27.05.2009 Warszawa (PAP) - Reforma sytemu emerytalnego była jednym z najważniejszych przedsięwzięć transformacji, rozpoczętej po 4 czerwca 1989 roku. Za jej sprawą zwykli obywatele stali się uczestnikami gry rynkowej. Jednak po wielu latach zmian w systemie emerytalnym, reforma nie jest jeszcze zakończona.
Solidarność na początku lat 80. ub. wieku postulowała też silniejsze powiązanie emerytury z liczbą przepracowanych lat.
W 1990 r. rząd Tadeusza Mazowieckiego przedstawił pierwszy projekt reformy, związany z waloryzacją starego portfela, ale została ona ograniczona tylko do osób powyżej 70. roku życia.
Kolejny projekt, autorstwa rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, kontynuował założenia poprzedniego, ale też miał tylko charakter połowiczny, bowiem w szerokim zakresie pozostawiał przywileje emerytalne (możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę) dla wielu grup zawodowych.
Przełomowe znaczenie dla reformy emerytalnej miało opracowanie w 1993 r. przez resort pracy tzw. Białej Księgi Emerytalnej, która po raz pierwszy pokazywała wyraźnie problemy związane ze starzeniem się ludności i wskazywała konieczność głębszej reformy systemu emerytalnego.
Jak wspomina prof. Irena Wóycicka z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, była wiceminister, która opracowywała Białą Księgę, "nie udało się jednak wówczas przeprowadzić debaty nad reformą emerytur, gdyż po kilku miesiącach od opublikowania Białej Księgi rozwiązano Sejm".
Do tematu powrócono dopiero po kilku latach, aby w 1997 uchwalić pierwszą z ustaw reformujących system emerytalny, zaś większość pozostałych - w 1998 r. Był to już czas rządów Jerzego Buzka.
Wtedy też rozpoczęła się nieznana dotąd na taką skalę kampania reklamowa. Zachęcając ludzi do wstępowania do Otwartych Funduszy Emerytalnych, pokazywano im np. jak będą beztrosko opalać się na plażach Bermudów. Przeciwstawieniem tego luksusu był pluskający się misce postawionej po sztuczną palmą emeryt, który zdecydował się pozostać w ZUS.
Patrząc z perspektywy lat, prof. Wóycicka zauważyła, że "większość ludzi nie zdawała sobie wówczas sprawy, iż efektem reformy będzie relatywne obniżenie świadczeń, że w przyszłości mogą być one korzystne tylko dla tych, którzy będą pracować jak najdłużej, a do tego dobrze zarabiać".
W 1999 r. dokonany został podział emerytur na tzw. I i II filar - czyli na ZUS i OFE. Osoby urodzone w latach 1949-1968 mogły pozostać w I filarze (tylko w ZUS) lub oszczędzać również w II filarze, czyli w OFE. Urodzeni po 1968 r. należą obowiązkowo do dwóch filarów. Do ZUS przekazywane jest 12,22 proc. pensji, a do OFE 7,3 proc. Emerytura to suma kapitału zebranego w ZUS, plus waloryzacja, i w OFE, plus zysk.
W myśl reformy, pieniądze gromadzone na indywidualnych kontach uczestników OFE są inwestowane częściowo na giełdzie. Zgodnie z prawem, OFE mogą zainwestować za granicą maksymalnie 5 proc. wartości swoich aktywów. Kwoty zgromadzone w OFE nie są waloryzowane, a ich rzeczywista wartość zależy od zysków, bądź strat funduszu emerytalnego.
Reformę emerytalną poparły nie tylko wszystkie środowiska polityczne, ale także związki zawodowe. Ludzi pociągała prywatyzacja. Każdy chciał mieć na emeryturze swoje konto, które odziedziczy jego rodzina. Ludzie nie zdawali sobie sprawy, że system emerytalny zawsze musi być solidarnościowy, że płaci się w nim składki nie dla siebie, ale dla tych, którzy już są na emeryturze. Dlatego dziś nie ma możliwości dziedziczenia zebranych w OFE pieniędzy, podobnie jak nie ma tzw. emerytury rodzinnej.
Pojawiają się za to propozycje związkowców, by można było wycofać się z funduszu emerytalnego i przejść wyłącznie do ZUS. Rząd stawia sobie za cel obniżenie składek i opłat pobieranych od ubezpieczonych przez towarzystwa emerytalne oraz wprowadzenie tzw. funduszy typu B.
Do funduszy typu B trafiałyby pieniądze ubezpieczonych na 5 lat przed emeryturą. Tego typu fundusze inwestowałyby jedynie w papiery dłużne (np. obligacje Skarbu Państwa), nie ryzykowałyby grając na giełdzie.
Jednak zanim to nastąpi, przede wszystkim musi być jak najszybciej uchwalona ustawa o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych, której wersję przyjętą przez Sejm zawetował prezydent. Jej brak uniemożliwi bowiem wypłatę emerytur z II filara.
Zdaniem ekspertów, do których należy także prof. Wóycicka, "konieczne będzie też rozpoczęcie większej debaty na temat reformy nowego systemu emerytalnego, niewydolnego głównie pod względem socjalnym".
Chodzi o to, jak zapewnić godziwe emerytury osobom, które zgromadzą mniej pieniędzy na swoich kontach emerytalnych, gdyż np. mają długie okresy bezrobocia, czy niskie wynagrodzenie. Do rozwiązania pozostaje problem kobiet, które z powodów rodzinnych są krócej aktywne zawodowo, albo dyskryminowane pod względem wysokości zarobków i na nowym systemie tracą najwięcej.
W lutym br. wypłacono pierwsze emerytury z wprowadzonych w 1999 roku Otwartych Funduszy Emerytalnych. Emeryci, którzy je otrzymali czują się oszukani, ponieważ emerytury te wyniosły zaledwie po kilkadziesiąt zł. Tak niska emerytura z OFE jest wynikiem krótkiego okresu członkostwa w funduszu emerytalnym (zaledwie 10 lat) oraz niskich dochodów ich członków. (PAP)
awk/ drag/ mow/