Polityka Rosji to wyzwanie dla bezpieczeństwa krajów NATO – mówili w środę uczestnicy konferencji Warsaw Security Forum, wśród nich szef BBN Paweł Soloch, szef MSZ Jacek Czaputowicz, były sekretarz generalny NATO i były dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie.
Podkreślali znaczenie utrzymania więzi między Europą i USA, spójności Sojuszu, współdziałania z UE oraz wsparcia dla partnerów NATO na wchodzie, takich jak Gruzja i Ukraina.
"Rosja to strategiczne wyzwanie dla bezpieczeństwa. Niewątpliwie rosyjskie ambicie w Europie środkowej są najpoważniejszym wyzwaniem nie tylko dla Polski i regionu, kontynentu, ale mają wymiar światowy, co wynika z globalnych celów, jakie stawia sobie Moskwa i podejmuje próby podważenia porządku europejskiego i światowego porządku bezpieczeństwa" – powiedział Soloch.
Szef BBN dodał, że zagrożenia mają charakter wielowymiarowy, a ze strony Rosji mamy do czynienia ze "spektrum wrogich działań, zarówno o charakterze pozamilitarnym, informacyjnym, cybernetycznym, energetycznym, prowokacyjne manewry wojskowe na wielką skalę i wreszcie otwarte konflikty zbrojne m. in. na Ukrainie".
Soloch wyraził przekonanie, że prezydent Rosji Władimir Putin "konsekwentnie realizuje plan" odbudowy mocarstwowej pozycji Rosji i jest gotów wykorzystywać przy tym słabości państw zachodnich. "Dlatego ważna jest nasza jedność w ramach całej demokratycznej wspólnoty Zachodu" – podkreślił.
Dodał, że utrzymanie więzi transatlantyckich jest ważne dla NATO i bezpieczeństwa wschodniej flanki, ale i dla całej Europy. "Ewentualne wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej traktujemy jako inwestycję w bezpieczeństwo całego regionu, Sojuszu, Unii Europejskiej i całego kontynentu" – zaznaczył szef BBN.
Minister spraw zagranicznych zwrócił uwagę, że Gruzja i Ukraina obrały prozachodni kurs i obie stały się przedmiotem rosyjskiej agresji. Czaputowicz opowiedział się za wykorzystaniem doświadczeń z unijnego Partnerstwa Wschodniego, zwłaszcza relacji z krajami Bałkanów Zachodnich przy wsparciu unijnych aspiracji Gruzji i Ukrainy.
Były dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie, emerytowany generał Ben Hodges przekonywał do jak najszybszego przyjęcia Gruzji do NATO.
Były sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen podkreślił, że złożone w 2008 r. na szczycie w Bukareszcie zapewnienie, iż Gruzja i Ukraina będą członkami pozostaje w mocy i stanie się tak, kiedy tylko oba kraje spełnią kryteria. Dodał, że Ukraina „z pełną prędkością” podąża we właściwym kierunku, ale musi np. spełnić wymóg cywilnej kontroli nad armią.
Rasmussen i Hodges mówili także o Rosji i zwiększeniu obecności wojskowej NATO na wschodniej flance.
Rasmussen podkreślił, że akt stanowiący NATO-Rosja, w którym Sojusz zobowiązał się, że nie będzie rozmieszczał znaczących sił, został zawarty "w zupełnie innym otoczeniu bezpieczeństwa, w przewidywalnym środowisku", a od tamtego czasu Rosja naruszyła m.in. traktat o likwidacji rakiet średniego zasięgu INF. "My po stronie NATO, żaden sojusznik, nigdy nie byliśmy zagrożeniem dla Rosji. Przeciwnie, przyczyniliśmy się do ustabilizowania zachodnich granic Rosji, co było pragnieniem rosyjskich władców przez stulecia" – mówił Rasmussen.
Podkreślił, że jeszcze jako premier Danii opowiadał się za wzmocnieniem współpracy z Rosją. "Mamy wspólne interesy, ekonomiczne i bezpieczeństwa, dobrze byłoby podchodzić do pewnych wyzwań wspólnie" – powiedział. Wyraził nadzieję na powrót "do bardziej konstruktywnych relacji".
