Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła w czwartek wyrok i skierowała do ponownego rozpoznania sprawy odszkodowań dla działaczy Solidarności - Andrzeja Rozpłochowskiego i Tadeusza Jedynaka - za ich aresztowanie w latach 80. SN chce, by precyzyjnie wyliczyć należne im kwoty.
Rozpłochowski i Jedynak w latach 80. należeli do liderów NSZZ Solidarność na Śląsku. Jedynak kierował strajkiem w kopalni "Manifest Lipcowy" w Jastrzębiu. Rozpłochowski, pracownik Huty Katowice, szefował Międzyzakładowemu Komitetowi Strajkowemu i przewodził regionalnym organom tworzącego się związku. Obaj byli internowani w stanie wojennym.
Internowanie po stanie wojennym Rozpłochowskiego przerodziło się w aresztowanie go pod zarzutem próby siłowego usunięcia ustroju. Nie został osądzony. Zwolniono go w 1984 r. w wyniku amnestii.
Jedynak po internowaniu wyszedł na wolność, nie mógł znaleźć żadnej pracy i w 1985 r. został na ponad rok aresztowany pod zarzutem próby obalenia ustroju. Zwolniono go we wrześniu 1986 r. na mocy amnestii.
Rozpłochowski i Jedynak w latach 80. należeli do liderów NSZZ Solidarność na Śląsku. Jedynak kierował strajkiem w kopalni "Manifest Lipcowy" w Jastrzębiu. Rozpłochowski, pracownik Huty Katowice, szefował Międzyzakładowemu Komitetowi Strajkowemu i przewodził regionalnym organom tworzącego się związku. Obaj byli internowani w stanie wojennym.
Rozpłochowski - szykanowany także po wyjściu na wolność - w 1988 r. wyemigrował do USA, skąd wrócił do Polski w 2010 r. Bez powodzenia kandydował do sejmiku śląskiego z list PiS. Jedynak w latach 1993-97 był posłem Unii Pracy, potem jeszcze dwukrotnie kandydował do parlamentu - bez skutku.
Po tym, jak po 1989 r. decyzje o aresztowaniu i zarzutach wobec obu działaczy uchylono, wystąpili oni do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie o przyznanie im odszkodowań i zadośćuczynień za doznane krzywdy. Rozpłochowski chciał zasądzenia mu ponad 305 tys. zł, a Jedynak - 505 tys. zł.
WSO w zeszłym roku przyznał Rozpłochowskiemu 227 tys. zł zadośćuczynienia, a Jedynakowi - 125 tys. zł. Ich pełnomocniczka mec. Ewa Draga-Buchta odwołała się od tych decyzji do Izby Wojskowej SN wskazując, że sądy nie wzięły pod uwagę całokształtu represji, jakich jej klienci doznali w związku z zaangażowaniem się w działalność na rzecz niepodległości Polski. W czwartek jej apelacje zostały rozpoznane.
"Czuję się upokorzony, że w wolnej Rzeczypospolitej muszę z własnej inicjatywy dochodzić swych praw jako ofiara doznanych krzywd od władzy komunistycznej. Nam się słowami wyraża empatię i podziękowanie, ale liczą się czyny" - mówił obecny w czwartek w Sądzie Najwyższym Rozpłochowski. Jak dodał, ze zdumieniem dowiedział się, że ofiary pomyłek sądowych czy prokuratorskich otrzymują za kilka miesięcy aresztu po kilkaset tys. zł zadośćuczynienia.
"A ja zostałem przez tysiące Polaków wybrany do walki o wolność tego kraju i swój mandat wykonywałem uczciwie, za co byłem niewinnie więziony. Konsekwencje tego aresztowania ponoszę do dziś" - mówił. Prosił o uznanie za represje także okresu trzech i pół roku po aresztowaniu, kiedy go nieustannie szykanowano.
Mec. Draga-Buchta uważa, że WSO - stwierdzając, że Jedynakowi nie należy się odszkodowanie za utratę pracy - nie przeanalizował jego sytuacji sprzed tymczasowego aresztowania. "W tym rzecz, że przed aresztowaniem pan Jedynak był internowany, a po zwolnieniu z internowania szukał pracy, której nie mógł dostać - i wtedy zaangażował się w podziemną +Solidarność+. Nie był +niebieskim ptakiem+, nie unikał pracy, lecz nie mógł jej znaleźć i sąd tego nie widział" - mówiła. Co do Rozpłochowskiego, mec. Draga-Buchta chciała, by sąd przyznał mu też 55 tys. zł za to, że Huta Katowice pozbawiła go mieszkania.
SN uchylił oba wyroki i zwrócił sprawy Rozpłochowskiego i Jedynaka do ponownego rozpoznania w WSO w Warszawie, otwierając na nowo możliwość zasądzenia im wyższych kwot. Za uchyleniem wyroków był też prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
SN uznał, że wprawdzie WSO ustalił, że za każdy miesiąc aresztowania obu wnioskodawcom należy się po 8 tys. zł (czyli tyle samo, ile inny sąd zasądził Zbigniewowi Romaszewskiemu), ale nie obejmuje to innych represji, jakich obaj doświadczali. "W latach 80. nie było problemu ze znalezieniem pracy i każdy mógł ją mieć - choć niekoniecznie w swoim zawodzie i za godziwe pieniądze. A ten, kto nie pracował, był ścigany i uznawany za +niebieskiego ptaka+. Więc to, że obaj nie mogli znaleźć pracy, było związane bezpośrednio z wcześniejszymi represjami" - mówił sędzia Marian Buliński.
"Jesteśmy świadomi, jakich krzywd pan doznał. Ale myślimy, że walczył pan także o to, aby niezawiśli sędziowie mogli w takich sprawach orzekać. Wiąże się to niestety z koniecznością przychodzenia do sądu i mówienia o tych niemiłych sprawach" - mówił Rozpłochowskiemu sędzia SN Wiesław Błuś, uzasadniając decyzję o zwrocie sprawy do WSO. (PAP)
wkt/ bos/ gma/