Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin oświadczył w niedzielę, że jest głęboko przekonany, iż szczere pojednanie i szacunek dla wspólnej historii stanowią mocny fundament pod przyjazne stosunki między krajami oraz narodami. Putin powiedział to podczas uroczystość pod Borodino koło Możajska, 125 km na zachód od Moskwy, upamiętniających 200. rocznicę zwycięstwa wojsk rosyjskich nad Wielką Armią Napoleona.
Ich kulminacyjnym punktem była rekonstrukcja stoczonej tam 7 września 1812 roku bitwy, w wyniku której dowodzone przez Michaiła Kutuzowa oddziały, choć nie zostały rozbite, to jednak musiały wycofać się w kierunku Moskwy, otwierając Napoleonowi drogę do historycznej stolicy i jednego z najważniejszych miast Imperium Rosyjskiego. Bój pod Borodino przeszedł do historii jako najkrwawsza bitwa XIX wieku.
Wśród ponad 100 tysięcy widzów byli m.in. dawny prezydent Francji (1974-81) Valery Giscard d'Estaing oraz wielka księżna Maria Romanowa, głowa Domu Romanowów i pretendentka do tronu Rosji (posiadająca obywatelstwo Rosji, mieszkająca na stałe w Hiszpanii), a także potomkowie uczestników wojny z 1812 roku - tak rosyjscy, jak i francuscy.
"W historii naszej ojczyzny było wiele tragedii i wojen, wszelako tylko dwie zostały nazwane ojczyźnianymi. W obu decydowały się losy Rosji, Europy i świata" - oznajmił prezydent Rosji.
Oprócz wojny z 1812 roku mianem "ojczyźnianej" w Rosji określa się tę część II wojny światowej, w której ZSRR walczył po stronie koalicji antyhitlerowskiej (1941-45).
Putin podkreślił, że w bitwie pod Borodino "żadna ze stron nie odniosła decydującego zwycięstwa". "Rosyjska armia musiała tymczasowo odstąpić, by później zwyciężyć" - dodał.
Zdaniem prezydenta FR wydarzenia 1812 roku "są lekcją dla wszystkich i nie mogą być powodem do wrogości oraz nieporozumień". "Przeciwnie - tylko na gruncie zaufania możemy stawiać czoło nowym wyzwaniom współczesności" - zaznaczył.
"Jestem głęboko przekonany, iż autentyczne pojednanie i szacunek dla przeszłości, wspólnej historii, waleczności naszych przodków, honoru i męstwa naszych żołnierzy, którzy wykonywali swój żołnierski obowiązek, stanowią mocny fundament pod prawdziwie przyjazne stosunki między krajami oraz narodami" - oświadczył Putin.
Wkroczenie do opustoszałej Moskwy nie miało dla wojsk Napoleona żadnego znaczenia strategicznego. Po kilku godzinach od zajęcia miasta wybuchła w nim seria pożarów, które zniszczyły większość drewnianej zabudowy. Napoleońskie oddziały przebywały w Moskwie ponad miesiąc. Nie sprawdziły się przewidywania cesarza Francuzów, że car Aleksander I poprosi o pokój.
18 października, w związku z biernością Rosjan i pogarszającą się pogodą, Napoleon zarządził odwrót swojej Wielkiej Armii. Podczas powrotu z Moskwy tysiące żołnierzy zamarzły bądź padły z głodu, wycieńczenia i ran. Wycofujące się wojska były nękane przez rosyjskie oddziały.
W rekonstrukcji bitwy uczestniczyło około 3 tys. miłośników takich widowisk historycznych z kilkunastu krajów, w tym Rosji, Francji, Niemiec, Hiszpanii, USA, Kanady i Polski. Odtworzono wszystkie najważniejsze epizody boju z 1812 roku. Przez pole walki przewinęło się m.in. 2000 żołnierzy piechoty, 300 kawalerzystów i 400 artylerzystów. Strzelano z kilkudziesięciu armat.
W prawdziwej bitwie pod Borodiono wzięło udział ponad 130 tys. żołnierzy napoleońskich i około 120 tys. - rosyjskich. Według historyków z Rosji Napoleon stracił 35-40 tys. ludzi, a Kutuzow - 40-45 tys.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ro/