Apelem pamięci, modlitwą przedstawicieli różnych wyznań i salwą honorową upamiętniono w niedzielę w Łodzi 75. rocznicę eksterminacji 1,5 tys. więźniów hitlerowskiego więzienia na Radogoszczu i zakończenia okupacji niemieckiej.
Obecna na uroczystości prezydent Łodzi Hanna Zdanowska zwróciła uwagę, że co roku 19 stycznia łodzianie powracają do bolesnych wydarzeń sprzed lat, kiedy po otwarciu bram spalonego więzienia ukazał się ówczesnym świadkom stos zwęglonych ciał. Przypomniała, że spośród 1,5 tys. więźniów ocalało zaledwie 30 osób. Setki ludzi zastrzelono lub spalono żywcem i to w dniu poprzedzającym oswobodzenie, po kilku latach okupacyjnych cierpień, terroru i poniżenia.
Według niej tamte wydarzenia są przestrogą, która płynie z okrutnych doświadczeń ostatniej wojny i odnoszą się także do współczesnych zagrożeń. Jak zaznaczyła, choć świadków tamtych zdarzeń jest coraz mniej, to nie zwalnia nas z ciągłej walki o utrwalanie wartości najwyższych - pokoju, tolerancji i wolności ojczyzny. Przytoczyła też słowa wyryte na jednej z tablic radogoskiego mauzoleum - "niech śmierć ta nieludzka nie powtórzy się więcej".
W podobnym tonie wypowiadał się przewodniczący łódzkiego samorządu Marcin Gołaszewski. Jak mówił cierpienie więźniów, ich śmierć od kul i płomieni w przededniu wolności zamieniła się później w kolejne zniewolenie, choć inne, to nadal "odzierające człowieka z godności". Podkreślił, że więzienie na Radogoszczu jest dla Łodzi szczególnym miejscem, miejscem, w którym doszło do niewyobrażalnej zbrodni, którą trudno opisać słowami. Tu dokonał się bestialski mord na bezbronnych ludziach. Jego zdaniem ci, którzy przeżyli, już na zawsze musieli mierzyć się z traumatycznymi przeżyciami, których nie sposób zapomnieć.
"Dawne więzienie na Radogoszczu niesie ze sobą przestrogę dla kolejnych pokoleń, przestrogę przed nienawiścią, totalitarnymi rządami opartymi o kłamstwo, pogardę, manipulację, poniżenie drugiego człowieka, jego instrumentalne traktowanie, wyzyskiwanie, postrzeganie wyłącznie w kategoriach rasowych" - powiedział.
Również wicemarszałek województwa łódzkiego Piotr Adamczyk podkreślił, że dawne więzienie na Radogoszczu jest szczególnym miejscem. Skala zbrodni, którą tu popełniono, przeraża do dziś, bo trudno sobie wyobrazić, co czuli więźniowie ginąc w płomieniach, nie mając możliwości ucieczki. Jak powiedział, oddając hołd tym ofiarom, nie można też zapominać o blisko 40 tys. więźniów, którzy "przeszli przez piekło radogoskiego więzienia".
Podczas niedzielnych obchodów, w których uczestniczyli m.in. przedstawiciele władz miasta i województwa, radni, parlamentarzyści, duchowni różnych wyznań oraz harcerze, odbył się apel pamięci, była też modlitwa międzywyznaniowa przedstawicieli wspólnot wyznaniowych. Złożono wieńce i wiązanki przy Pomniku Martyrologii, oraz kwiaty na kwaterach spalonych więźniów, które znajdują się na pobliskim cmentarzu.
Więzienie na Radogoszczu Niemcy utworzyli w 1940 r. w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego. Najpierw funkcjonował w niej hitlerowski obóz, a następnie więzienie policyjne.
W latach 1940-41 trafiali do niego głównie Polacy masowo wysiedlani ze swoich gospodarstw. Od połowy 1942 r. Radogoszcz był przede wszystkim więzieniem przejściowym dla mężczyzn, których wysyłano do więzień, obozów pracy karnej lub obozów koncentracyjnych.
Na kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., Niemcy podpalili więzienne budynki. W płomieniach zginęło około 1,5 tys. osób. Uratowało się około 30 więźniów. Armia czerwona wkroczyła do Łodzi 19 stycznia. (PAP)
autor: Jacek Walczak
jaw/ wj/