Pomnik sanitariuszki AK Danuty Siedzikówny "Inki", skazanej na karę śmierci i straconej w 1946 r., został w niedzielę odsłonięty w Parku Jordana w Krakowie.
"Obok popiersi wybitnych oficerów AK i Wojska Polskiego - gen. Andersa, gen. Okulickiego, gen. Fieldorfa +Nila+ i rotmistrza Pileckiego oraz wielkich Polaków, jak Zbigniew Herbert, będzie też popiersie skromnej sanitariuszki, ale ona reprezentuje całą rzesze sanitariuszek i łączniczek AK (...) +Inka+ będzie w tym Parku jak w rodzinie" - mówił podczas uroczystości Piotr Szubarczyk z IPN w Gdańsku.
"Inka" - aresztowana w lipcu 1946 r. przez UB została oskarżona o udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowanie milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał wyrok śmierci.
Jak zaznaczył Danuta Siedzikówna "Inka" nie była przypadkową ofiarą UB. "Z punktu widzenia sowieckich interesów w Polsce była winna, bo przeciwstawiała się wizji Polski jako dominium sowieckiego i przeciwstawiała się tzw. nowej rzeczywistości" - podkreślił Szubarczyk.
Podczas uroczystości ulubioną piosenkę "Inki" - "Wymarsz uderzenia" zaśpiewała Aleksandra Fedaczyńska.
Autorem pomnika Siedzikówny jest salezjanin ks. Leszek Kruczek. Popiersie odsłonili: wuj "Inki" żołnierz AK Brunon Tymiński, córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej gen. broni Włodzimierza Potasińskiego Aleksandra Potasińska oraz przedstawiciel dowódcy 2 Korpusu Zmechanizowanego płk Marek Szczudliński.
"Inka" była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady AK. Wczesną wiosną 1946 r. nawiązała kontakt z ppor. Zdzisławem Badochą "Żelaznym", dowódcą jednego ze szwadronów "Łupaszki". Służyła w tym szwadronie jako łączniczka i sanitariuszka, uczestnicząc w akcjach przeciwko NKWD i UB.
Aresztowana w lipcu 1946 r. przez UB została oskarżona o udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowanie milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał wyrok śmierci.
W przesłanym siostrom grypsie z więzienia Siedzikówna napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Zdanie to - według badaczy - należy tłumaczyć nie tylko przebiegiem śledztwa, lecz także odmową podpisania prośby o ułaskawienie. Prośbę taką do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta skierował za nią jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 28 sierpnia 1946 r. niespełna 18-letnia Siedzikówna została zastrzelona strzałem w głowę. (PAP)
wos/ eaw/