Akcje propagandowe Niemiec dążące do dyskredytacji ZSRR na arenie światowej i zerwanie stosunków między Sowietami a rządem RP na uchodźstwie to - zdaniem uczestników czwartkowej sesji w IPN - główne konsekwencje ujawnienia w 1943 r. zbrodni na polskich oficerach.
Sesja popularnonaukowa "Ze Smoleńska donoszą...Wokół konsekwencji ujawnienia zbrodni na polskich oficerach" odbyła się w stołecznej siedzibie Instytutu.
Jak podkreślił historyk prof. Tadeusz Wolsza niemiecka propaganda niemal natychmiast po odkryciu mogił, postanowiła wykorzystać ten fakt przeciwko ZSRR. "Podjęto decyzję o wysłaniu na miejsce delegacji z udziałem polskich dziennikarzy, pisarzy, naukowców i przedstawicieli świata pracy. Dopuszczano również, choć oczywiście nieoficjalnie, udział przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego i Rządu RP na Uchodźstwie. Podczas wizyty, oprócz oględzin miejsca zbrodni, członkowie delegacji otrzymywali +pamiątki+ - sprzączki, naszywki z mundurów ofiar czy strzępy dokumentów odnalezionych w dołach" - opowiadał prof. Wolsza.
Tomasz Sudoł: "W związku z pogarszającą się militarną i gospodarczą sytuacją Niemiec, zwłaszcza brakiem rąk do pracy, starano się wykorzystać sytuację do przeciągnięcia Polaków na swoją stronę i walki ze wspólnym wrogiem ZSRR. Włączono tu także wątek antysemicki, oskarżając Żydów o związek ze zbrodnią".
Wizytom delegacji towarzyszyła szeroko zakrojona akcja propagandowa - obszerne relacje prasowe, filmy dokumentalne, kroniki i poświęcone sprawie audycje radiowe, które miały uzmysłowić opinii publicznej ogrom zbrodni. Uczestnicy wyjazdów byli nakłaniani do urządzania w swoich zakładach pracy "pogadanek" z relacją z pobytu i eksponowaniem otrzymanych "pamiątek".
Niemcy zabiegali również o udział w takich wyjazdach gości zagranicznych, których obecność miała pomóc w rozpropagowaniu na arenie międzynarodowej wiedzy o sowieckiej zbrodni. "Ich celem było ukazanie jak wielkim zagrożeniem dla całej Europy jest ZSRR i ideologia komunistyczna oraz skłócenie sojuszników alianckich" - wyjaśnił dr Marcin Przegiętka z IPN. Próba ta jednak nie zakończyła się w tej kwestii sukcesem, ponieważ - jak zaznaczyli historycy - stanowisko zachodnich aliantów w kwestii Katynia pozostało "wstrzemięźliwe".
Chcąc oficjalnie potwierdzić sowieckie sprawstwo zbrodni, Niemcy zwrócili się z prośbą o wizytę w Katyniu do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. "Z podobnym postulatem wystąpiła strona polska, co stało się dla ZSRR pretekstem do zerwania stosunków dyplomatycznych z Rządem RP na Uchodźstwie i oskarżenia polskich władz o współpracę z Niemcami. Wcześniej Sowieci zaprzeczyli oczywiście sprawstwu zbrodni, oskarżając o nią samych Niemców" - mówił dr Przegiętka.
Działania propagandowe Niemiec, związane z odkryciami w Katyniu, intensywnie toczyły się również na terenie Generalnego Gubernatorstwa. "W związku z pogarszającą się militarną i gospodarczą sytuacją Niemiec, zwłaszcza brakiem rąk do pracy, starano się wykorzystać sytuację do przeciągnięcia Polaków na swoją stronę i walki ze wspólnym wrogiem ZSRR. Włączono tu także wątek antysemicki, oskarżając Żydów o związek ze zbrodnią. Niemcy nie osiągnęli jednak zamierzonego rezultatu, udało im się jedynie wzbudzić w Polakach lęk przed zbliżającą się Armią Czerwoną" - podsumował Tomasz Sudoł z Wydziału Badań Naukowych Biura Edukacji Publicznej IPN.
Sesja "Ze Smoleńska donoszą... Wokół konsekwencji ujawnienia zbrodni na polskich oficerach" odbyła się w związku z 70. rocznicą podania przez radio niemieckie informacji o odkryciu w Katyniu zbiorowych grobów polskich oficerów. Uczestniczyło w niej dziewięciu historyków, którzy mówili również m.in. o sowieckiej taktyce rozgrywania sprawy ujawnienia zbrodni w Katyniu, stanowisku Kościoła Katolickiego wobec zbrodni oraz kwestii katyńskiej w działaniach opozycji w PRL. (PAP)
akn/ abe/