Kilkudziesięcioosobowa grupa pracowników Stoczni Gdańsk złożyła w piątek kwiaty i zapaliła znicze pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców upamiętniając 47. rocznicę tragicznych wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.
Zgodnie z wieloletnim zwyczajem stoczniowcy wyszli z zakładu pod pomnik w trakcie przerwy śniadaniowej.
"Jesteśmy tu, żeby pamiętać. Winnych tej zbrodni już się nie osądzi, bo już nie żyją. To też jest żywa lekcja historii, bo przychodzi tu młodzież szkolna. Zawsze również mówimy, że plac przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców nie powinien być areną politycznych wystąpień. Musimy pamiętać o tym, co się stało 47 lat temu i starać się, żeby to się nigdy nie powtórzyło, bo są różne emocje polityczne w ostatnich czasach. Miejmy nadzieję, że władza już nigdy nie użyje takiej siły, jak wtedy przeciwko pracownikom" - powiedział PAP wiceprzewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz.
Oprócz stoczniowców kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców złożyło też m.in. kierownictwo Stoczni Gdańsk, delegacje gdańskich szkół i zastępca prezydenta Gdańska Piotr Kowalczuk.
W trakcie uroczystości pod pomnikiem odśpiewano hymn narodowy i odczytano Apel Poległych.
W sobotę w Gdańsku z okazji 47. rocznicy Grudnia'70 w kościele św. Brygidy odbędzie się msza św. z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, który po nabożeństwie złoży też wieniec pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców.
W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie), a ponad 1160 zostało rannych.(PAP)
autor: Robert Pietrzak
rop/ agz/