Pamięć Polaków wywiezionych przez władze sowieckie na Sybir z dawnych kresów Rzeczypospolitej uczczono w czwartek w Lublinie, w 78. rocznicę rozpoczęcia masowych deportacji.
W lutym 1940 r. władze sowieckie przeprowadziły pierwszą z czterech masowych deportacji. Do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono około 140 tys. osób.
W kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP Zwycięskiej odprawiona została msza św. w intencji ludzi, którzy ponieśli śmierć i cierpieli na zesłaniu. Po mszy kombatanci z pocztami sztandarowymi, przedstawiciele środowisk kresowych oraz władz miejskich i regionalnych, przemaszerowali pod pomnik Matki Sybiraczki. Odegrany został hymn narodowy i hymn Sybiraków. Odbył się apel pamięci. Pod pomnikiem złożono kwiaty i zapalono znicze.
Odczytano decyzję wojewody lubelskiego, który w grudniu ubiegłego roku zarządzeniem zastępczym – na podstawie ustawy o zakazie propagowanie komunizmu - zmienił nazwę pobliskiej ul. Jana Hempla na ul. Zesłańców Sybiru. Odsłonięto tabliczkę z nową nazwą ulicy.
Sybiracy mówili dziennikarzom, że trzeba przekazywać młodemu pokoleniu pamięć o tamtych wydarzeniach, aby już nigdy się nie powtórzyły.
„Urodziłem się w buriackim sowchozie na północ od Irkucka. Rodzice mieli duże gospodarstwo w powiecie kowieńskim, 25 hektarowe, zostali deportowani w 1949 r., trwało wtedy rozkułaczanie wsi. Moja matka była wtedy ze mną w szóstym miesiącu ciąży” – opowiadał Adolf Urniaż.
„Rodzice opowiadali, że było bardzo ciężko. Zostali zakwaterowani w ziemiance, ojciec pracował przy wyrębie lasu. Wszystko nadzorowało NKWD, doszło do skłócenia Polaków z Buriatami, którym nas przedstawiano jako kułaków i wrogów socjalizmu. Mróz dochodził do minus 50 stopni, brakowało jedzenia. Ojciec ukradł zboże, wydało się zrobili rewizję, został za to skazany na 12 lat łagru” – wspominał mężczyzna.
Jak mówił, miał wtedy dwa lata, został z mamą i babcią. "Ledwie wtedy przetrwaliśmy. Matka ciężko bardzo pracowała w cegielni, przy wyrębie lasu i spławie drewna. Na szczęście ojciec wrócił do nas po trzech latach pobytu w łagrze, po śmierci Stalina. Pracował w sowchozie. Podczas jakiegoś święta, gdy buriaccy strażnicy konni popisywali się strzelaniem, ojciec pokazał, że też dobrze strzela i jeździ konno. Został zatrudniony w tej straży. W 1955 r. przyszła decyzja, że możemy wracać do Polski. Wróciliśmy, jako pierwsi z tej wsi” – dodał Urniaż.
10 lutego 1940 r., rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja obywateli polskich na wschód, która objęła 140 tys. osób. Do czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego, okupującego wówczas część obszaru Polski, zorganizowały cztery wywózki.
Kolejne deportacje obywateli polskich przeprowadzono w kwietniu i czerwcu 1940 r. oraz w przededniu wojny niemiecko-sowieckiej pod koniec maja 1941 r. W sumie według danych NKWD w czterech deportacjach zesłano około 330-340 tys. osób.
Z przyłączonych do ZSRR terenów litewskich wywózki trwały do lat 50. Związek Sybiraków przyjmuje, że wywieziono w sumie 1,35 mln Polaków. (PAP)
Autor: Zbigniew Kopeć
kop/ agz/