We wtorek w Parlamencie Europejskim otwarto wystawę o rodzinie Ulmów, która za ukrywanie Żydów podczas II wojny światowej została zamordowana przez Niemców . "Byli jak gwiazdy świecące w najczarniejszej godzinie historii ludzkości" – mówiła wiceambasador Izraela przy UE Shuli Davidovich.
Wystawa "Dobrzy Samarytanie z Polski" została otwarta z inicjatywy europosła Tomasza Poręby (PiS) i marszałka województwa podkarpackiego Władysława Ortyla.
Markowa, w której rozegrała się tragiczna historia, położona jest w południowo-wschodniej części Polski, niedaleko Łańcuta, około trzystu kilometrów od Warszawy. W 1942 roku okupujący Polskę Niemcy zgładzili większość markowskich Żydów. Pomimo tych tragicznych wydarzeń – ze świadomością, że grozi im za to śmierć – dziewięć polskich rodzin nadal ukrywało u siebie Żydów. Jedną z nich byli Ulmowie. Wiosną 1944 roku zostali zadenuncjowani, zapewne przez granatowego policjanta. 24 marca 1944 roku rodzinę, w tym sześcioro małych dzieci i ich będącą w ciąży matkę Wiktorię, oraz ukrywanych przez nich Żydów, w tym dzieci, zamordowali niemieccy żandarmi. Do końca wojny w chłopskich domach w Markowej przeżyło 21 Żydów.
W 1995 roku Wiktorię i Józefa Ulmów zaliczono w poczet Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2016 r. w Markowej zostało otwarte Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów.
Zastępca prezesa IPN dr Mateusz Szpytma, jeden z inicjatorów powstania Muzeum w Markowej , podkreślił, że Polaków, którzy pomagali Żydom w czasie wojny, było wielu i nie można zapominać, że groziła im za to śmierć. "Dzięki takiej wystawie jak ta, chcemy o nich przypominać" – powiedział.
Europoseł Poręba powiedział podczas otwarcia wystawy, że ma ona opowiedzieć o heroizmie tych ludzi, ale też podkreślić odwagę tysięcy Polaków, którzy w czasie wojny pomagali Żydom. "Obowiązkiem każdego z nas jest przypominanie o osobach, które kilkadziesiąt lat temu, za cenę swojego życia, były w stanie pomagać swoim sąsiadom. Wydaje mi się, że w Parlament Europejski w Brukseli jest szczególnym miejscem, aby podkreślić w sposób szczególny wagę ich czynów. (...) Jestem szczęśliwy, że polskie państwo w ostatnich latach, wysiłkiem również władz samorządowych, otworzyło w moim regionie, na Podkarpaciu muzeum - pierwsze w świecie i mam nadzieję, że nie ostatnie - w którym każdy z zagranicy będzie mógł zobaczyć, jak w rzeczywistości wyglądały postawy Polaków w czasie II wojny światowej" – zaznaczył.
Poręba podkreślił również, że warto wciąż powtarzać, iż w czasie wojny Polska była jedynym krajem na świecie, gdzie za pomoc ludności żydowskiej groziła kara śmierci i pomimo tego tysiące Polaków było zaangażowanych w pomoc Żydom.
Marszałek Ortyl z kolei podkreślił, że wystawa była przedstawiana już w 19 miejscach na świecie. "Myślę, że to ważna rzecz dla historii rodziny Ulmów, dla mieszkańców Podkarpacia i całej Polski, aby ta prawdziwa rzeczywistość o relacjach polsko-żydowskich i ratowaniu Żydów przez Polaków mogła być tu opowiedziana. Nie możemy zapominać o swojej historii" – zaznaczył. Dodał, że choć muzeum w Markowej jest niewielkie, to ma bardzo ważny i silny przekaz. W ciągu roku jego działalności odwiedziło je ponad 50 tys. osób, nie tylko z Polski, ale też m.in. z Izraela, Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.
W uroczystości otwarcia wystawy wzięła też udział wiceambasador Izraela Shuli Davidovich. Powiedziała, że otwarcie wystawy to dla niej osobiście wielka chwila, bo jej babcia była Polką, ale niestety tacy ludzie jak rodzina Ulmów nie byli w stanie jej uratować. "Pamiętać i nigdy nie zapomnieć. To jest nasza obietnica, to nasza misja i nasz obowiązek. Na nas, pokolenie urodzone po Holokauście, nałożona została wielka odpowiedzialność – powinniśmy pamiętać o ofiarach i ich życiu, powinniśmy edukować młode pokolenie i uczyć się z naszej historii" – mówiła.
Wiceambasador Izraela Shuli Davidovich powiedziała, że otwarcie wystawy to dla niej osobiście wielka chwila, bo jej babcia była Polką, ale niestety tacy ludzie jak rodzina Ulmów nie byli w stanie jej uratować. "Pamiętać i nigdy nie zapomnieć. To jest nasza obietnica, to nasza misja i nasz obowiązek. Na nas, pokolenie urodzone po Holokauście, nałożona została wielka odpowiedzialność – powinniśmy pamiętać o ofiarach i ich życiu, powinniśmy edukować młode pokolenie i uczyć się z naszej historii" – mówiła.
"Józef i Wiktoria Ulmowie zostali uhonorowani najwyższym możliwym odznaczeniem, Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Nie tylko pomagali żydowskim rodzinom ukryć się przed nazistowskimi oprawcami, ale też zapłacili za to najwyższą cenę – własnym życiem i życiem własnych dzieci. Stali się symbolem, światłem przewodnim, wskazującym drogę nam wszystkim, dającym nadzieję, że ludzkość potrafi odnaleźć dobro i moralność, nawet w czasach wojny i cierpienia. Byli jak gwiazdy świecące w najczarniejszej godzinie historii ludzkości" – powiedziała Davidovich. Dodała, że Izrael nigdy o nich nie zapomni.
Podkreśliła również, że tego rodzaju historię odzwierciedlają nierozerwalne związki między Żydami i Polakami oraz dobre relacje między Izraelem a polskim rządem.
Zastępca prezesa IPN dr Mateusz Szpytma, jeden z inicjatorów powstania muzeum, podkreślił, że Polaków, którzy pomagali Żydom w czasie wojny, było wielu i nie można zapominać, że groziła im za to śmierć. "Dzięki takiej wystawie jak ta, chcemy o nich przypominać" – powiedział. Dodał, że nie można ukrywać, iż rodzina Ulmów została wydana przez granatowego policjanta, ale też trzeba pamiętać o tym, że ten policjant został później zastrzelony wyrokiem Polskiego Państwa Podziemnego za to, co zrobił. "Niech przykład tej rodziny, tak jak to jest napisane na pomniku w Markowej, będzie wezwaniem do okazywania szacunku i miłości każdemu człowiekowi" – podsumował.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ ulb/ hgt/