W Zaleszanach (Podlaskie) odbyła się w środę uroczystość upamiętniająca kilkunastu mieszkańców tej wsi - ofiary pacyfikacji dokonanej tam 74 lata temu przez oddział niepodległościowego podziemia kpt. Romualda Rajsa "Burego".
Uroczystości miały miejsce przy krzyżach i pomniku w centrum Zaleszan. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób, m.in. bliscy ofiar i przedstawiciele władz lokalnych; byli też parlamentarzyści Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Po modlitwach i okolicznościowych wystąpieniach, składano wieńce i kwiaty.
Zimą 1946 roku oddział Rajsa "Burego" spacyfikował pięć wsi k. Bielska Podlaskiego: Zanie, Zaleszany, Końcowiznę, Szpaki i Wólkę Wygonowską, zamieszkane przez ludność białoruską wyznającą prawosławie.
Pion śledczy IPN, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji, przyjmuje, że ofiar było w sumie 79 (według członków społecznego komitetu rodzin - o trzy więcej), w tym 30 furmanów, z których usług oddział korzystał, przemieszczając się po okolicy. Instytut przyjął kwalifikację prawną zbrodni ludobójstwa. W 2005 r. umorzył śledztwo m.in. ponieważ po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić. Sam "Bury" został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie; w latach 90. ubiegłego wieku zrehabilitowano go.
Burmistrz Kleszczel (na terenie tej gminy leżą Zaleszany) Aleksander Sielicki przypominał tragiczne wydarzenia z 29 stycznia 1946 roku widziane oczami świadków, którzy składali zeznania w śledztwie prowadzonym przed laty przez IPN. Jak mówił, w Zaleszanach było szesnaście ofiar, w tym sześcioro dzieci, a wieś została spalona; wymienił z imienia i nazwiska zmarłych, przywoływał ustalenia śledztwa Instytutu.
Podkreślał znaczenie pamięci o takich wydarzeniach, ale i konieczność dbania o to, by "w przyszłości podobna zbrodnia już nigdy się nie powtórzyła".
Pion śledczy IPN, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji, przyjmuje, że ofiar było w sumie 79 (według członków społecznego komitetu rodzin - o trzy więcej), w tym 30 furmanów, z których usług oddział korzystał, przemieszczając się po okolicy. Instytut przyjął kwalifikację prawną zbrodni ludobójstwa. W 2005 r. umorzył śledztwo m.in. ponieważ po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić. Sam "Bury" został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie; w latach 90. ubiegłego wieku zrehabilitowano go.
"Dzień taki jak dziś powinien łączyć wszystkich i wszyscy powinniśmy pochylić czoło i oddać hołd pamięci ofiar, ale niestety ciągle jest tak, że historyczna prawda jest podważana, więc to jest dzień, w którym trzeba też bardzo jasno i zdecydowanie powiedzieć: to, co dokonało się w Zaleszanach i innych pobliskich wsiach, to była zbrodnia ludobójstwa" - mówił poseł Adrian Zandberg (Lewica Razem).
"Niewinni ludzie zginęli dlatego, że wyznawali inną wiarę, że mówili w domu innym językiem. Tej prawdy nie powinno się podważać, i nie powinno się jej politycznie instrumentalizować (...) Wierzę głęboko, że jeśli nie w przyszłym roku, jeśli nie za dwa lata, to za kilka lat przedstawiciele polskiego rządu staną tutaj i pochylą głowy przed tym pomnikiem (ofiar z Zaleszan-PAP) i oddadzą hołd pamięci ofiar, i oddadzą sprawiedliwość pamięci historycznej" - dodał Zandberg. Mówił, że obecność na uroczystości przedstawicieli parlamentu to "pierwszy krok" w tę stronę.
Podlaski poseł Eugeniusz Czykwin (Koalicja Obywatelska), przedstawiciel społeczności prawosławnej i mniejszości białoruskiej, wspomniał o zjawisku - jak to określił - "heroizacji sprawców tych zbrodni". "Wtedy uznaliśmy za swój obowiązek upomnienie się o prawdę" - mówił. Zwracał uwagę, że bliscy ofiar nie otrzymali dotąd żadnego zadośćuczynienia; mówił o niesprawiedliwości w sytuacji, gdy "rodzinom sprawców tego ludobójstwa nasze państwo wypłaciło zadośćuczynienia".
Przypominał, że w przeszłości była zgłaszana ustawowa inicjatywa w tej materii, ale dotąd nie znaleziono dla niej większości parlamentarnej. Zapowiedział powrót do tego projektu.
Na tragiczne wydarzenia z przełomu stycznia i lutego 1946 roku z okolic Bielska Podlaskiego zwraca też często uwagę Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, wymieniając je wśród tragicznych kart historii Cerkwi w Polsce z lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Jesienią 2019 roku Sobór Biskupów PAKP zdecydował o wpisaniu nazwisk furmanów, którzy wtedy zginęli, do grona męczenników chełmskich i podlaskich. Jak podkreślono wówczas w komunikacie, decyzja została podjęta "dla większej jasności wierzących co do oddawania czci modlitewnej".
Uczestniczący w uroczystości wicemarszałek Sejmu, lider SLD Włodzimierz Czarzasty powiedział dziennikarzom, że przyjeżdża tutaj nie pierwszy raz. "Dlatego, że zawsze chcę uczcić tych, którzy zostali zamordowani i powiedzieć prawdę na temat tego, kto był bandytą i mordercą (...) Dla mnie +Bury+, żołnierz wyklęty, jest bandytą i mordercą" - mówił.
Na tragiczne wydarzenia z przełomu stycznia i lutego 1946 roku z okolic Bielska Podlaskiego zwraca też często uwagę Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, wymieniając je wśród tragicznych kart historii Cerkwi w Polsce z lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Jesienią 2019 roku Sobór Biskupów PAKP zdecydował o wpisaniu nazwisk furmanów, którzy wtedy zginęli, do grona męczenników chełmskich i podlaskich. Jak podkreślono wówczas w komunikacie, decyzja została podjęta "dla większej jasności wierzących co do oddawania czci modlitewnej".
Od 2016 roku pod koniec lutego w Hajnówce odbywa się marsz organizowany przez środowiska narodowe z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych; upamiętnia on m.in. Romualda Rajsa "Burego", co od początku wzbudza w mieście emocje, bo wielu hajnowian to prawosławni i przedstawiciele mniejszości białoruskiej w Polsce. Dwa razy władze Hajnówki próbowały metodami administracyjnymi tego zgromadzenia zakazać, ale dwa razy sąd te zakazy uchylał i marsz się odbywał.(PAP)
autorzy: Sylwia Wieczeryńska, Robert Fiłończuk
swi/ rof/aszw/