Londyńskie Muzeum Królewskich Sił Powietrznych zostało w sobotę, po kosztownym remoncie, otwarte dla zwiedzających. Nowe wystawy opowiadają historię obchodzącego w tym roku stulecie istnienia RAF, w tym polskich pilotów walczących w drugiej wojnie światowej.
W muzeum można m.in. zapoznać się szczegółowo z historią RAF, obserwując, jak siły powietrzne na przestrzeni lat zmieniały się i stały na straży bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii - od 1918 roku przez drugą wojnę światową, wojnę o Falklandy, zimną wojnę i współczesne konflikty np. w Iraku czy Afganistanie. Na ekspozycji znalazło się wiele autentycznych samolotów, w tym legendarny myśliwiec Spitfire, bombowiec Lancaster i helikopter medyczny Sea King, którym latał w trakcie swojej służby książę Cambridge William; są także elementy wyposażenia lotników na przestrzeni lat.
W ramach wystawy omawiana jest również przyszłość lotnictwa wojskowego, autorzy zastanawiają się nad kluczowymi wyzwaniami oraz rozwiązaniami technologicznymi, które będą prawdopodobnie kształtowały siły powietrzne w najbliższych dekadach.
Na wystawie znajdują się także polskie akcenty, w tym figura pułkownika Polskich Sił Powietrznych Franciszka Kornickiego, który we wrześniu 2017 roku - tuż przed swoją śmiercią w listopadzie - został wybrany przez internautów i czytelników dziennika "The Daily Telegraph" na bohatera wystawy w stulecie RAF. Dzięki mobilizacji wśród Polaków, Kornicki zdobył 325 tys. głosów - szesnaście razy więcej niż wszyscy pozostali rywale łącznie.
Osoby, które przyjdą do muzeum, mogą także wziąć udział w szeregu interaktywnych gier, w tym m.in. podejmując się zaprojektowania samolotu lub ochrony RAF przed atakiem cybernetycznym, a nawet pilotowania jednego z myśliwców w stworzonym przy wykorzystaniu najnowszych technologii symulatorze.
"Wykorzystaliśmy setną rocznicę jako okazję do przekształcenia całego muzeum. (...) Chcemy opowiedzieć historię RAF przyszłym pokoleniom, angażując je w sposób, który jest dla nich naturalny: stąd mamy na ekspozycji wiele interaktywnych elementów" - tłumaczyła w rozmowie z polskimi mediami kierowniczka działu wystaw, Angela Vinci.
Jak tłumaczyła, kluczem do opowieści o RAF są "duch oraz wartości" towarzyszące służbie, które łączą pilotów i obsługę naziemną zarówno w przeszłości, jak i obecnie.
"To duża zmiana: nowe muzeum RAF nie obejmuje jedynie samolotów - choć oczywiście je mamy i są wspaniałymi eksponatami (...) - ale chcieliśmy przede wszystkim powiedzieć o samej organizacji i ludziach, którzy ją tworzą. Mamy nadzieję, że ich historie będą inspirujące (dla zwiedzających) i sprawią, że będą chcieli się jeszcze bardziej zaangażować" - powiedziała.
Pytana o cechy, które łączą wszystkich służących w RAF, wymieniła "odwagę, miłość do kraju i służby, może trochę brawury, żeby latać, ale też uczciwości dotyczącej swoich ograniczeń".
Na wystawie znajdują się także polskie akcenty, w tym figura pułkownika Polskich Sił Powietrznych Franciszka Kornickiego, który we wrześniu 2017 roku - tuż przed swoją śmiercią w listopadzie - został wybrany przez internautów i czytelników dziennika "The Daily Telegraph" na bohatera wystawy w stulecie RAF. Dzięki mobilizacji wśród Polaków, Kornicki zdobył 325 tys. głosów - szesnaście razy więcej niż wszyscy pozostali rywale łącznie - wyprzedzając Sir Douglasa Badera (6,3. tys.) i Jackie Moggridge (2,6 tys. głosów).
Kurator wystawy Peter Devitt, który był współorganizatorem plebiscytu, tłumaczył w rozmowie z polskimi mediami, że nowe muzeum ma "interesować, angażować, zachwycać, zmuszać do myślenia, a może i wzruszać".
Jak podkreślił, internetowe głosowanie na bohatera sekcji dotyczącej Spitfire'a, którego określił "najsłynniejszym brytyjskim myśliwcem w historii", zostało zorganizowane, bo kuratorzy "nie mogli się zdecydować, kto powinien stanąć koło tej kultowej maszyny".
