Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił we wtorek postanowienie Sądu Okręgowego w Radomiu o umorzeniu postępowania w sprawie próby otrucia przez SB w 1981 r. działaczki NSZZ "Solidarność" Anny Walentynowicz i nakazał rozpoznanie sprawy przez radomski sąd.
W czerwcu Sąd Okręgowy w Radomiu orzekł, że oskarżeni w tej sprawie trzej byli funkcjonariusze SB popełnili czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną, której karalność się przedawniła. Nie podzielił jednak stanowiska IPN, że popełnili oni zbrodnię przeciwko ludzkości (która nie ulega przedawnieniu), bo taka kategoria zbrodni musi mieć wymiar zbliżony do zbrodni ludobójstwa. Dlatego postępowanie umorzono.
Według Sądu Apelacyjnego decyzja o umorzeniu była przedwczesna i wadliwa, ponieważ radomski sąd ograniczył się jedynie do definicji zbrodni przeciwko ludzkości zawartej w ustawie o IPN, a nie wziął pod uwagę uregulowań prawa międzynarodowego.
Jak tłumaczyła sędzia Barbara du Chateau, źródła prawa międzynarodowego wskazują na różne zachowania uznawane za zbrodnię przeciwko ludzkości - morderstwa, niewolnictwo, deportacje, eksterminacje, ale też prześladowanie z powodów politycznych. Przypomniała, że oskarżeni – według prokuratora – działali jako funkcjonariusze państwa komunistycznego realizujący ówczesną politykę wobec opozycji a zarzucane im czyny były skierowane wobec Anny Walentynowicz jako działaczce tej opozycji.
Sędzia podkreśliła, że Sąd Apelacyjny nie rozstrzyga tym samym, że do zbrodni przeciwko ludzkości doszło; ma to ustalić radomski sąd. „Sąd powinien wyjaśnić, czy oskarżeni aprobowali takie działania państwa i ich zachowanie stanowiło element tej polityki, czy też były to oderwane od realiów historyczno-politycznych ekscesy nadużycia władzy pojedynczych funkcjonariuszy” - dodała du Chateau.
W sierpniu ub. roku pion śledczy IPN w Warszawie oskarżył trzech byłych oficerów SB: Tadeusza G., Marka K. i Wiesława S. o to, że wbrew przepisom zakazującym m.in. zlecanie tajnym współpracownikom zadań stanowiących przestępstwo uczestniczyli oni w opracowaniu i wdrożeniu operacji, by za pośrednictwem tajnego współpracownika o kryptonimie „Karol” podać Walentynowicz środek farmakologiczny o nazwie furosemidum, co mogło ją narazić na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia. Według IPN, SB chodziło "co najmniej" o uniemożliwienie Walentynowicz odbywania spotkań z załogami zakładów pracy. Spodziewanego celu SB nie osiągnęło, bo Walentynowicz, wcześniej niż zakładano, wyjechała z Radomia.
Prokurator oskarżył byłych oficerów SB o to, że sprzeniewierzyli się ustawowemu obowiązkowi troski o zdrowie i życia obywateli, co stanowiło zbrodnię komunistyczną w formie stosowania represji wobec jednostki oraz zbrodnię przeciwko ludzkości w postaci poważnego prześladowania osoby z powodu przynależności do określonej grupy politycznej.
Oskarżony Tadeusz G. był w 1981 r. inspektorem wydziału III Departamentu IIIA MSW w stopniu podporucznika. Marek K. był starszym inspektorem tego wydziału w stopniu kapitana, a Wiesław S. - kierownikiem specjalnej grupy operacyjnej w wydziale IIIA Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Radomiu w stopniu porucznika.
Nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. Zastosowano wobec nich poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Zarzuty postawiono im - w ramach śledztwa w sprawie funkcjonowania w latach 1956-1989 związku przestępczego w MSW - jeszcze w 2009 r.
Anna Walentynowicz zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w 1978 r. 7 sierpnia 1980 r. została bezprawnie zwolniona ze Stoczni Gdańskiej, co przyczyniło się do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980 r., który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Walentynowicz została członkinią Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ. Internowana w stanie wojennym; potem kilka razy aresztowana. W 1981 r. inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB. Zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.(PAP)
ren/ pz/