"Sześć lat temu mieliśmy zero czołgów w Europie, myśleliśmy, że Rosja będzie partnerem, myliliśmy się" – powiedział Hodges. "Rosja szanuje siłę, nie sądzę, by rozumowała w kategoriach czasu wojny i nie-wojny, myślę, że cały czas funkcjonują w kategoriach napięcia, wykorzystując dezinformację, nacisk ekonomiczny, siłę, by wywierać wpływ na sąsiadów" – dodał były dowódca US Army w Europie.
Przypomniał działania rozpoczęte przez NATO wobec rosyjskiej agresji na Ukrainie już po szczycie w 2014 r., w tym wydzielenie sił bardzo wysokiej gotowości, tzw. szpicy, zobowiązania. "Potrzebujemy większej obecności wojskowej na Wschodzie, i w istocie już to zrobiliśmy" – powiedział.
Podkreślił znaczenie obecności na południowo-wschodnich obrzeżach NATO, m. in. w regionie Morza Czarnego. Pytany o ewentualne stałe bazy podkreślił że ciągła rotacyjna obecność jest "bardzo podobna" do stałej obecności, a amerykańska obecność wojskowa to także podoodziały lotnicze i obiekty systemu przeciwrakietowego AEGIS (jego elementem jest powstająca baza w Redzikowie).
Podkreślił znaczenie spójności dla liczącego 29 państw sojuszu. Podkreślał też zaangażowanie Niemiec w operacje NATO, wzmocnienie wschodniej flanki i współpracę z USA. "Nasza narodowa strategia bezpieczeństwa zależy od Niemiec" – powiedział, przypominając znaczenie amerykańskich obiektów wojskowych w Bremerhaven, Ramstein, Stuttgarcie i Wiesbaden.
Nawiązując do relacji między USA i pozostałymi sojusznikami Rasmussen zaznaczył, że Donald Trump nie jest pierwszym amerykańskim prezydentem, który wzywa sojuszników do podniesienia wydatków obronnych, to samo robili George Bush i Barack Obama. Przypomniał, że sojusznicy w 2014 r. zobowiązali się w ciągu 10 lat osiągnąć zalecany przez NATO cel 2 proc. PKB.
Według Hodgesa oprócz wysokości nakładów trzeba brać pod uwagę, by przyczyniały się do zwiększenia zdolności potrzebnych całemu Sojuszowi, jak obrona przeciwrakietowa, cybernetyczna czy zwiększenie mobilności wojsk np., co zależy m. in. od połączeń kolejowych.
O współpracy transgranicznej, usprawnieniu transportu wojsk i inicjatywie smart defence - zwiększania zdolności służących całemu sojuszowi, m. in. przez uzgadnianie wymagań i programów modernizacyjnych, mówił także były sekretarz generalny NATO. Według Rasmussena NATO musi zacieśniać współpracę z UE, np. w przeciwdziałaniu dezinformacji i w zwalczaniu terroryzmu. Były sekretarz generalny zaproponował utworzenie funduszu miliarda dolarów na tę działalność i ustanowienie specjalnej kwatery głównej działań antyterrorystycznych.
Rasmussen podkreślił znaczenie "transatlantyckiej jedności". "Potrzebujemy amerykańskiego globalnego przywództwa" – powiedział.
Prezes organizującej WSF Fundacji Pułaskiego Zbigniew Pisarski także zwrócił uwagę na napięcia, jakie ujawniły się w relacjach między Europą a USA. Podkreślił też, że gościem tegorocznego forum jest Litwa, która zainicjowała plan unijnej pomocy dla Ukrainy. "Polska i Litwa są jak bracia, którzy czasem się kłócą, ale potrzebują się i zawsze mogą na siebie liczyć" – powiedział.
W piątej edycji WSF, organizowanej przez Fundację i BBN, uczestniczy 150 prelegentów Europy, Ameryki Północnej i Azji, w tym 10 delegacji ministerialnych z całej Europy. Partonat nad konferencją objęły MSZ, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwo Cyfryzacji, MON, Ministerstwo Energii, Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. (PAP)
autor: Jakub Borowski
brw/ mok/