16.07.2010. Białystok (PAP) - Dwie publikacje dotyczące niewyjaśnionej do dziś śmierci sześciuset działaczy podziemia niepodległościowego z lipca 1945 roku wydał IPN w Białymstoku z okazji 65. rocznicy tamtych wydarzeń. Mord nazywany jest obławą augustowską.
Sprawa obławy jest w tak zwanej polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych. IPN podkreśla, że bez dostępu do rosyjskich archiwów nie ma szans na wyjaśnienie tej zbrodni.
Promocja książek odbędzie się w sobotę w Augustowie. Główne obchody rocznicowe będą miały miejsce w niedzielę w Gibach na Suwalszczyźnie.
IPN wydał z okazji rocznicy książkę pt. "Przerwane życiorysy. Obława Augustowska lipiec 1945" autorstwa Alicji Maciejowskiej, emerytowanej dziennikarki radiowej, badaczki tematu obławy, która działa w powstałym w 1987 roku Obywatelskim Komitecie Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku.
Książka jest zbiorem 490 biogramów zaginionych w obławie. Przez lata autorka i komitet w specjalnych ankietach gromadzili dane i relacje uzyskane od rodzin ofiar obławy. Jak powiedział PAP dr Jerzy Milewski z IPN w Białymstoku, komitet zebrał kilkaset takich ankiet, a Maciejowska je uzupełniała, gdy pojawiały się nowe informacje.
Sama Maciejowska we wstępie do książki napisała, że chciała opowiedzieć o "mężczyznach, kobietach, dziewczętach i chłopcach, którzy zginęli po wojnie, kiedy inni i oni sami próbowali się cieszyć pokojem, zwycięstwem i wolnością".
Autorka pisze, że głównym zadaniem obywatelskiego komitetu było stworzenie pełnej listy zamordowanych przez NKWD ludzi. Ustalono 490 nazwisk. Inna liczba ofiar 592 osób (69 z nich miało być ujętych z bronią w ręku) wynika z informacji jaka stronie polskiej została przekazana przez głównego prokuratora wojskowego Federacji Rosyjskiej w 1995 roku, co może wskazywać, że brakuje dotąd danych o około 100 osobach. "Moim zdaniem 592 to bardzo prawdopodobna liczba ofiar, bo została oparta na rosyjskich materiałach archiwalnych" - mówi Milewski.
Maciejowska pisze, że nie znane są dokładnie ani motywy ani okoliczności pacyfikacji. Nie wiadomo też, gdzie są groby ofiar. Przypomina, że sowieci chcieli wyłapać uczestników wojny polsko-bolszewickiej, "chcieli oczyścić tereny przygraniczne z +wrogów i bandytów+, tak nazywali wszystkich walczących o niepodległość". "Książka ta oparta jest o jeden rodzaj źródła. Źródła uważanego za wątpliwe, niezbyt wiarygodne, subiektywne, bałamutne - pamięć ludzką" - pisze Maciejowska.
Druga książka "Obława Augustowska - lipiec 1945 rok. Wybór źródeł" pod redakcją Anny Pyżewskiej i dr Jerzego Milewskiego z IPN, to zbiór źródeł historycznych na temat obławy, m.in. materiałów ze śledztw oraz dokumenty dotyczące działalności podziemia niepodległościowego przed obławą i w jej trakcie. To pierwsze tego typu wydawnictwo, które zbiera rozproszone dotąd najważniejsze źródła historyczne na temat obławy.
W książce jest 125 dokumentów oraz relacji, np. listów pisanych do redakcji suwalskich "Krajobrazów" w 1989 roku, które były odzewem od rodzin ofiar po cyklu artykułów o obławie jakie zamieścił ten tygodnik. Listy te - jak podkreśla Milewski - nie były dotychczas w większości publikowane. "Pisały głównie dzieci zaginionych" - dodał. Są też materiały zbierane przez Danutę i Zbigniewa Kaszlejów z Augustowa - relacje żołnierzy podziemia z terenu Puszczy Augustowskiej, którzy byli zatrzymani w obławie i wypuszczeni, czy też osób, którym udało się ukryć przed obławą. Są też materiały z prowadzonych śledztw.
Z ustaleń IPN wynika, że obława zaczęła się 9 lipca 1945 roku. Ustalenia IPN wskazują, że mordu na zatrzymanych w obławie dokonały najprawdopodobniej wojska sowieckie, NKWD i funkcjonariusze polskiego UB. Stacjonujące na terenie Suwalszczyzny wojska 50. Armii Radzieckiej zaczęły akcję pacyfikacyjną, zatrzymując w dniach 9-26 lipca kilka tysięcy osób, które kierowano do prowizorycznych miejsc odosobnienia; przesłuchiwano ich, bito i maltretowano, zmuszając do przyznania się, iż współpracują z polskim podziemiem, m.in. AK. Część zatrzymanych zwolniono, bez wieści zaginęło ok. 600 osób. Do dziś rodziny tych, którzy nie wrócili nie wiedzą co się z nimi stało. Wiadomo, że zatrzymani zostali gdzieś wywiezieni samochodami, IPN przypuszcza, że zostali rozstrzelani, ale nie wiadomo gdzie.
Dr Milewski podkreśla, że sprawa obławy nie zostanie wyjaśniona, jeśli nie będzie zdecydowanej woli i działań ze strony najwyższych władz w Polsce, które powinny skuteczniej zabiegać u władz rosyjskich o otwarcie archiwów.(PAP)
kow/ ls/ mow/