Trójkąt Trzech Cesarzy powinien być miejscem edukacji historycznej społeczeństwa, symbolem tragicznych i skomplikowanych losów ziem polskich. Zmiana napisu na obelisku to za mało – uważa historyk Uniwersytetu Śląskiego prof. Zygmunt Woźniczka.
Trójkąt Trzech Cesarzy to historyczne miejsce, położone u zbiegu Białej Przemszy i Czarnej Przemszy, gdzie w XIX i na początku XX wieku stykały się granice mocarstw - Austrii, Rosji i Prus. W 2004 roku postawiono w tym miejscu obelisk upamiętniający tzw. Trójkąt Trzech Cesarzy. Znajduje się na terenie Brzęczkowic - dzielnicy Mysłowic (w jego pobliżu przebiegają granice sąsiadujących z Mysłowicami miast - Sosnowca i Jaworzna).
Pomnik odsłonięto w dniu wejścia Polski do Unii Europejskiej - 1 maja 2004. Na nim pojawił się napis: "W miejscu, w którym niegdyś stykały się granice trzech zaborów, dzisiaj świętujemy wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i jesteśmy dumni, że wspólnie budujemy Europę bez granic". 30 kwietnia tego roku na obelisku umieszczono nową tablicę ze zmienionym napisem informującym, że w tym miejscu stykały się dawniej "granice trzech państw". Poprzednio było: "granice trzech zaborów".
Nową tablicę ufundowało Stowarzyszenie "Ślonsko Ferajna", które powstało w 2009 roku. "Śląsk nie był pod żadnym zaborem. Od 1335 roku Śląsk przechodził w różne ręce - czeskie, pruskie. Kiedy Polskę rozbierano już należał do państwa pruskiego" – uzasadniano.
Trójkąt Trzech Cesarzy był miejscem wyjątkowym. Do zakończenia pierwszej wojny światowej był znany niemal w całej Europie. Przyjeżdżały tu wycieczki, po rzece pływały barki i parostatki, z których korzystali wycieczkowicze, tu mogli podziwiać wspaniałe widoki z wieży oraz robić zakupy w przygranicznych straganach. Sławy temu miejscu dodawała Wieża Bismarcka, z której zwiedzający mieli widok na całe pogranicze, choć miała ona charakter militarny.
Zdaniem prof. Zygmunta Woźniczki taka "techniczna zmiana" niczego nie wnosi, ponieważ nie wyjaśnia skomplikowanych dziejów Śląska i Polski. "Poprawiono napis, i też nie do końca precyzyjnie. Wzięło się to stąd, że od niemal dziesięciu lat próbuje się zawrzeć skomplikowaną historię w jednym zdaniu, a tego nie da się zrobić. Dlatego jednych ta zmiana satysfakcjonuje, drugich oburza, a pozostali nie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi" - powiedział PAP prof. Woźniczka.
Historyk uważa, że umieszczanie na tablicy – jak to ujął - tylko "części prawdy" jest nieprzekonujące. "Należałoby zaakcentować, że te państwa jak Rosja, Austria były zaborcami Rzeczypospolitej, a Górny Śląsk należał przed wiekami do Polski i wielu jego mieszkańców nadal identyfikowało się z kulturą i narodem polskim. Nie jest to nigdzie napisane, dlatego ta nieprecyzyjność jest wykorzystywana do szerzenia przez niektóre osoby opinii, że Śląsk z Polską nie miał nic wspólnego, bo to były Prusy. Ta nieprecyzyjność napisu zaciera fakt, że Trójkąt Trzech Cesarzy jest symbolem podziału ziem polskich" - powiedział.
Woźniczka wskazuje, że już Wojciech Korfanty podkreślał w swoich wystąpieniach w Reichstagu i Landtagu (1903-1918), że "to były ziemie polskie, tu była Polska, tylko los tych ziem różnie się toczył". "Trójkąt jest właśnie symbolem tego rozdarcia" - uważa historyk.
Pierwsze ważniejsze zmiany graniczne w tym obszarze - jak zaznacza Woźniczka - pojawiły się już w 1742 roku. Wtedy w wyniku wojny prusko-austriackiej Prusy zabrały sporą część Śląska z rąk Austrii. Czarna Przemsza stała się granicą oddzielającą Prusy od Księstwa Siewierskiego, które było lennem Polski. Podczas trzeciego rozbioru Polski Prusy zabrały Księstwo Siewierskie i granica przesunęła się poza Czarną Przemszę. "W 1807 roku podczas podpisywania pokoju w Tylży kiedy ustanowiono Księstwo Warszawskie granica wróciła nad Czarną Przemszę. Po Kongresie Wiedeńskim z 1815 roku, w miejscu gdzie Biała Przemsza spotyka się z Czarną Przemszą stykały się granice Prus, Rzeczpospolitej Krakowskiej (Wolne Miasto Kraków) i Królestwa Kongresowego. Nazywano to miejsce Kątem Trzech Krajów" - powiedział Woźniczka.
Po wchłonięciu w 1846 roku Rzeczpospolitej Krakowskiej przez Austrię spotkały się w tym miejscu granice Prus, Austrii i Rosji. "Wtedy jeszcze nie używano terminu Trójkąt Trzech cesarzy, bo Prusy nie miały cesarza tylko króla. Dopiero w 1871 roku po wojnie z Francją Prusacy zjednoczyli Niemcy a król Prus Wilhelm I koronował się na cesarza niemieckiego. Od tego momentu mamy do czynienia z Trójkątem Trzech Cesarzy - aż do 1918" - wyjaśnił Woźniczka.
Trójkąt Trzech Cesarzy był miejscem wyjątkowym. Do zakończenia pierwszej wojny światowej był znany niemal w całej Europie. Przyjeżdżały tu wycieczki, po rzece pływały barki i parostatki, z których korzystali wycieczkowicze, tu mogli podziwiać wspaniałe widoki z wieży oraz robić zakupy w przygranicznych straganach. Sławy temu miejscu dodawała Wieża Bismarcka, z której zwiedzający mieli widok na całe pogranicze, choć miała ona charakter militarny. "Był to także teren, na którym szmuglowano jedzenie, produkty przemysłowe" - dodaje historyk.
Z tamtego okresu niewiele zostało. "Po Wieży Bismarcka nie ma śladu, zachowały się za to trzy wspaniałe, wybudowane nad rzekami ponadstuletnie mosty kolejowe, które dawniej pełniły strategiczną funkcję. Trzeba coś zrobić, żeby je uratować przed złomiarzami" - apeluje historyk.
Zdaniem Woźniczki Trójkąt Trzech Cesarzy powinien zostać atrakcją turystyczną, miejscem, które powinno się znaleźć na szlaku atrakcji turystycznych woj. śląskiego. Woźniczka: "Warto ożywić to miejsce, nadać mu sens edukacyjny, stworzyć tu minimuzeum lub izbę pamięci, żeby pokazać jak tragiczne i skomplikowane były losy ziem polskich. Może dzięki temu uda się uporządkować historię, tak by pomnik stał się symbolem porozumienia nas wszystkich, bo choć w sensie fizycznym nie ma już tu granic, to mentalna pozostała. Trójkąt Trzech Cesarzy nie powinien dzielić tylko edukować".
Katarzyna Piotrowiak (PAP)
ktp/ ls/