U Kościuszki ujmujące było to, że jego życie było bardzo silnie powiązane z ideałami, które głosił. Obce było mu dążenie do osobistych zysków, korzyści i władzy - powiedział PAP prof. Piotr Ugniewski z Muzeum Historii Polski. 4 lutego mija 270. rocznica urodzin jednego z największych polskich bohaterów narodowych.
PAP: Kapitan Nemo z powieści Juliusza Verne’a „20 000 mil podwodnej żeglugi” w swoim gabinecie na honorowym miejscu zawiesił portret Tadeusza Kościuszki. Lord Byron napisał „Kościuszko to dźwięk, który przeraża ucho tyrana”. Co takiego było w Kościuszce, że inspirował tak wielu różnych ludzi?
Prof. Piotr Ugniewski: Inspirować mógł jego radykalizm połączony z idealizmem wywodzącym się z jego silnie republikańskich poglądów, które były ogromnie popularne w drugiej połowie XVIII w. Spektakularny dla ówczesnych był również jego wpływ na powstanie pierwszej nowoczesnej republiki – Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Kościuszko do końca swojego życia zachował bezkompromisowo republikańską postawę. Nie poddał się pokusie współpracy z autorytarnymi reżimami, której uległo wielu mu współczesnych, także walczących w insurekcji. Mam tu na myśli szczególnie reżim napoleoński i despotyzm w białych rękawiczkach Aleksandra I.
U Kościuszki ujmujące było to, że jego życie było bardzo silnie powiązane z ideałami, które głosił. Obce było mu dążenie do osobistych zysków, korzyści i władzy. Był człowiekiem bardzo ideowym, co jest jednak dość rzadkie.
Piotr Ugniewski: U Kościuszki ujmujące było to, że jego życie było bardzo silnie powiązane z ideałami, które głosił. Obce było mu dążenie do osobistych zysków, korzyści i władzy. Był człowiekiem bardzo ideowym, co jest jednak dość rzadkie.
PAP: W młodości nazwany został „drobnym szlachetką”. Czy rzeczywiście wywodził się z drobnej szlachty?
Prof. Piotr Ugniewski: Nawiązuje Pan do słów hetmana wielkiego litewskiego Józefa Sosnowskiego, który w ten sposób odmówił Kościuszce ręki swojej córki: „synogarlice nie dla wróbli, a córki magnackie nie dla drobnych szlachetków”. To oczywiście zabolało Kościuszkę, ale było zgodne z ówczesnymi normami obyczajowymi funkcjonującymi wśród szlachty. Kościuszko był niezbyt bogatym szlachcicem, a Sosnowski wielkim panem pełniącym jeden z kilku najważniejszych urzędów ministerialnych dawnej Rzeczypospolitej. Była to inna liga. Gdyby Ludwika Sosnowska wyszła za Kościuszkę to byłby to mezalians.
Kościuszko rzeczywiście borykał się w młodości z dużymi problemami finansowymi. Majątek odziedziczył jego brat, który miał go spłacać. Jego sytuacja nieco zmieniła się po wyjeździe do Ameryki, ale dopiero pod koniec wojny o niepodległość, wówczas został wynagrodzony za służbę. Gdy wrócił do Polski w latach poprzedzających Sejm Wielki otrzymał zaś dobre uposażenie generalskie. Dopiero wtedy mógłby ubiegać się o rękę Ludwiki, ale nie było to już możliwe.
PAP: Jak ten konflikt z Sosnowskim odbił się na losach Kościuszki?
Prof. Piotr Ugniewski: To jest opowieść z gruntu romantyczna, jak zawsze gdy do wielkiej historii wkraczają wątki romansowe. Można powiedzieć, że ze względu na to niepowodzenie i brak możliwości realizowania kariery wojskowej w Polsce wyjechał do Francji a potem Ameryki. Myślę, że jednak ważniejsze były powody związane z pragnieniem bycia żołnierzem.
PAP: Kościuszko wyjeżdża z Polski jako drobny szlachcic a wraca jako kto? Ile w jego późniejszych działaniach było ducha tamtej rewolucji?
Prof. Piotr Ugniewski: Myślę, że już wówczas myślał, że należy zakończyć erę osobistego poddaństwa chłopów i pańszczyzny w tak wielkim wymiarze jak to bywało. Pomysły te ujawniły się w pełni dopiero w trakcie Insurekcji, gdy potrzebne były formacje ochotnicze. Wcześniej dowodził regularną armią. Jeszcze jaśniej objawiły się te idee w manifeście „Czy Polacy mogą się wybić na niepodległość” z 1800 r., napisanym niby przez jego sekretarza Józefa Pawlikowskiego, ale tak naprawdę był to tekst Kościuszki i jego przemyślenia.
PAP: Skoro jesteśmy przy sprawach dowodzenia to należy zadać pytanie, czy Kościuszko był zdolnym dowódcą?
