27.08.2010. Waszyngton (PAP) - Sierpień 1980 odbierany był w USA z radością, gdyż liczono, że Solidarność obali komunizm bez użycia przemocy - wspomina w rozmowie z PAP Richard Pipes, szef wydziału ds.Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w administracji prezydenta Regana.
W 1981 roku, tj. w okresie istnienia legalnej Solidarności - wspomina prof. Pipes - administracja USA optymistycznie oceniała z początku możliwość pokojowego rozwiązania konfliktu między pierwszym niezależnym związkiem zawodowym w PRL a jej władzami.
"Rząd PRL poczynił przecież wtedy wielkie ustępstwa, Solidarność stawała się bardzo pewna siebie, a Rosjanie nic nie robili, chociaż wywierali presję na rząd komunistyczny. Wyglądało więc, że może to prowadzić do pokojowej ewolucji komunizmu i w końcu do demokracji" - powiedział Pipes.
Administracja Reagana - przypomniał profesor - otrzymywała wtedy raporty od pułkownika Ryszarda Kuklińskiego ze sztabu generalnego LWP, który współpracował z CIA, przekazując do USA raporty o sytuacji w Polsce.
"Kukliński przekazywał m.in. informacje o presji wywieranej przez ZSRR na generała Jaruzelskiego. Okazało się jednak, że Jaruzelski był całkowicie pro-sowiecki, był stuprocentowym internacjonalistycznym komunistą" - powiedział.
Pipes uważa, że najważniejszy wkład Solidarności do historii polega na jej pokojowych metodach działania.
"Nigdzie indziej w obozie socjalistycznym nie byliśmy świadkami jak robotnicy w sposób pokojowy walczyli z reżimem. To było unikalne" - powiedział.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ fit/