Z udziałem prezydenta Turcji i brytyjskiego następcy tronu księcia Karola na półwyspie Gallipoli rozpoczęły się w piątek obchody stulecia dokonanego tam 25 kwietnia 1915 roku lądowania wojsk Ententy w ramach nieudanej próby opanowania cieśnin czarnomorskich.
Zakończona wycofaniem desantu kampania na przylegającym do Dardaneli półwyspie trwała do początku stycznia 1916 roku, pociągając za sobą śmierć ponad 130 tys. żołnierzy po obu stronach.
"Dziesiątki tysięcy młodych ludzi pogrzebało tutaj swą przyszłość" - powiedział w trakcie międzynarodowej uroczystości przy tureckim pomniku na Gallipoli prezydent Recep Tayyip Erdogan. "Żołnierze spoczywający w tej ziemi są także naszymi dziećmi" - dodał, nawiązując do słów jednego z dowódców obrony półwyspu i późniejszego założyciela nowoczesnego państwa tureckiego Mustafy Kemala Ataturka.
"Bitwa o Gallipoli przypomina nam, że Wielka Wojna był naprawdę wojną światową. Zniszczyła stare imperia i stworzyła nowe podziały. Z okazji tej setnej rocznicy wydaje mi się, że musimy pamiętać o bohaterstwie obu stron" - powiedział książę Karol.
Dalszy ciąg uroczystości przewidziany jest na sobotni poranek, kiedy to premierzy Australii i Nowej Zelandii - Tony Abbott i John Key - oddadzą hołd żołnierzom sił ANZAC (Australian and New Zealand Army Corps) w miejscu, w którym lądowali sto lat wcześniej. (PAP)
dmi/ mc/