Prof. Krzysztof Szwagrzyk pozostanie na stanowisku wiceprezesa IPN. Historyk, który w Instytucie od kilku lat realizuje projekt poszukiwań tajnych miejsc pochówku ofiar reżimu komunistycznego poinformował o tym dziennikarzy we wtorek w Gdańsku.
W połowie lutego media poinformowały, że prof. Szwagrzyk złożył dymisję z pełnienia funkcji wiceprezesa IPN. Nie została ona wówczas przyjęta przez prezesa Instytutu Jarosława Szarka, ale – jak poinformowano – decyzja ta miała być ważna do końca lutego.
„Wierzę, że przeszkody, które utrudniały czy uniemożliwiały realizowanie działań poszukiwawczych, ekshumacyjnych, zostaną usunięte. Dziś jestem dobrej myśli” – powiedział prof. Krzysztof Szwagrzyk.
We wtorek prof. Szwagrzyk, przebywający tego dnia w Gdańsku, gdzie odbierał tytuł „Człowieka Roku 2016 Tygodnika Solidarność” poinformował dziennikarzy, że pozostanie na stanowisku wiceprezesa IPN. Wyjaśnił, że we wtorek rano złożył dokument wycofujący wniosek o dymisję złożony „miesiąc wcześniej”.
„Wierzę, że przeszkody, które utrudniały czy uniemożliwiały realizowanie działań poszukiwawczych, ekshumacyjnych, zostaną usunięte. Dziś jestem dobrej myśli” – powiedział dziennikarzom prof. Szwagrzyk.
Zapytany o powody, które zdecydowały o złożeniu, a następnie cofnięciu dymisji, Szwagrzyk powiedział, że „było ich dużo”. Wyjaśnił, że trudności, które się pojawiły „były bardzo istotne i zagrażały w sposób poważny możliwości prowadzenia prac (poszukiwawczych - PAP)”. Nie chciał jednak mówić o nich szczegółowo.
„Nie wydaje mi się, aby był to dobry moment, byśmy rozpatrywali punkt po punkcie zdarzenia, do których doszło w ciągu ostatniego czasu. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że te zagrożenia, które istniały dla projektu, dla poszukiwań, przestają istnieć. Wierzę, że to jest już ten dobry nowy czas i nigdy nie będzie w przyszłości konieczności żeby podejmować dramatyczne kroki, żeby upominać się o wyklętych, upominać się o możliwość prowadzenia prac poszukiwawczych” – powiedział Szwagrzyk.
Zapytany o to, czy problemy, które ma na myśli, miały naturę polityczną, Szwagrzyk jeszcze raz zaznaczył, że nie chce mówić o szczegółach. „Polityka, no cóż, żyjemy w świecie, gdzie polityka jest wszędzie. Tyle tylko, że przy szczątkach bohaterów narodowych, przy Żołnierzach Wyklętych, nikt nie może uznawać siebie, że ma specjalne prawo do naszych bohaterów” – powiedział Szwagrzyk.
Prof. Szwagrzyk przypomniał, że „naszym wielkim obowiązkiem w kraju i na Kresach jest konieczność odnalezienia co najmniej kilkunastu tysięcy ludzi, których komuniści zamordowali w latach 40. i 50., a potem ukryli ich ciała w nieznanych miejscach”. „I dlatego, kiedy dziś przed państwem stoję, mając świadomość, że tych bohaterów znaleźliśmy zaledwie ponad 700 dotychczas, mamy świadomość tego, ile jeszcze tych działań przed nami” - mówił.
Przypomniał, że „naszym wielkim obowiązkiem w kraju i na Kresach jest konieczność odnalezienia co najmniej kilkunastu tysięcy ludzi, których komuniści zamordowali w latach 40. i 50., a potem ukryli ich ciała w nieznanych miejscach”. „I dlatego, kiedy dziś przed państwem stoję, mając świadomość, że tych bohaterów znaleźliśmy zaledwie ponad 700 dotychczas, mamy świadomość tego, ile jeszcze tych działań przed nami” - mówił Szwagrzyk.
Z ustaleń PAP wynika, że powodem chęci rezygnacji prof. Szwagrzyka z funkcji była nieefektywna współpraca Biura Poszukiwań i Identyfikacji (którym kieruje Szwagrzyk) z pionem śledczym IPN oraz z Pomorskim Uniwersytetem Medycznym w Szczecinie. Specjaliści tej uczelni w ramach Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów dokonują identyfikacji genetycznych ofiar totalitarnych reżimów, w tym zbrodni komunistycznych.
Zdaniem części pracowników IPN, z którymi rozmawiała PAP, ta współpraca powinna być lepiej zorganizowana, a identyfikacje genetyczne ofiar powinny przebiegać szybciej. Baza w Szczecinie tłumaczyła, że identyfikacje muszą być realizowane na najwyższym naukowym poziomie, by uniknąć ewentualnych błędów.
We wtorek, na konferencji prasowej, która miała miejsce w Warszawie, prezes IPN poinformował też, że w najbliższych tygodniach powołane zostanie konsorcjum kilku polskich uczelni, które będą zajmować się identyfikacjami szczątków ofiar komunistycznych władz. W konsorcjum znajdzie się m.in. Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie oraz „kilka wyspecjalizowanych ośrodków znajdujących się w uniwersytetach medycznych”. Prezes IPN podkreślał, że w tej sprawie żadna placówka nie będzie miała monopolu na badania."Byłem po rozmowie z panem prezesem Szwagrzykiem, że w tym konsorcjum jest miejsce dla Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, tu nie było żadnych wątpliwości. Nie będzie miejsca na monopol jednej uczelni. Tworzymy po to konsorcjum, żeby biegli mogli swobodnie wybierać dowolnie uczelnię, która gwarantuje odpowiednią jakość i czas identyfikacji i ma odpowiedni sprzęt, żeby tych identyfikacji dokonać" - powiedział Szarek.
"Prace poszukiwawcze są niezagrożone. Nigdy nie były zagrożone (...). 1 marca świętujemy i oddajemy hołd niezłomnym żołnierzom i jutro razem z panem prof. Szwagrzykiem jesteśmy na wielu (uroczystościach). Zobaczą nas państwo razem, gdy wspólnie oddajemy hołd naszym bohaterom. Ta sytuacja jest wyprostowana już od wielu tygodni" - mówił też Szarek. (PAP)
aks/ agz/