W miejscu, gdzie 70 lat temu było getto, mieszkańcy Kielc różnych wyznań modlili się w poniedziałek w intencji 28 tys. kieleckich Żydów, zamordowanych przez Niemców w czasie okupacji. Modlili się także o to, by nigdy miasto nie było miejscem podobnej tragedii.
„To co działo się tutaj 70. lat temu, nie było - jak często mówimy - likwidacją ani eksterminacją getta. To był straszny, okrutny mord, którego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić i o którym wolimy nie pamiętać” - mówił podczas uroczystości przy pomniku Menora prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, Bogdan Białek.
O tym, że w takich miejscach jak kieleckie getto ludzie ginęli nie z racji swojej narodowości czy wyznania, ale z racji uznania ich za Żydów przez niemieckie przepisy, przypomniał Włodzimierz Kac, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach, który dziękował mieszkańcom Kielc za pamięć o wszystkich zamordowanych w czasie II wojny światowej.
W dniach 20-24 sierpnia 1942 roku Niemcy wywieźli z Kielc do Treblinki i zamordowali tam blisko 21 tys. osób. Ponad 1500 osób – głównie kobiet, dzieci i starców - zginęło w tym czasie na ulicach miasta. Szacuje się, że spośród około 28 tys. Żydów uwięzionych w kieleckim getcie wojnę przeżyło 400, z tego niespełna 100 mieszkańców Kielc.
Za ich dusze wspólnie modlili się duchowni z kieleckich świątyń katolickich i metodystyczno-ewangelickiej, chór z parafii prawosławnej oraz kilkudziesięciu mieszkańców miasta, którzy wysłuchali pieśni żałobnej "El male rachamim" oraz starotestamentalnego psalmu 23. odczytanego po polsku i w jidysz. Ich wspólna modlitwa miała także dodatkową intencję: aby w tym miejscu nigdy więcej nie doszło do takiej tragedii.
Później uczestnicy uroczystości przeszli do Galerii Fotografii BWA, przy ul. Planty, gdzie zostawili swoje ślady na instalacji Ewy Trafnej „Cisza. Ślady”, dedykowanej Żydom zamordowanym w Treblince. Wcześniej instalację można było oglądać w Warszawie i w Berlinie.
„Głównym elementem instalacji jest zdjęcie znanego fotografika Tadeusza Rolke. Jako chłopiec był świadkiem, jak z transportu do Treblinki wyskoczyła kobieta. To, co widział, odtworzył na zdjęciu, bo ten obraz zapamiętał na całe życie. Państwo możecie obok zdjęcia pozostawić ślady swoich stóp, świadczące o tym, że byliście tu, że pamiętacie” - mówiła do uczestników wernisażu Ewa Trafna.
Przez cały dzień kielczanie podchodzili do symbolicznego muru ustawionego przy ul. Bodzentyńskiej, gdzie w czasie okupacji znajdowały się brama do małego getta i biuro przepustek. Oglądali wstrząsające dokumenty i zdjęcia odizolowanej przez Niemców od reszty miasta dzielnicy żydowskiej. Mieli także okazję posłuchać kompozycji Jerzego Maksymiuka pt. „Lament serc”, dedykowanej Żydom kieleckim.
Wieczorem uroczyste obchody 70. rocznicy zagłady kieleckiego getta zakończył monodram pt. „Josela Rakowera rozmowa z Bogiem” w wykonaniu Sławomira Hollanda.
Przed wybuchem II wojny światowej w Kielcach mieszkało około 20 tys. Żydów. Getto utworzono w najbiedniejszych dzielnicach miasta na mocy rozporządzenia niemieckiego starosty w marcu 1941 roku. Małe getto, znajdujące się między obecną ul. Warszawską i Bodzentyńską, łączyła z tzw. dużym gettem, wydzielonym ulicami IX Wieków Kielc, Okrzei, Warszawską i Pocieszka, drewniana kładka. W getcie znajdowało się 500 parterowych domów mogących pomieścić do 15 tys. osób.
Do sierpnia 1942 roku Niemcy stłoczyli w tym miejscu 28 tys. Żydów, mieszkańców Kielc i przywożonych transportami m.in. z zachodniej Polski i z Wiednia. Oficjalna racja żywnościowa na jedną osobę wynosiła 130 gramów chleba na dwa dni. Z głodu, chorób i wycieńczenia w ciągu półtora roku istnienia kieleckiego getta zmarło około 4 tys. osób. W dniach 20-24 sierpnia 1942 roku Niemcy wywieźli z Kielc do Treblinki i zamordowali tam blisko 21 tys. osób. Ponad 1500 osób – głównie kobiet, dzieci i starców - zginęło w tym czasie na ulicach miasta.
Szacuje się, że spośród około 28 tys. Żydów uwięzionych w kieleckim getcie wojnę przeżyło 400, z tego niespełna 100 mieszkańców Kielc. (PAP)
and/ hes/