Krakowski Sąd Okręgowy przesłał ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze prawomocne postanowienie o odmowie ekstradycji do USA znanego reżysera Romana Polańskiego – ustaliła we wtorek PAP w sądzie.
Zgodnie z przepisami, minister zawiadomi o tej decyzji właściwy organ USA. Przysługuje mu ponadto półroczny termin do wystąpienia z kasacją nadzwyczajną do Sądu Najwyższego.
Ekstradycji Polańskiego domagały się Stany Zjednoczone. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Obrońcy Polańskiego wykazywali przed sądem, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny z powodu zawarcia ugody przed sądem amerykańskim i odbyciu kary przez poszukiwanego.
30 października Krakowski Sąd Okręgowy wydał postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji Romana Polańskiego do USA. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Romanem Polańskim, a kara, która mu groziła - została wykonana z nawiązką. Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Romana Polańskiego. Wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".
Decyzję o niezłożeniu zażalenia jako "zaskakującą" określił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. "Po połączeniu prokuratury z Ministerstwem Sprawiedliwości, co nastąpi w przyszłym roku, bardzo wnikliwie zbadamy zasadność tej decyzji" - powiedział min. Ziobro PAP w listopadzie ub.r. Dodał, że "jeśli okaże się, że były istotne merytoryczne argumenty za nią przemawiające, to ją poprzemy". "Jeśli zaś okaże się, że była ona błędna i wydana do tego z obrazą prawa, to wówczas wszczniemy stosowne postępowania wyjaśniające" - oświadczył.
Zażalenia na to postanowienie nie złożyła krakowska Prokuratura Okręgowa. Postanowienie o odmowie deportacji stało się prawomocne. Decyzję prokuratury jako "zaskakującą" określił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Prokuratura po analizie materiału dowodowego i pisemnego uzasadnienia decyzję sądu pierwszej instancji określiła jako "słuszną". "Uzasadnienie postanowienia sądu, bardzo obszerne i szczegółowe w treści, zawiera wyczerpujące ustalenia dotyczące stanu faktycznego sprawy, kompletne wskazanie podstaw prawnych rozstrzygnięcia, a także w sposób logiczny przedstawia tok rozumowania i wnioskowania sądu" - napisała prokuratura w komunikacie zamieszczonym na swojej stronie internetowej.
Informuje w nim, że nie znalazła podstaw do formułowania zarzutów w zakresie procedowania, nie znalazła również błędów w ustaleniach faktycznych sądu.
W szczególności prokuratura nie znajduje argumentów pozwalających skutecznie zakwestionować wyrażony przez sąd pogląd o możliwości naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego w przypadku wydania ściganego - napisano w komunikacie.
Chodzi głównie o "nadmierną podatność sędziów i prokuratorów amerykańskich na krytykę medialną; wypowiedzi przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości dla prasy, wyprzedzające i zapowiadające dalszy tok postępowania; nieetyczne i dyskwalifikujące sędziego rozmowy na temat meritum sprawy z którąś ze stron bez obecności drugiej strony, względnie z osobami postronnymi; wydawanie na posiedzeniach in chambers (posiedzenie niejawne w gabinecie sędziego) instrukcji stronom; naruszenie prawa do obrony; wydawanie sędziom dyrektyw tzw. +marching orders+; zaginięcie części sądowych dokumentów sprawy i zniszczenie istotnych dokumentów z akt sprawy oraz dostarczenie przez władze amerykańskie na wniosek sądu niekompletnego raportu kuratora Irvina Gold".
Prokuratura podziela też argumenty sądu, że "poszukiwany na terenie USA zawarł skutecznie z tamtejszym wymiarem sprawiedliwości ugodę dotyczącą wymiaru kary i uzgodnioną karę odbył". "W świetle powyższych ustaleń jedynym celem wydania Romana Polańskiego byłoby zapewnienie jego stawiennictwa przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, którego procedowanie ograniczyłoby się do potwierdzenia zawartej ugody i odbycia już przez wymienionego orzeczonej kary".
Powołuje się także na orzeczenie Sądu Apelacyjnego Kalifornii z 21 grudnia 2009 r., zawierające stwierdzenie, że postępowanie prowadzone na terenie USA przeciw Polańskiemu może zakończyć się bez jego obecności - o ile sąd amerykański uzna, że w interesie wymiaru sprawiedliwości leży ogłoszenie wyroku bez obecności poszukiwanego.
Decyzję o niezłożeniu zażalenia jako "zaskakującą" określił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. "Po połączeniu prokuratury z Ministerstwem Sprawiedliwości, co nastąpi w przyszłym roku, bardzo wnikliwie zbadamy zasadność tej decyzji" - powiedział min. Ziobro PAP w listopadzie ub.r. Dodał, że "jeśli okaże się, że były istotne merytoryczne argumenty za nią przemawiające, to ją poprzemy". "Jeśli zaś okaże się, że była ona błędna i wydana do tego z obrazą prawa, to wówczas wszczniemy stosowne postępowania wyjaśniające" - oświadczył.
"Sprawa pana Polańskiego była przez bardzo wielu Polaków traktowana jako papierek lakmusowy pokazujący, czy są równi i równiejsi z uwagi na ich status społeczny; zwłaszcza że jest powszechnie wiadome, że dopuścił się on w swoim czasie dość ohydnego przestępstwa, napiętnowanego społecznie, które nadal jest ścigane w USA" - zaznaczył Ziobro. Według niego, z uwagi na wagę sprawy i jej oddziaływanie społeczne, "byłoby z korzyścią dla niej, gdyby miał możliwość ocenić ją sąd II instancji". "Dlatego jestem zdziwiony, że tak się nie stało" - podkreślił.
Już po uprawomocnieniu się decyzji o odmowie deportacji do krakowskiego sądu na początku lutego wpłynęły dwie prośby o wypożyczenie akt sprawy: z Departamentu Postępowania Sądowego Prokuratury Generalnej i z Departamentu Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości. Sąd odmówił wypożyczenia informując, że po sprostowaniu oczywistych błędów w uzasadnieniu, co nastąpi 19 lutego, akta zostaną przesłane do Ministerstwa Sprawiedliwości. (PAP)
hp/ pz/