20.10.2010. Warszawa (PAP) - Trybunał Konstytucyjny rozpoznaje pytania prawne sądów administracyjnych co do procedury odmowy udostępniania przez Instytut Pamięci Narodowej akt tajnych służb PRL osobom, które uznawały one za swych tajnych informatorów. Wśród tych osób jest m.in. Lech Wałęsa.
W środę TK w pełnym składzie bada konstytucyjność - częściowo już dziś nieobowiązujących - zapisów ustawy o IPN, regulujących odmowę dostępu obywatela do akt na swój temat z Instytutu. Generalną zasadą prawną obowiązującą w Polsce od 1999 r. jest to, że każdy obywatel ma dostęp do własnej "teczki".
W 2007 r. TK orzekł o niekonstytucyjności wielu zapisów ustawy, znowelizowanej wtedy przez PiS. Uchylono m.in. zapis, że IPN odmówi udostępnienia akt, jeśli wnioskodawca był traktowany przez służby PRL jako tajny informator, zobowiązał się do dostarczania im informacji lub to czynił.
Jak podkreśla monitorująca sprawę Helsińska Fundacja Praw Człowieka, mimo to IPN przez następne lata odmawiał udostępnienia akt w takich przypadkach, bo inny artykuł ustawy o charakterze proceduralnym (którego w 2007 r. TK nie uchylił) powtarzał takie właśnie przesłanki odmowy wydania akt.
IPN argumentował, że musi stosować istniejący zapis ustawy. Na tej właśnie podstawie Instytut w 2009 r. odmówił Wałęsie dostępu do jego akt z lat 1970-76, gdy - zdaniem IPN - był on zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o kryptonimie "Bolek". B. prezydent wiele razy zaprzeczał, by był agentem.
Wiele osób zaskarżało odmowy IPN do sądów administracyjnych; do skarg przyłączała się HFPC. Latem 2009 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie spytał TK o zgodność z konstytucją artykułu ustawy o IPN, według którego nie udostępnia on akt PRL, jeśli wynika z nich, że wnioskodawca "był traktowany przez organy bezpieczeństwa jako tajny informator lub pomocnik przy operacyjnym zdobywaniu informacji".
Według WSA jest on niezgodny z konstytucją, gdyż pozbawia obywatela konstytucyjnego prawa dostępu do akt na jego temat oraz uniemożliwia zakwestionowanie danych nieprawdziwych, niepełnych lub zebranych sprzecznie z ustawą; jest też sprzeczny z zasadami równości wobec prawa oraz prawidłowej legislacji.
Pytanie WSA do TK było podstawą zawieszenia przez IPN postępowania odwoławczego co do Wałęsy - do czasu wyroku TK. Krytykowali to adwokaci Wałęsy, dowodząc, że ówczesny prezes Instytutu Janusz Kurtyka mógł rozpatrzyć odwołanie Wałęsy bez czekania na wyrok TK. W sierpniu br. WSA orzekł nieprawomocnie, że IPN nie powinien był zawieszać tego postępowania.
Ostatecznie kwestionowany artykuł ustawy zlikwidowała nowelizacja ustawy o IPN autorstwa PO, która weszła w życiu w maju br. PO uzasadniała zmianę "arbitralnymi kryteriami odmowy dostępu do akt"; według PiS ta nowelizacja to "koniec lustracji". Choć uchylony, artykuł ten jednak nadal ma znaczenie dla sądów badających odmowy IPN, wydane na jego podstawie - dlatego TK nim się zajmuje.
Drugie pytanie, zadane przez Naczelny Sąd Administracyjny, dotyczy obowiązującej procedury odwoławczej, która - zdaniem NSA - narusza reguły poprawnej legislacji, prawo do sądu, zasadę kontradyktoryjności procesu i równości wobec prawa. Ustawa o IPN pozwala bowiem IPN na nieuzasadnianie decyzji administracyjnej o odmowie dostępu do akt - w zakresie, w jakim udostępnienie akt "uniemożliwia realizację ustawy lustracyjnej". Zdaniem NSA, pozostawia to "dużą swobodę interpretacji".
Ponadto ustawa nakazuje sądom administracyjnym badanie skarg na odmowę na posiedzeniu niejawnym, a skarżący nie zna nawet jego terminu. Ponadto skarżącemu nie doręcza się uzasadnienia wyroku, które sporządza się tylko w przypadku uwzględnienia skargi. Według NSA, wzbudza to "poczucie inkwizycyjnego trybu postępowania i braku sprawiedliwości". Jednostka na żadnym etapie postępowania nie mogła uzyskać informacji o powodach odmowy udostępnienia akt - podkreśla HFPC.
Rozprawie przewodniczy prezes TK Bohdan Zdziennicki, sprawozdawcą jest wiceprezes Marek Mazurkiewicz. (PAP)
Fot. T. Gzell - PAP.
sta/ wkr/ gma/