Gdyński samorząd ogłosił przetarg na przebudowę placu Gdynian Wysiedlonych, na którym stanie pomnik upamiętniający tysiące mieszkańców, których na początku II wojny światowej niemieccy okupanci zmusili do opuszczenia miasta. Prace nad samym pomnikiem trwają.
Pomnik będzie składał się z odlanych z brązu figur przedstawiających matkę z synem i córką, dźwigających walizkę oraz ciągnących wózek z dobytkiem. Kilka metrów za postaciami idącymi w stronę dworca, znajdzie się pozostawiony przez rodzinę pies.
Zespół figur stanie na - mającym formę dużej ulicznej wyspy, placu usytuowanym naprzeciwko gdyńskiego dworca głównego, w którym to miejscu zbierali się gdynianie zmuszeni do opuszczenia swoich domów. Przed instalacją pomnika, plac przejdzie gruntowną przebudowę: zyska m.in. nową nawierzchnię i oświetlenie oraz zieleń i tzw. małą architekturę, czyli ławki, kosze na śmieci itp.
Gdyński samorząd ogłosił właśnie przetarg na modernizację placu. „Planujemy rozstrzygnąć go około 24 czerwca, a same prace mają zostać zakończone do 19 września” – powiedziała PAP rzeczniczka magistratu Joanna Grajter, dodając, że wszystkie koszty związane z budową monumentu pokryje miasto.
Jak wyjaśniła Grajter, sam pomnik powstaje w gdańskim Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego, które – we współpracy z artystami rzeźbiarzami Pawłem Sasinem i Adamem Dziejowskim - przygotowało zwycięski projekt w rozstrzygniętym w zeszłym roku konkursie (nagrodą było 30 tys. zł – PAP).
Benedykt Wietrzykowski, prezes Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych, które było inicjatorem budowy pomnika, poinformował PAP, że odsłonięcie monumentu planowane jest na 14 października, którego to dnia przypadnie 75. rocznica pierwszych wysiedleń.
Gdynia była pierwszym polskim miastem, w którym Niemcy rozpoczęli wysiedlenia polskiej ludności. W Gdyni akcja ta rozpoczęła się w połowie października 1939 roku i trwała do 1942 roku. W pierwszej fazie Niemcy ogłaszali wykwaterowanie danej dzielnicy, dając Polakom od kilku do kilkunastu godzin na opuszczenie domów czy fabryk.
Wysiedleńcom pozwalano zabrać z sobą tylko niewielką część majątku (ok. 30 kg na osobę). W zamkach drzwi do swoich mieszkań czy domów Polakom nakazywano zostawić komplety kluczy. Lokale te zajmowali później Niemcy sprowadzeni do budowy m.in. portu wojennego w Gdyni.
Wysiedlanym Polakom Niemcy nakazywali stawić się w wyznaczonym miejscu, skąd organizowano dla nich transport na teren Generalnego Gubernatorstwa (najczęściej w okolice Częstochowy, Krakowa, Kielc, Lublina). Jeszcze przed wysiedleniami z niemieckiego nakazu, wielu Polaków samodzielnie wyjechało z Gdyni w obawie przed represjami.
Nie wiadomo ilu konkretnie Polaków opuściło Gdynię wskutek niemieckiej okupacji. Wiadomo jednak, że przed wrześniem 1939 roku w mieście żyło 127 tys. osób i w przeważającej większości byli to Polacy. Według szacunków dr Moniki Tomkiewicz - historyczki Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w gdańskim IPN, w czasie wysiedleń z Gdyni wyjechało co najmniej 70 tys. Polaków. Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych mówi nawet o 80 tys. osób.
Gdański IPN prowadzi śledztwo dotyczące wysiedleń. W jego ramach przesłuchano już setki świadków, prowadzona jest też szeroko zakrojona kwerenda w polskich oraz zagranicznych archiwach. Celem postępowania jest ustalenie winnych przymusowych wysiedleń, ale też pełnej imiennej listy osób, które zostały nimi objęte. (PAP)
aks/ son/