Stanisław Ludzia „Harnaś”, adiutant Józefa Kurasia „Ognia” i ostatni dowódca oddziału partyzanckiego „Wiarusy”, został w czwartek pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. „Pamięć o naszych dziejach, o najlepszych synach jest jednym z fundamentów naszej wspólnoty” – mówił prezes IPN Jarosław Szarek.
Za wybitne zasługi dla niepodległości prezydent Andrzej Duda nadał Stanisławowi Ludzi pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.
W uroczystości zorganizowanej zgodnie z ceremoniałem wojskowym uczestniczyły m.in. siostry Stanisława Ludzi: Helena Chrobak i Maria Ludzia- Kozieł, weterani, przedstawiciele wojska i służb mundurowych, harcerze i członkowie grup rekonstrukcyjnych.
Pogrzeb poprzedziła msza św. w kościele oo. karmelitów bosych, której przewodniczył metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
W homilii abp Jędraszewski mówił, że Stanisław Ludzia został skazany na śmierć, a poprzez pochowanie w bezimiennym grobie na wieczne zapomnienie. "Dzisiaj, kiedy chcemy oddać mu ostatni hołd, odkrywamy prawdę o nim i o sobie, o naszym narodzie. Prawdę bardzo trudną, domagającą się radykalnej rewizji tego, co dotychczas obowiązywało. Rewizji spojrzenia na lata 40. 50. i późniejsze - w imię prawdy, w imię wierności, w imię przekonania, że musimy stać przy tych bohaterach, oddać im cześć i godnie ich pochować" - powiedział metropolita krakowski.
Prezes IPN Jarosław Szarek mówił, że Stanisław Ludzia "Harnaś" "wraca dzisiaj w chwale – pochyla się nad nim Kościół krakowski, pochyla się nad nim państwo polskie".
"Stanisław Ludzia +Harnaś+ był prostym żołnierzem. Poszedł do lasu, aby walczyć o wolną Polskę" - powiedział. "Był dobrym żołnierzem, bo bardzo szybko zauważył go legendarny Józef Kuraś +Ogień+, jeden z najsłynniejszych dowódców partyzanckich w Polsce. Szybko został jego adiutantem, a potem, gdy oddział +Ognia+ został rozbity, on tworzył kolejne, stając na ich czele" – mówił Szarek. Przypomniał, że "Harnaś" wiele razy wymykał się obławom, osiem razy był ranny, a pokonała go zdrada. Dodał, że ten, który tkał plany tej zdrady, umierał kilkanaście lat temu jako pisarz i był żegnany jako człowiek, który czegoś w życiu dokonał.
"Na pamięć o Stanisławie Ludzi musieliśmy poczekać, ale sprawa, której służył +Harnaś+ była silniejsza. Służył sprawie wolnej i niepodległej Polski" – powiedział prezes IPN, przywołując również jeden moment z życiorysu Stanisława Ludzi - 1 listopada 1947 r. "Poszedł w to miejsce, gdzie zginął jego dowódca (Józef Kuraś - PAP) i mimo, że to wiązało się z ogromnym ryzkiem, postawił krzyż, żeby trwała pamięć o jego dowódcy" - przypomniał Szarek.
"On pamiętał i my o nim pamiętamy" – podkreślił. Dodał, że tę pamięć przeniosła też rodzina Stanisława Ludzi, jego matka – jak mówił Szarek - "jeszcze jedna polska Antygona", która szukała syna, znalazła grób, wykopała szczątki i "złożyła pieczęć niezwykłą – położyła różaniec i książeczkę do nabożeństwa".
Przedmioty te zostały przed pogrzebem włożone do trumny ze szczątkami Stanisława Ludzi. Rodzinie przekazano portret Stanisława Ludzi i symboliczną rogatywkę.
"Dzisiaj kładziemy kamień pod fundament gmachu Rzeczpospolitej, bo pamięć o naszych dziejach, o najlepszych synach jest jednym z fundamentów naszego trwania, naszej wspólnoty" - powiedział Szarek.
Wojewoda małopolski Piotr Ćwik odczytał list od premiera Mateusza Morawieckiego, który napisał, że "Rzeczpospolita żegna dziś swego wiernego żołnierza". "Jako szef rządu i Polak jestem dumny z tego, że zostanie on pochowany z honorami należnymi bohaterom podziemia niepodległościowego" - podkreślił premier. Dodał, że oddział, w którym służył Stanisław Ludzia stał się "na Podhalu i w innych regionach Polski jednym z symboli oporu przeciwko komunistycznemu zniewoleniu".
Premier napisał, że wielu żołnierzy niezłomnych wciąż spoczywa w bezimiennych grobach, ale wysiłki badaczy i środowisk patriotycznych przynoszą efekty – "konsekwentnie odzyskujemy dla pamięci pokoleń to, co miało być zapomniane i oddajemy część tym, którzy mieli być wyklęci". Mateusz Morawiecki podkreślił w liście, że żołnierze niezłomni podjęli walkę "o sprawę największą i najważniejszą - o wolną i suwerenną Polskę".
Reprezentant Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Sroka odczytał list od szefa urzędu Jana Józefa Kasprzyka, który przypomniał, że zakończenie II wojny nie przyniosło Polakom upragnionej wolności, a wielu bohaterów czekały prześladowania i komunistyczne więzienia, a ci, którzy podjęli wtedy walkę z komunistycznym terrorem przez lata byli szkalowani przez władze. Kasprzyk podkreślił, że po tylu latach Stanisławowi Ludzi "przywracamy należne mu miejsce w panteonie narodowych bohaterów".
Czwartkową uroczystość zorganizowali: wojewoda małopolski i krakowski oddział IPN.
Stanisław Ludzia to jeden z sześciu żołnierzy, których ciała odnaleziono na krakowskim cmentarzu Rakowickim jesienią 2017 r. w ramach prac Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Z oddziałem, którym dowodził Józef Kuraś "Ogień" był związany od 1944 r. Był jedną z osób, które osłaniały ślub Kurasia z Czesławą Polaczykówną. Brał też udział w walkach w maju 1946 r. z Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego nad Ostrowskiem i uczestniczył w rozbiciu oddziału prowokacyjnego, dowodzonego przez funkcjonariusza UB mjr. Wałacha. 21 lutego 1947 towarzyszył swemu dowódcy w Ostrowsku, gdy otoczyli ich funkcjonariusze KBW i bezpieki. Kuraś próbował odebrać sobie życie (zmarł później w szpitalu), Ludzia przebił się przez pierścień obławy.
Później Stanisław Ludzia walczył w szeregach "Wiarusów" i został dowódcą tego oddziału. Został aresztowany w 1949 r. podczas zorganizowanego przez bezpiekę fikcyjnego przerzutu na Zachód. Sąd wojskowy skazał go na śmierć, wyrok wykonano w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie 12 stycznia 1950 r.
Pogrzeby pozostałych żołnierzy wyklętych, których szczątki znaleziono w Krakowie odbędą się w tym roku. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ mabo/