Prof. Piotr Ugniewski: To przedmiot pewnych kontrowersji wśród historyków, którzy z reguły „oszczędzali” Kościuszkę. Zdaniem wielu był raczej zdolnym inżynierem wojskowym. W jego sposobie dowodzenia nie było zbyt wielu nowatorskich rozwiązań. Koncepcje wojny partyzanckiej zaczerpnął z czasów wojny o niepodległość USA, ale sam jako strateg nie odniósł zbyt wielu spektakularnych sukcesów. Można tu wymienić kilka zwycięskich bitew i operacji takich jak Saratoga, Ticonderoga, ale ważniejsza była budowa fortyfikacji West Point. Nie był to więc tak błyskotliwy dowódca jak na przykład Napoleon.
PAP: Podobno forty West Point były dość nowatorskie.
Prof. Piotr Ugniewski: Tak, tu warto wspomnieć, że inżynierii wojskowej nauczył się we Francji przed wyjazdem do Ameryki.
Piotr Ugniewski: Kościuszko bardzo poważnie traktował przysięgę złożoną Pawłowi I, iż nigdy nie zwróci broni przeciw Rosji. Stając wraz z Napoleonem musiałby liczyć się, że złamie tę obietnicę.
PAP: W narracji podręcznikowej Kościuszko znika po uwolnieniu z więzienia przez cara Pawła I. Dlaczego Kościuszko nie zdecydował się wrócić na scenę polityczną, choć miał ku temu dobre okazje? Napoleon nazywał go „bohaterem północy”, a Kościuszko w przeciwieństwie do większości polskich elit był przeciwny wiązaniu sprawy polskiej z Francją.
Prof. Piotr Ugniewski: W jego wyborze wielką rolę odegrały dwa czynniki. Po pierwsze Kościuszko bardzo poważnie traktował przysięgę złożoną Pawłowi I, iż nigdy nie zwróci broni przeciw Rosji. Stając wraz z Napoleonem musiałby liczyć się, że złamie tę obietnicę.
Po drugie był konsekwentnym republikaninem. Już wówczas, około 1799 r. widział, że Napoleon wyrasta na dyktatora wojskowego. To nie było zgodne z jego ideami. Przy tej okazji warto byłoby zastanowić się na ile republikanizm Kościuszki miał swoje korzenie w polskim wolnościowym republikanizmie szlacheckim, uzupełnionym o idee oświecenia i doświadczeniem amerykańskim. Republikanizm nie musiał mieć w tamtym czasie wyłącznie zachodniego lub wręcz jakobińskiego oblicza.
PAP: Czy więc poglądy Kościuszki to połączenie tradycji oświecenia i polskiej tradycji politycznej?
Prof. Piotr Ugniewski: To już nieco daleko idąca teza, bo brak na nią dowodów. Warto po prostu zastanowić się nad polskimi źródłami jego myślenia.
PAP: Kościuszko w 1815 r. ma jeszcze jedną szansę na odegranie ważnej roli politycznej. Aleksander I proponuje mu wówczas współpracę przy tworzeniu Królestwa Polskiego. Co zdecydowało, że Kościuszko tak wyraźnie odmówił w przeciwieństwie do swoich byłych towarzyszy broni takich jak gen. Józef Zajączek? Czy była to starość, nieufność wobec cara, brak wiary w nowe państwo?
Prof. Piotr Ugniewski: Wydaje się, że wszystkie te czynniki odegrały pewną rolę. Był to już jak na tamte czasy człowiek dość stary. Miał okazję obserwować drogę Aleksandra od liberalnych początków swojego panowania, gdy m.in. z Czartoryskim próbował reformować rosyjskie samodzierżawie. Później jednak zauważał, że car stał się głównie liderem koalicji antynapoleońskiej. Nie miał więc powodów, aby ufać carowi. Skoro sceptycznie oceniał Napoleona, to tym bardziej musiał spoglądać krytycznie na despotyzm Aleksandra.
PAP: Ponownie więc ujawniły się jego sympatie republikańskie i antypatie monarchistyczne.
Prof. Piotr Ugniewski: Tak, ponadto Kościuszko znał groźną twarz imperium rosyjskiego, bardziej niż Polacy, którzy nie mieli takich doświadczeń, jak rany odniesione pod Maciejowicami czy uwięzienie w twierdzy Pietropawłowskiej. Wiedział też o rzezi Pragi czy zesłaniach na Syberię.
PAP: W dzisiejszej polityce bardzo mocno liczy się skuteczność. Z tej perspektywy Kościuszko jawić się może jako polityk raczej niespełniony. Czy nie jest tylko symbolem, za którym kryje się niespełnienie?
Prof. Piotr Ugniewski: Kościuszko w zasadzie nie był politykiem. Nadał sobie władzę w momencie wybuchu Insurekcji 24 marca 1794 r. Była to władza dyktatorska, lecz pełniona wyłącznie czasowo, na czas powstania. Po zwycięstwie miał zebrać się Sejm i zadecydować o przyszłej formie rządów. Kościuszko miał wielką władzę, ale to nie był jego prawdziwy żywioł.
Był to przede wszystkim żołnierz-republikanin. Miał bardzo wyraźne przekonania polityczne, których trzymał się niezależnie od okoliczności. Politycy muszą zakładać większą elastyczność, a to nie leżało w jego temperamencie. Nic dziwnego, że nie był spełniony, bo nie była to jego domena.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ ls/