD do wprowadzenia większej liczby rozwiązań charakterystycznych dla demokracji bezpośredniej” – tłumaczył.
Jego zdaniem przełom w jednoczeniu obu społeczeństw nastąpił dopiero po roku 2005, gdy kanclerzem Niemiec została pochodząca z NRD Angela Merkel, a kilka lat później prezydentem federalnym działacz opozycji demokratycznej Joachim Gauck. Te dwa momenty nie zostały już uznane za wyjątkowe.
Prof. Ziemer nawiązał również do porównań między dwoma modelami transformacji. „Mur pomiędzy społeczeństwem NRD a służbami specjalnymi został skutecznie zburzony. To zasługa opozycji demokratycznej, która wymusiła udostępnienie akt Stasi każdemu obywatelowi dawnego NRD, a to przyczyniło się do oczyszczenia atmosfery w postkomunistycznym społeczeństwie” – podkreślił. To podejście odróżnia niemiecką transformację od modelu przyjętego w Polsce po 1989 r. Mimo wielu wymienionych przez prof. Ziemera problemów procesu zjednoczenia obu państw jego zdaniem był to proces o wyjątkowym charakterze. „Upadek muru berlińskiego to rodzaj demokratycznej rewolucji, która była unikalna w historii Niemiec. To jedyna taka udana rewolucja w ich historii” – wyjaśnił.
Jeśli chodzi o przemiany w Polsce, prof. Ziemer zauważył, że przełamywanie murów dzielących Polaków i Niemców przebiegało początkowo bardzo powoli. Jego zdaniem rosnące współzależności gospodarcze obu państw doprowadziły do zacieśnienia więzów i zmiany wizerunku Polaków w niemieckim społeczeństwie.
Podsumowaniem konferencji będzie listopadowy numer „Mówią wieki”, który będzie zawierał artykuły wszystkich uczestników konferencji oraz innych badaczy ostatniego okresu istnienia NRD. Numer współfinansowany jest ze środków Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Mur berliński dzielił miasto na część zachodnią i wschodnią przez ponad 28 lat. Jego budowę rozpoczęto 13 sierpnia 1961 r. z polecenia ówczesnego przywódcy NRD, I sekretarza Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) Waltera Ulbrichta. Mur miał powstrzymać falę ucieczek obywateli NRD do Berlina Zachodniego i Republiki Federalnej Niemiec. Początkowo granicę stanowiły zasieki z drutu kolczastego. Z czasem powstała skomplikowana konstrukcja składająca się z dwóch linii betonowych ścian, drutu kolczastego, urządzeń samostrzelających oraz wież wyposażonych w reflektory. Wartownicy mieli rozkaz strzelania do osób usiłujących przekroczyć granicę. Zdaniem historyków podczas prób ucieczki zginęło co najmniej 138 osób. Mur upadł 9 listopada 1989 r. po decyzji władz NRD o otwarciu granicy z Berlinem Zachodnim. Wydarzenie to zapoczątkowało proces upadku dyktatury komunistycznej w NRD i zjednoczenie Niemiec 3 października 1990 r.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /