W archiwach spędziłam pół roku. Czytałam tak straszne, szokujące rzeczy, że musiałam robić przerwy w pracy. Kaci i ich ofiary powracali w snach - opowiada Ruta Vanagaite, autorka książki „Nasi”, która przerwała milczenie o skali Holokaustu na Litwie. „To książka dla tych, którzy nie zamykają oczu na prawdę” - dodaje.
PAP: Jak się zrodził pomysł napisania książki?
Ruta Vanagaite: Przed kilkoma laty realizowałam unijny projekt skierowany do młodzieży pt. „Być Żydem”. W ramach tego projektu była prezentowana kultura, religia, kuchnia żydowska. Była też wycieczka do synagogi i Ponar, gdzie w czasie wojny zostało zamordowanych około 100 tys. osób, głównie Żydów. Ze zdumieniem stwierdziłam, że młodzież nigdy dotąd nie była w Ponarach. To był ich pierwszy raz. Dzieci były w muzeum koni, muzeum czekolady, wszędzie, tylko nie w Ponarach.
Potem trafiłam na wykład przeznaczony dla ścisłego grona nauczycieli, podczas którego mówiono o Holokauście. Wyszłam z tego wykładu cała drżąca, gdyż po raz pierwszy usłyszałam, kto tak naprawdę mordował Żydów, że to nie byli żadni zbrodniarze, to byli zwykli Litwini. Usłyszałam, co nimi kierowało, co robiła w czasie wojny litewska władza.
Chciałam dowiedzieć się więcej. Zaczęłam czytać prace naukowe litewskich historyków na temat Holokaustu. Okazało się, że wszystko jest już napisane, ale nic nie przeczytane. Wówczas postanowiłam napisać książkę prezentującą nie suche fakty, cyfry, a książkę, która okaże cały koszmar tej tragedii.
W litewskich archiwach spędziłam pół roku. Czytałam tak straszne, szokujące rzeczy, że musiałam robić przerwy w pracy. Kaci i ich ofiary powracali w snach.
PAP: Książka „Nasi” zmieniła praktycznie obraz Holokaustu na Litwie, jaki był prezentowany dotychczas.
Ruta Vanagaite: Nie wiem, czy zmieniła, ale na pewno skłóciła Litwę.
Ruta Vanagaite: Holokaust był planem nazistowskim, ale realizowała go litewska władza, sojusznik Hitlera. Podczas okupacji w litewskiej administracji cywilnej było około 20 tys. osób i tylko 660 Niemców. To litewskie samorządy wspólnie z litewską policją sporządzały listy Żydów, organizowały doprowadzenie Żydów przed doły, miejscowa ludność musiała kopać te doły, a następnie je zakopywać.
PAP: Z książki wynika, że w czasie wojny na Litwie działał cały system zagłady Żydów.
Ruta Vanagaite: Holokaust był planem nazistowskim, ale realizowała go litewska władza, sojusznik Hitlera. Podczas okupacji w litewskiej administracji cywilnej było około 20 tys. osób i tylko 660 Niemców. To litewskie samorządy wspólnie z litewską policją sporządzały listy Żydów, organizowały doprowadzenie Żydów przed doły, miejscowa ludność musiała kopać te doły, a następnie je zakopywać. Władze lokalne organizowały podział majątku Żydów. Nazistom oddawano tylko kosztowności, cała reszta: domy, ziemia, ubrania, meble, naczynia było sprzedawane na aukcji. W 1941 roku Litwa bardzo się wzbogaciła.
PAP: Pani wskazuje, że odpowiedzialność za masowe egzekucje ponoszą nie tylko wojskowi, którzy naciskali na spust, ale też cywile, będący w służbie administracyjnej.
Ruta Vanagaite: Nikt nie mówi o odpowiedzialności tej grupy urzędniczej. A przecież ci, którzy strzelali nie przyszli tak sobie przed doły. Ktoś musiał podjąć decyzję, ktoś musiał wydać rozkaz. Była cała struktura podlegająca nazistom: litewska policja, starostowie, burmistrzowie, kierownicy powiatów, a nad nimi litewski rząd, który kłaniał się Hitlerowi, wysyłał mu depesze gratulacyjne.
Być może, gdyby Kościół zajął inne stanowisko, nie byłoby mordu na taką skalę. Ale Kościół nie sprzeciwił się temu. W litewskich batalionach służyli kapelani, którzy w niedzielę zbiorowo odpuszczali grzechy sprawcom. A cały ten koszmar był wspierany ogromną antysemicką propagandą importowaną z Niemiec.
PAP: Jest stworzony portret społeczny tych, którzy strzelali.
