Pokolenie, które żyło w czasach stalinizmu, nie wierzyło w rozpad ZSRR; nie oczekiwało, że ujrzy koniec komunizmu i nie marzyło o narodzinach niepodległej Ukrainy – powiedział PAP ukraiński filozof i działacz niepodległościowy prof. Myrosław Popowycz.
8 grudniu mija 25 lat od podpisania porozumienia białowieskiego, którym rozwiązano komunistyczny Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Tego dnia 1991 r. ówcześni przywódcy Białorusi, Rosji i Ukrainy – Stanisław Szuszkiewicz, Borys Jelcyn i Leonid Krawczuk - na spotkaniu w Puszczy Białowieskiej podpisali dokument, zgodnie z którym "Związek Radziecki jako rzeczywistość geopolityczna i podmiot prawa międzynarodowego przestaje istnieć".
„Nie wierzyliśmy, że zobaczymy rozpad ZSRR i doczekamy się niepodległego, demokratycznego państwa ukraińskiego. Dyktatura, w której przyszło nam żyć, była beznadziejna, a wiem, o czym mówię, bo w 1953 roku zakończyłem uniwersytet i widziałem czasy stalinowskie” – powiedział 86-letni Popowycz.
Profesor, który u schyłku ZSRR działał w Ludowym Ruchu Ukrainy na rzecz Przebudowy wspomina, że mimo panującej w ZSRR apatii wielu jego mieszkańców odczuwało „wewnętrzną gotowość do przeciwstawienia się systemowi”.
„Przy życiu trzymały nas m.in. takie wydarzenia jak polski Październik 1956 roku, którym zachwycaliśmy się i o którym żywo dyskutowaliśmy. Czytaliśmy +Nowe Drogi+ (miesięcznik Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) i zaczytywaliśmy się w polskiej literaturze, bo było to nasze jedyne okno na Zachód” – mówi.
Kolejną nadzieję na przemiany w ZSRR przyniosły lata 80. „Wtedy znów zrobiło się głośno o Polsce. Zobaczyliśmy, że pojawia się jakaś historyczna możliwość, było oczekiwanie, że może jednak będziemy żyli w normalnym kraju. Bardzo uważnie śledziliśmy sytuację w Polsce, byliśmy z Polakami bardzo związani, choć osobistych kontaktów wówczas nie było. One nadeszły dopiero później, wraz z kontaktami między Ruchem i polską Solidarnością” – podkreśla.
W ocenie Popowycza mimo tzw. pieriestrojki, czyli przemian zapoczątkowanych przez Michaiła Gorbaczowa w połowie lat 80., ani społeczeństwo, ani ówcześni dysydenci nie oczekiwali, że naciąga krach ZSRR.
„Atmosferę rozpaczy w Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Ukrainy odczuwało się jednak o wiele wcześniej. Jej pierwszy sekretarz, stalinista Wołodymyr Szczerbycki nie dopuszczał myśli, że to już koniec rządów komunistów, ale podejmował rozmowy z opozycją przez ówczesnego członka Biura Politycznego KC, a potem prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka” – wspomina.
„Były to głównie puste dyskusje, bo o żadnym kompromisie nie mogło być wtedy jeszcze mowy. Ale nerwowość komunistów była zauważalna. Chyba w czasie tych rozmów z Krawczukiem zrozumiałem, że coś się dzieje, bo przywódcy partyjni rozmawiają z nami, z prostymi ludźmi. Zrozumiałem też, że to nie ja się ich boję, lecz oni boją się mnie!” – podkreśla.
Popowycz wyjaśnił, że komuniści zdecydowali się na rozmowy z opozycją obawiając się rozlewu krwi i ofiar. „Nasze nastroje były inne. Wiedzieliśmy, że krwi nie będzie. Dążąc do niepodległości nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, na jak trudną drogę wchodzimy. Głównymi działaczami opozycyjnymi byli na Ukrainie pisarze i poeci. Nie mieliśmy ekonomistów, którzy wiedzieliby, co począć z gospodarką, nie wiedzieliśmy, jak działać. Rozwiązywaliśmy problemy, którym literaci nie mogli sprostać” – powiedział.
Przełom przyniósł sierpień 1991 roku, gdy w Moskwie doszło do tzw. puczu Janajewa i powstania Państwowego Komitetu ds. Stanu Wyjątkowego (ros. skrót GKCzP). Była to nieudana próba przywrócenia w ZSRR starych porządków. Po puczu, 24 sierpnia 1991 roku Rada Najwyższa (parlament) w Kijowie ogłosiła Akt Niepodległości. 1 grudnia 1991 roku w referendum dokument ten poparło ponad 90 proc. mieszkańców Ukrainy.
„Było to ogromne zwycięstwo. Dziś można powiedzieć, że niepodległość zwyciężyła zdecydowanie i bezpowrotnie. Po upadku ZSRR Ukraina przeżywała wiele bardzo trudnych momentów, lecz mimo to większość nie tęskni za starymi czasami. Przekroczyliśmy punkt, z którego nie ma odwrotu nawet mimo wojny, którą prowadzimy na wschodzie kraju” – powiedział prof. Popowycz.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kot/ ala/