Kilka przemyskich organizacji zaapelowało w piątek do miejscowej społeczności ukraińskiej o „wzajemne ostudzenie emocji” i podjęcie wszelkich kroków w „celu zahamowania eskalacji narastającego antagonizmu między naszymi narodami”.
Apel został zaprezentowany na konferencji prasowej w Przemyślu. Podpisali się pod nim przedstawiciele przemyskiego oddziału Młodzieży Wszechpolskiej, stowarzyszenia Patriotyczny Przemyśl, Stowarzyszenia Kibiców Polonii Przemyśl "Przemyskie Bractwo", Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej X D.O.K. i Patriotycznego Polskiego Przemyśla.
W apelu odniesiono się do zajść, jakie miały miejsce w ub. niedzielę w Przemyślu i w nocy z niedzieli na poniedziałek w Krasiczynie. "Uważamy, że nie powinny one absolutnie mieć miejsca" - czytamy w dokumencie.
W ub. niedzielę w Przemyślu grupa kilkudziesięciu osób usiłowała zatrzymać procesję grekokatolików i prawosławnych, którzy po żałobnym nabożeństwie w intencji ukraińskich bohaterów wojennych (tzw. panachydzie) przechodzili z katedry na Ukraiński Cmentarz Wojenny. Modlono się w intencji spoczywających tam strzelców siczowych Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, walczących w latach 1918-1920 r. pod wodzą Semena Petlury u boku Józefa Piłsudskiego. Wielu z nich zmarło na tyfus w obozie dla internowanych.
Natomiast w Krasiczynie nieznani sprawy zniszczyli tablicę upamiętniającą milicjantów zabitych w 1945 r. przez UPA.
Autorzy apelu podkreślają, że oba narody powinny robić wszystko, żeby wykorzystać wielokulturowość ziemi, na której żyją. "Nie jesteśmy przeciwnikami waszej kultury, języka, tradycji czy obrządku. Pragniemy żyć z wami zgodzie i pokoju, bo z naszego konfliktu kto inny może czerpać korzyści" - zapewnili.
Zaznaczono też, że "nie ma i nie będzie absolutnie zgody", aby w Polsce promowana była "zbrodnicza ideologia i banderyzm, symbole OUN, UPA". "Każda próba propagowania i promowania tych formacji i ideologii będzie przez nas odczytywana jako prowokacja. Apelujemy także do władz Związku Ukraińców w Polsce, aby wstrzymał się od wszelkich działań, które dzielą nasze narody i mają charakter prowokacyjny" - napisano.
W apelu przypomniano również, że 11 lipca obchodzona będzie 73. rocznica kulminacji rzezi wołyńskiej. Dzień wcześniej w Przemyślu odbędzie się z tej okazji msza św. i marsz. Autorzy apelu zaprosili na te uroczystości społeczność ukraińską.
"Przyjdźcie ze swoimi flagami narodowymi i wspólnie oddajmy godnie hołd ofiarom mordów na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Pragniemy także oddać hołd Ukraińcom-cywilom, ofiarom polskich akcji odwetowych oraz tym Sprawiedliwym Ukraińcom, którzy zostali zamordowani przez UPA za ostrzeganie lub ukrywanie swoich polskich sąsiadów. Wspólnie oddajmy hołd zamordowanym. Wzywamy Was do pojednania w duchu prawdy i szczerości" - głosi dokument.
Zdaniem obecnego na konferencji b. europosła Andrzeja Zapałowskiego konflikt, który jest w Przemyślu, nie jest "konfliktem między społecznością polską i społecznością ukraińską".
"To konflikt między społeczeństwem polskim a czcicielami Bandery. I tu jest ta różnica i trzeba to jasno oddzielić. Nie oskarżamy narodu ukraińskiego, zwłaszcza że naród ukraiński w swojej przytłaczającej większości nie miał nic wspólnego z banderyzmem. My protestujemy przeciwko temu, żeby w Polsce promowana była ta ideologia" - mówił Zapałowski, który obecnie działa w ruchu społecznym Patriotyczny Polski Przemyśl.
Prezes Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej X D.O.K. Mirosław Majkowski dodał, że ten konflikt "trzeba zdusić w zarodku". Nawiązując do wydarzeń z ub. niedzieli stwierdził, że była to "prowokacja jakichś służb". Mówił też, że nikt nie zna człowieka, który skrzykiwał ludzi na to wydarzenie. "Nie powinno być tej kontrmanifestacji, była nielegalna i nie została zgłoszona. Na portalach społecznościowych w jednym momencie pojawiły się wątki, w których zachęcano do udziału w tej manifestacji. I w pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli" - powiedział.
Uczestnicy konferencji odnieśli się też do planowanego na sobotę koncertu ukraińskiego zespołu Ot Vinta, który miał być gwiazdą Nocy Iwana Kupały – imprezy organizowanej przez mniejszość ukraińską w Przemyślu, dofinansowanej przez samorząd. Kibice Polonii Przemyśl wcześniej napisali list do prezydenta miasta Roberta Chomy, w którym zwrócili uwagę, że członkowie zespołu występuję z symbolami gloryfikującymi banderyzm. Prezydent zwrócił się do przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce o odwołanie koncertu. Ostatecznie nie tylko koncert, ale cała impreza się nie odbędzie.
Prezes Stowarzyszenia Kibiców Polonii Przemyśl "Przemyskie Bractwo" Robert Wróbel wyjaśniał w piątek, że nie chodziło o odwoływanie całej imprezy. "Noc Iwana Kupały odbywa się w Przemyślu od wielu lat i nikt z członków naszego stowarzyszenia nie protestował nigdy przeciw samej imprezie; odbywała się w bardzo przyjemnej atmosferze" - mówił.
W ocenie Majkowskiego zaproszenie zespołu Ot Vinta było prowokacją ze strony ukraińskiej. "Oni dobrze wiedzą, jak my reagujemy na tę zbrodniczą formację. Czym to jest, jak nie prowokacją? Wzywamy Związek Ukraińców w Polsce o zaprzestanie prowokacji" - dodał.
Przewodnicząca przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce Maria Tucka odmówiła komentarza do apelu mówiąc, że nie zna jego treści.
Pytana o odwołanie Nocy Iwana Kupały zaznaczyła, że w liście od prezydenta Przemyśla była "wyraźna sugestia", aby odwołać całą imprezę. "Nie mam środków, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom imprezy. Teren jest otwarty, blisko Sanu. Będą tam też dzieci. Imprezę organizowaliśmy od 10 lat, a o tej edycji prezydent Choma wiedział od lutego. Co się zmieniło od tego czasu? Ciśnienie? Niech rozmawia z kibicami, skoro są dla niego odpowiednim partnerem" - dodała Tucka.
Odnosząc się do zaproszenia na imprezę zespołu Ot Vinta przypomniała, że grupa występowała już w Polsce i nigdy nie było problemu. "Zespół jest bardzo pogodny i gra radosną muzykę. Musieliśmy trzy lata czekać, aby mógł zagrać u nas koncert, tak ma zaplanowany kalendarz występów. A to, co członkowie zespołu robią prywatnie - to nie moje zadanie, aby to cenzurować. Myślałam, że te czasy już minęły" - powiedziała przewodnicząca przemyskiego oddziału ZUwP. (PAP)
huk/ bos/ gma/