„Rytuały władzy. Ceremoniał dworski i państwowy w późnym średniowieczu i epoce nowożytnej” - to tytuł międzynarodowej konferencji, która rozpoczęła się w czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie. To największe w ostatnich latach spotkanie badaczy zajmujących się kwestiami ceremoniału.
W trakcie trzydniowych obrad kilkudziesięciu historyków z europejskich oraz amerykańskich uczelni i muzeów będzie dyskutować nad jednym z najważniejszych elementów sprawowania władzy.
Wydarzenia, takie jak koronacje, uroczyste zjazdy i ceremonie otwarcia parlamentu, a także ceremoniał obowiązujący na co dzień na dworach monarszych, jest - zdaniem badaczy - ważnym elementem procesu komunikacji między uczestnikami życia politycznego i dworskiego. Konferencja na Zamku Królewskim ma na celu przedstawienie z tej perspektywy problematyki ceremoniału w bardzo szerokim spektrum czasowym: od czasów późnego średniowiecza aż do połowy XX w.
Konferencja jest kontynuacją zorganizowanej dwa lata temu na Zamku sesji „Władza i architektura. Rezydencje monarchów i siedziby władz państwowych w Europie – formy i funkcje (XV – XXI w.)”. W opinii prof. Przemysława Mrozowskiego, p.o. dyrektora Zamku Królewskiego, „architektura jest scenografią dla przeżywania ceremonii, które w swojej powtarzalności nabierają charakteru rytualnego”. Podkreślił również, że wciąż nie do końca rozumiemy potęgę rytuałów. "Ta konferencja przybliża nas do odpowiedzi na pytanie, jak rytuał decydował o życiu dawnych ludzi i ich aspiracjach” - podkreślił.
Prof. Jeroen Duindam z Uniwersytetu w Lejdzie stwierdził, że rytuały władzy nie były zarezerwowane wyłącznie dla elit, a „służyły przenikaniu się świata elit i zwykłych ludzi”. Przykładem są tu wielkie koronacje lub triumfalne wjazdy władców do miast, podczas których organizowano wielkie uczty dla ludu i rozdawano dary. W jego opinii „tego rodzaju ceremonie konsolidowały i wciąż konsolidują społeczeństwa” i służą temu, aby „wszyscy mogli zrozumieć wyjątkowość tego momentu”.
Jego zdaniem wszystkie tego rodzaju zwyczaje mają wspólne cechy. „Jedną z nich jest powtarzalność w zgodzie z występującymi cyklicznie świętami oraz ważnymi momentami w życiu władcy” – powiedział holenderski naukowiec. Kultury różniły się jednak dystansem pomiędzy rządzącymi a rządzonymi. W niektórych kulturach Azji dystans był tak wielki, że „poddani nie mogli wypowiadać imienia swoich władców”.
Zdaniem kierującej Działem Badań Historycznych Zamku dr Anny Kalinowskiej polski dwór królewski czasów elekcyjnych w przeciwieństwie do Wersalu i Wiednia był bliżej poddanych, co wynikało ze specyfiki ustroju Rzeczypospolitej i jej realiów politycznych. „W państwach o monarchii dziedzicznej i absolutystycznej ta odległość była znacznie większa. U nas król wybierany był jako +menedżer kontraktowy+. Nie mógł więc sobie pozwolić na izolację od poddanych” – podkreśliła.
Niektóre ceremonie na każdym dworze okresu nowożytnego były do siebie podobne: „szczególnie dotyczy to ceremoniału dyplomatycznego, na przykład przyjęć nowych ambasadorów”. Polską specyfiką były przemówienia ambasadorów przed senatorami. Również tylko w Polsce król poruszał się często niemal bez eskorty, ponieważ uważano, że „władcy byli szanowani i nie zmieniło się to nawet po zamachu na króla Zygmunta III Wazę”.
Patronem medialnym konferencji jest portal Dzieje.pl
Michał Szukała (PAP)
szuk/ mjs/ ls/