Kwestia obecności sił NATO i wojsk amerykańskich w Polsce była i jest dla prezydenta i rządu niezwykle istotna, stopień zagrożenia ze strony Rosji jest wysoki - powiedział w czwartek w Sejmie minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Szef MON odpowiadał Annie Milczanowskiej (PiS), która pytała m.in. czy Sojusz Północnoatlantycki planuje dalsze wzmocnienie wschodniej flanki NATO.
"Pytanie to odwołuje się do jednej z najważniejszych kwestii, które stanęły przed rządem pani premier Beaty Szydło, przed Prawem i Sprawiedliwością, przed panem prezydentem, a także w kolejności hierarchicznej i odpowiedniej przed ministrem obrony narodowej, kiedy przejmowaliśmy odpowiedzialność za bezpieczeństwo Rzeczpospolitej" - powiedział minister.
Jego zdaniem, "sytuacja była wówczas niesłychanie trudna, dlatego że (...) do momentu przejęcia przez PiS tej odpowiedzialności (...) poprzedni rządzący nie stawiali jako możliwe i realistyczne, by na terenie Polski w trybie stałym znajdowały się wojska NATO-wskie i wojska Stanów Zjednoczonych", a stawianie kwestii stałej obecności wojsk NATO-wskich w Polsce komentowane było jako "rodzaj oszołomstwa, awanturnictwa i nieodpowiedzialnej postawy politycznej".
Zdaniem Antoniego Macierewicza, "można się zastanowić, w jakim stopniu takie stanowisko wynikało z tego, że część z tych osób, która to robiła, była związana rodzinnie z byłymi funkcjonariuszami - czy to WSI czy też takimi ludźmi z Sił Zbrojnych, którzy byli głęboko zakorzenieni w systemie komunistycznym". "To jest problem osobny do którego trzeba będzie jeszcze wrócić, jak bardzo rządy działając na szkodę Polski były uzależnione od przeszłości swoich członków, posłów, ludzi wspierających" – zapowiedział.
Jak mówił, kwestia obecności sił NATO dla prezydenta Andrzeja Dudy, rządu Beaty Szydło była "absolutnie pierwszorzędna" i wymagała wielu przedsięwzięć. Wymienił w tym kontekście m.in. podniesienie wydatków na obronność i udział polskich wojsk w misjach rozpoznawczych nad Irakiem, w ramach wspierania walki z terroryzmem. Szef MON przypomniał, że na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów rząd ustalił, że podczas prac nad projektem ustawy budżetowej na 2018 r. zostanie przeznaczone na obronność co najmniej 2 proc. PKB na 2018 r.
Szef MON wskazał, że w Polsce stacjonuje wielonarodowa batalionowa grupa bojowa NATO, której trzon stanowią amerykańscy żołnierze oraz ciężka brygada wojsk Stanów Zjednoczonych. "Co więcej, w międzyczasie Stany Zjednoczone postanowiły zwiększyć swoje zaangażowanie o komponent wojsk lotniczych stacjonujących w Powidzu" – powiedział. Dodał, że z publicznych wypowiedzi Naczelnego Dowódcy Sił NATO w Europie gen. Curtisa Scaparrottiego wynika, że "Kongres Stanów Zjednoczonych rozważa wzrost tego zaangażowania militarnego (…) o co najmniej o jedną dywizję".
Odpowiadając na dodatkowe pytanie Lidii Burzyńskiej (PiS) ws. misji Air Policing i oceny zagrożeń ze strony Rosji, szef MON wyraził pogląd, że "stopień zagrożenia utrzymuje się ciągle na wysokim poziomie". Odnosząc się do przypadków np. przechwycenia w połowie maja przez polskie samoloty F-16 w ramach misji nadzoru przestrzeni powietrznej państw bałtyckich rosyjskiego samolotu rozpoznawczego szef MON ocenił, że incydenty takie mają miejsce "często".
"Aktywność sił powietrznych Federacji Rosyjskiej na wschodniej flance NATO jest bardzo wysoka" – powiedział minister. Jak dodał, "napięcie jest nieustanne".
Minister wskazał, że niebawem rozpoczną się rosyjskie ćwiczenia "Zapad 2017". "To są ćwiczenia, które Federacja Rosyjska uważa za odpowiedź na obronne działania Sojuszu i Polski, które uzewnętrzniły się w stacjonowaniu sił amerykańskich i NATO na terenie Polski" – powiedział. Macierewicz zauważył, że istnieją obawy – potwierdzane przez wielu ekspertów międzynarodowych - o możliwości pozostawienia części sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, które będą brały udział w ćwiczeniu +Zapad 2017+, na terenie Białorusi. (PAP)
ktl/ malk/