B. prezydent Lech Wałęsa poinformował we wtorek, że wyznacza 250 tys. zł nagrody dla świadka, który brał udział w prowokacji wrabiającej go w agenturalną działalność. Sławomir Cenckiewicz odpowiedział Wałęsie, że on to ustalił, jest świadkiem i należy mu się nagroda.
"Wyznaczam 250 000 zł nagrody (które zamierzam wypłacić przy pomocy moich sympatyków) dla świadka który brał udział w perfidnej prowokacji wrabiającej mnie w agenturalną działalność i dostarczy niepodważalnych dowodów wykazujących kto za tym stoi" - napisał Wałęsa na swoim profilu na Facebooku.
"Moim zdaniem to bracia Kaczyńscy wykorzystując panią Kiszczak i podrobione przez SB dokumenty, przy pomocy takich ludzi jak Gwiazda, Cenckiewicz i Wyszkowski próbują na siłę zrobić ze mnie agenta i wmówić Polakom kłamstwa na mój temat. Prawdę o moich działaniach w latach 70-tych znajdziecie w książce +Wałęsa+ wydanej bez mojej wiedzy i zgody przez Wydawnictwo Morskie w 1981 r. zanim bracia Kaczyńscy, Wyszkowski, Gwiazda i Cenckiewicz dla swoich egoistycznych korzyści politycznych zaczęli zakłamywać fakty i niszczyć fenomen zwycięskiej walki jaką wtedy stoczyliśmy" - podkreślił b. prezydent.
Wpis skomentował na swoim profilu na Facebooku Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego i wiceprzewodniczący Rady Archiwalnej.
"Ja to ustaliłem! Jestem świadkiem! A zatem należy mi się 250 tys. zł nagrody!" - napisał. "Jak mówił prezydent Niezgoda i Niebezpieczeństwo sprawa jest +arcyboleśnie prosta+: sprawcą agenturalności Lecha Wałęsy jest sam Lech Wałęsa, który w grudniu 1970 r. zaciągnął w tej sprawie pisemne zobowiązanie wobec kpt. Edwarda Graczyka i je przez lata wdzięcznie realizował" - podkreślił Cenckiewicz.
"A że ja wiem, że Wałęsa nie jest w stanie przekazać komukolwiek pieniędzy (stąd jest w jego oświadczeniu mowa, że on je wpłaci +za pomocą sympatyków+) - więc też cały ten jego apel i obietnica są typowym dla niego oszustwem!" - ocenił. "Ale i tak najfajniejsze w oświadczeniu Wałęsy jest odesłanie nas do książki o nim z 1981 r. - nie do Friszke, Skórzyńskiego, Majchrzaka i innych pomagierów, którzy tyle się narobili by zasypać odium +Bolka+, ale właśnie do okolicznościowej propagandówki (z elementami rzetelności jak w przypadku tekstu Lecha Bądkowskiego)" - wskazał Cenckiewicz.
"A zatem mamy pozostać przy ustaleniach ws. Wałęsy z 1981 r. Dziękuję za tę propozycję i robię swoje. Już niebawem parę nowych spraw wypłynie o Wałęsie..." - dodał Cenckiewicz.
Na początku września Sąd Rejonowy w Gdańsku, po rozpoznaniu zażalenia pełnomocnika Lecha Wałęsy na postanowienie Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku z dnia 23 czerwca 2017 roku o umorzeniu śledztwa w sprawie podrobienia dokumentów z lat 1970 – 1976, dotyczących domniemanej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, uchylił zaskarżone postanowienie i zlecił kontynuowanie postępowania karnego w tej sprawie.
Sąd Rejonowy w Gdańsku, przedstawiając ustnie motywy rozstrzygnięcia, wskazał na rzetelność i drobiazgowość prowadzonego dotąd śledztwa i nie zakwestionował poczynionych przez prokuratora ustaleń. Opinię biegłych z zakresu badania pisma ręcznego uznał za profesjonalną i nie przedstawił wobec niej uwag krytycznych. Stwierdził jednak, że z uwagi "na znaczenie tej sprawy dla Lecha Wałęsy i historii Polski" celowym jest zasięgnięcie nowej opinii biegłych z zakresu badania pisma ręcznego lub też, by biegli, którzy wydali opinię w tej sprawie, raz jeszcze odnieśli się do kwestii podniesionych przez pełnomocników Lecha Wałęsy. Sąd nie wskazał przy tym szczegółowych zagadnień, które powinny zostać rozstrzygnięte przez biegłych z zakresu badania pisma ręcznego w toku dalszego śledztwa.
Śledztwo w sprawie podrobienia dokumentów operacyjnych Służby Bezpieczeństwa z lat 1970 – 1976 na szkodę Lecha Wałęsy zostało wszczęte w dniu 25 lutego 2016 roku w związku z publicznymi wypowiedziami Lecha Wałęsy, że materiały dotyczące tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Bolek", odnalezione w domu byłego ministra spraw wewnętrznych PRL Czesława Kiszczaka, zostały sfałszowane. Celem postępowania było sprawdzenie, czy doszło do przestępstwa polegającego na podrobieniu tych dokumentów w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i kto ewentualnie je popełnił. Lech Wałęsa w śledztwie tym miał status pokrzywdzonego. (PAP)
emi/ par/