Ruta Vanagaite: To nie prawda, że mordowali pijani zwyrodnialcy. To byli trzeźwi młodzi ludzie, którzy za wykonaną robotę otrzymywali znikome wynagrodzenie, ale mogli zabrać zamordowanych ubrania, buty i mogli wyrwać zęby, złote.
To byli zwykli wieśniacy. Połowa z nich była niepiśmienna, połowa miała ukończone 2 – 3 klasy. Wszyscy przyszli do tworzących się litewskich struktur wojskowych na ochotnika. Jedni - przy panującym wówczas powszechnym ubóstwie - by otrzymać mundur, buty, jedzenie i postrzelać, inni, by walczyć z sowietami, bronić Litwy, ojczyzny.
Po zaciągnięciu się na ochotnika do litewskiego wojska, czy do pomocniczych oddziałów litewskiej policji nie od razu byli stawiani przed dołami, by strzelać. Byli bardzo ostrożnie, powoli oswajani. Początkowo strzegli jakieś magazyny, potem pilnowali Żydów, następnie ich konwojowali i dopiero potem mordowali. Przy tym, przez cały czas, byli przekonani, że służą Litwie, robią dobrze.
PAP: Na Litwie system zagłady Żydów działał tak sprawnie, że przywożono tu mordować z zagranicy.
Ruta Vanagaite: Tak. Po tym, jak wymordowaliśmy 200 tys. swoich Żydów, zaczęto do nas przywozić Żydów z Austrii, Niemiec i Czech. Litewski batalion został wysłany też na Białoruś, do byłej wschodniej Polski, gdzie w 15 miejscach w ciągu roku zamordowano 15 tys. 452 Żydów.
PAP: Na Litwie jest 207 miejsc, gdzie dokonywano masowej zagłady Żydów. Jak na małą Litwę, to dużo.
Ruta Vanagaite: To bardzo dużo. Cały kraj jest usiany tymi ranami. Zaskakujące jest też to, że większość Żydów zostało zamordowanych w ciągu trzech miesięcy 1941 roku. I potem Litwa raptem się obudziła. Ludzie przerazili się, zaczęli żałować Żydów, ukrywać ich. W odróżnieniu od Łotwy i Estonii, Litwa nawet odmówiła formowania oddziałów SS, gdyż uświadomiła jak straszne rzeczy wydarzyły się w ciągu tych trzech miesięcy.
PAP: Wówczas na Litwie zrodziło się też słowo, którego nie ma w języku polskim, rosyjskim, angielskim: żydszaudis (žydšaudis) – osoba mordująca Żydów.
Ruta Vanagaite: To słowo jest bardzo wstrętne, nacechowane pogardą, nienawiścią.
PAP: Według danych Litewskiego Centrum Holokaustu w mordzie Żydów uczestniczyło 2 055 Litwinów. W 2009 roku w Izraelu została opublikowana lista 4 233 Litwinów oskarżonych o udział w rozstrzeliwaniu. Dyrektor biura Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie Efraim Zuroff twierdzi, że rzeczywista liczba jest przynajmniej pięć, jeśli nie dziesięć razy większa. A jak Pani szacuje?
Ruta Vanagaite: Według obliczeń historyków, potrzeba pięciu osób i pięciu lat badań, by ustalić ilu tak naprawdę uczestniczyło w Holokauście na Litwie.
PAP: Być może władze Litwy zlecą teraz takie badania.
Ruta Vanagaite: Nie, bo to oznaczałoby napisanie historii od nowa. A co zrobić z tymi wszystkimi, który uczestniczyli w zbrodni, ale walczyli też o wolność Litwy i w latach 90., po odzyskaniu przez kraj niepodległości, zostali uznani za bohaterów, zostali odznaczeni, ich imionami zostały nazwane ulice, szkoły?
PAP: Wobec tego, jakiej reakcji władzy należy spodziewać się na ukazanie się książki „Nasi”?
Ruta Vanagaite: Nie będzie żadnej reakcji. Władza ignoruje tę publikację, tym samym nie nadaje jej ukazaniu się żadnego znaczenia. Za jedyną reakcję można uznać oświadczenie rzecznika departamentu bezpieczeństwa, które było cytowane przez prywatną litewską telewizję LNK, że ta książka jest z inspiracji Putina, że jest korzystna dla Putina, i że zostanie wciągnięta do sprawozdania departamentu jako zagrażająca bezpieczeństwu narodowemu.