"Nie chodziło koniecznie o najlepszego pilota w historii - nim byłby Johnny Johnson, który osiągał największe sukcesy - ale chcieliśmy historii, która będzie zaskakująca i poruszająca ludzi" - tłumaczył, wskazując na jedenastoosobową listę kandydatów, na której znalazł się pochodzący z Trinidadu czarnoskóry Collins Joseph, kanadyjski as George Beurling i będący homoseksualistą - pomimo ówczesnego zakazu służby - Ian Gleed.
"Od początku wiedzieliśmy, że musimy mieć (w tym gronie) Polaka i pozostało jedynie pytanie, kto powinien nim zostać. Rozmawialiśmy z naszymi przyjaciółmi w polskiej społeczności i oni wskazali na Franciszka Kornickiego - ostatniego żyjącego (w trakcie plebiscytu - PAP) dowódcy polskiego dywizjonu (w trakcie drugiej wojny światowej), który właśnie skończył 100 lat" - wyjaśniał Devitt.
Kurator Muzeum RAF podkreślił, że po rozpoczęciu głosowania "wydarzyło się coś niesamowitego, robiliśmy wielkie oczy", setki tysięcy ludzi zagłosowały na Polaka.
"Nie spodziewaliśmy się tego i nie mieliśmy pojęcia, że to się wydarzy. Ewidentnie jego historia poruszyła ludzi w Polsce, Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii i Brytyjczyków, którzy też głosowali na Polaka. Wielu z nich pisało do nas, że to najwyższa pora (aby uczcić polski wkład w historię RAF)!" - powiedział.
Urodzony 18 grudnia 1916 roku w Wereszynie Kornicki był absolwentem Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, z której dołączył do 162. Eskadry Myśliwskiej w III Dywizjonie Myśliwskim 6. Pułku Lotniczego Wojska Polskiego. Po wybuchu drugiej wojny światowej ewakuował się do Rumunii, skąd przedostał się do Marsylii.
We Francji przeszedł dalsze szkolenia na maszynach bojowych, a w czerwcu 1940 roku odpłynął do Wielkiej Brytanii, gdzie latał m.in. w legendarnym Dywizjonie 303 i w Dywizjonie Myśliwskim Nocnym 307 - "Lwowskich Puchaczy". W 1943 roku został najmłodszym dowódcą w Polskich Siłach Powietrznych, obejmując Dywizjon 308, a później także 317.
Po wojnie Kornicki nadal służył w RAF aż do przejścia na emeryturę w 1972 roku. Zmarł 17 listopada 2017 roku, na tydzień przed swoimi 101. urodzinami i dwa miesiące po ogłoszeniu wyników plebiscytu Muzeum RAF.
Devitt dodał, że "liczby mówią same za siebie", wskazując na istotną rolę Polaków w czasie wojny, w tym w trakcie kluczowej Bitwy o Anglię, w której w ciągu zaledwie 42 dni 145 polskich pilotów zestrzeliło 126 wrogich samolotów.
"Później tylko umacniali swoją reputację, a do czasu zakończenia wojny latało aż 15 polskich dywizjonów: wszystkie wyjątkowej jakości, z mężczyznami i kobietami, którzy wyróżniali się odwagą, lojalnością i oddaniem służbie. Bardzo wiele im zawdzięczamy" - ocenił, dodając, że Polacy charakteryzowali się "twardą odmową ugięcia się wobec tyranii i poddania się w obliczu trudności, realizując na świecie swoje motto: +Za naszą wolność i waszą+".
"Wielu z tych młodych mężczyzn, później także kobiet, zostało w tym kraju, który stał się ich drugim domem. Nawet w latach 70. zdarzały się historie starszych już pilotów, którzy mieli tyle odznaczeń na swoim mundurze, że zasłaniały im widok skrzydeł samolotu, ale i tak pokonaliby w powietrzu każdego młodego mężczyznę" - żartował Devitt.
Nowe Muzeum RAF położone jest w Colindale na północy Londynu. Wstęp dla zwiedzających jest bezpłatny. Jego otwarcie dla publiczności w sobotę - Dzień Sił Zbrojnych - zostało poprzedzone oficjalną ceremonią, w której wziął udział hrabia Wessex Edward.
Wśród zaproszonych gości był także ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki, który zaznaczył, że obecność polskiego wątku na wystawie jest "wspaniałym symbolem polsko-brytyjskich więzi, w tym polskiego wkładu we wspólną walkę o wolność Wielkiej Brytanii i Polski podczas II wojny światowej, ale także dowodem uznania dla Polaków na Wyspach i ich wkładu w życie w tym kraju".
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
jakr/ ndz/ ap/