Jesteśmy tu w obronie dobrego imienia tych, którzy stworzyli armię, bo Polska podczas II wojny światowej została zaatakowana z dwóch stron – powiedział we wtorek pod pomnikiem Batalionów Chłopskich w Warszawie prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Prezes PSL wraz z posłem Władysławem T. Bartoszewskim złożyli we wtorek wiązankę kwiatów przed Pomnikiem Batalionów Chłopskich przy ul. Czerniakowskiej w Warszawie.
"Dzisiaj przyszliśmy tu z Władysławem Bartoszewskim ze względu na słowa Władimira Putina" - powiedział Kosiniak-Kamysz dziennikarzom.
Podkreślał, że odsłonięty w październiku br. pomnik jest efektem wieloletnich starań spadkobierców BCh. Do jego powstania przyczyniły się też, jak mówił, różne środowiska, a za pomnikiem zagłosowali wszyscy radni Warszawy, wsparły też go różne instytucje i organizacje, bo składały się na niego PSL, IPN, Ministerstwo Kultury. Natomiast Bataliony Chłopskie "to była 150-tysięczna armia, połączona z Armią Krajową, fenomen na skalę światową".
"To są prawdziwi bohaterowie, którzy walczyli o niepodległość i wolność, ale także o to, by II wojna światowa się zakończyła" - przekonywał Kosiniak-Kamysz. "To nie są najeźdźcy, to nie są oprawcy, tylko bohaterowie, którzy stworzyli armię, bo zostaliśmy zaatakowani z dwóch stron, ze strony Niemiec hitlerowskich i sowieckiej Rosji i nie wolno tej historii zmieniać, bo byśmy byli niewarci bycia spadkobiercami tych, którzy są na tym pomniku. W ich imieniu, w obronie ich dobrego imienia tu dzisiaj jesteśmy" - mówił.
Pomnik Żołnierzy Batalionów Chłopskich i Ludowego Związku Kobiet odsłonięto w Warszawie 8 października br., w 79. rocznicę powołania organizacji zbrojnej Bataliony Chłopskie.
W ubiegłym tygodniu prezydent Rosji Władimir Putin skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Podkreślił też wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
W niedzielę w związku z wypowiedziami Putina ukazało się oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego. "Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - oświadczył szefa polskiego rządu. (PAP)
pś/ mhr/