Nie rozumiem, o jakie tu zagrożenie chodzi, skoro wymieniam jedynie fakty. Wszystko, co mogłam zrobić, by nie przysłużyć się propagandzie putinowskiej, zrobiłam. Kategorycznie odmówiłam rozmowy z mediami rosyjskimi, by nie wykorzystali oni tej książki i nie rozhuśtali tematu. Powiedziałam: to sprawa wewnętrzna Litwy.
PAP: Książka „Nasi” ukazuje bardzo niewygodną prawdę.
Ruta Vanagaite: To nie jest niewygodna prawda. To jest prawda, która ciągle krwawi, którą ludzie przyjmują bardzo osobiście. Ta książka jest jak uderzenie pięścią w brzuch.
Litwini przez lata uważali siebie za ofiary systemu sowieckiego. Przed 25 laty stali się bohaterami, którzy zapoczątkowali rozpad Związku Radzieckiego, a teraz przychodzi ktoś i mówi, że mordowali Żydów. Rozgrzebuje doły i pokazuje tysiące kości, również dzieci, w których nie strzelano, bo trudno było trafić. Dzieci były zakopywane żywcem, albo zabijane uderzeniem o drzewo.
Po ukazaniu się książki, która rozpętała dyskusję na portalach społecznościowych, przeraziła mnie ciągle istniejąca wśród nas nienawiść wobec Żydów, przerażający antysemityzm. Dzisiaj powtarzane jest to, co było mówione w 1941 roku uzasadniając mord: Żydzi piją krew, Żydzi to wszy, komuniści, ukrzyżowali Jezusa, wywozili nas na Sybir… To im się należy.
PAP: Jest Pani oskarżana o oczernianie narodu. Niektórzy koledzy od Pani się odwrócili.
Ruta Vanagaite: Nie spodziewałam się takiej reakcji. Nie sądziłam, że książka wzbudzi aż takie zainteresowanie i takie dyskusje. Zakładałam, że zaatakują mnie jacyś narodowcy, może konserwatyści, ale żeby zwykli ludzie, na taką skalę…
Nie mogłam jednak nie napisać tej książki. Prawda, którą posiadłam, rozsadzała mnie od wewnątrz. Musiałam się nią podzielić.
Ruta Vanagaite: Chciałam powiedzieć prawdę i przerwać milczenie. Mam nadzieję, że po tej publikacji historycy będą odważniejsi. Być może studenci zaczną pisać prace na ten temat. Niektórzy historycy już mi mówią, że przejęłam na siebie pierwsze uderzenie, teraz im będzie lżej pracować.
PAP: Czy Pani osiągnęła swój cel?
Ruta Vanagaite: Chciałam powiedzieć prawdę i przerwać milczenie. Mam nadzieję, że po tej publikacji historycy będą odważniejsi. Być może studenci zaczną pisać prace na ten temat. Niektórzy historycy już mi mówią, że przejęłam na siebie pierwsze uderzenie, teraz im będzie lżej pracować.
Przyjęcie prawdy jest trudne. Przez to przeszli Niemcy, Francuzi, Polacy przechodzą po ukazaniu się książki Jana Grossa „Sąsiedzi” i my powinniśmy przejść, by być społeczeństwem zdrowszym i dojrzalszym.
Ukazując prawdę nikogo już nie wskrzesimy, ale prawda działa jak szczepionka.
PAP: Nie żałuje Pani tego, co zrobiła?
Ruta Vanagaite: Jestem z siebie dumna. A najważniejsze, że dumne są ze mnie moje dzieci. Chociaż z niektórymi przyjaciółmi urwał się kontakt, po raz pierwszy od swych dzieci (20 i 28 lat) usłyszałam: mamo, szczycimy się tobą.
* * *
Książka "Nasi" („Mūsiškiai“ czyt. „Musiszkiai”) powstała w oparciu o dokumenty historyczne przechowywane Litewskim Archiwum Specjalnym i Centralnym Archiwum Państwowym, komentarzach litewskich historyków i rozmowach ze świadkami Holokaustu. Ruta Vanagaite - (Rūta Vanagaitė) 61-letnia teatrolożka, piarowiec, działaczka społeczna i polityczna - przygotowując publikację wspólnie z dyrektorem biura Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie Efraimem Zuroffem odwiedziła m.in. 40 miejscowości na Litwie i Białorusi, gdzie w czasie wojny Litwini dokonywali mordu.
Pierwszy nakład książki - 4 tys. egzemplarzy, który się ukazał w przededniu Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, sprzedano w ciągu dwóch dni. Wydawnictwo Alma Littera wznowiła nakład – 6 tys. egzemplarzy. Średni nakład na Litwie to około 2 tys. egzemplarzy.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
ls/